Najwyższa Komisja Odwoławcza Polskiego Związku Piłki Nożnej odrzuciła we wtorek wniosek łKS łódź o kasację postanowienia, nakazującego dokończenie przerwanego meczu z Kujawiakiem Włocławek od 64. minuty z uwzględnieniem kartek pokazanych łódzkim piłkarzom.
Decyzja związku jest ostateczna. "Informację o podjętej decyzji otrzymał obecny w Warszawie wiceprezes łKS Mirosław Wróblewski. Oznacza to, że mecz zostanie dokończony 24 maja o godzinie 17.00" - powiedział PAP rzecznik prasowy łKS Marcin Durasik.
Przewodniczący składu orzekającego NKO Józef Maliszewski powiedział, że podstawą uznania kasacji mogło być tylko rażące naruszenie przepisów PZPN przez organ orzekający w drugiej instancji. "Oceniając wniosek złożony przez łódzki klub nie dopatrzyliśmy się rażącego naruszenia przepisów. W tej sytuacji postanowiliśmy decyzję z 13 maja uznać za zasadną" - powiedział Maliszewski.
łKS złożył wniosek o kasację postanowienia po piątkowej decyzji NKO, która uznała, że przerwany 23 kwietnia mecz Kujawiak - łKS nie zostanie powtórzony w całości, ale wznowiony od 64. minuty. Decyzją NKO, nie mogą w nim zagrać zawodnicy ukarani czerwonymi kartkami. W momencie przerwania meczu Kujawiak prowadził 1:0, a na boisku było tylko siedmiu piłkarzy łKS. Czerwone kartki otrzymali bowiem Paweł Golański, Robert Sierant, Igor Sypniewski i Rafał Niżnik.
Po ukaraniu czerwoną kartką Niżnika sędzia zakończył mecz. Kilkadziesiąt minut później delegat PZPN Sylwester Wiśniewski poinformował, że arbiter Zbigniew Rutkowski przerwał spotkanie, ponieważ czuł się zagrożony przez piłkarzy łKS.
Powołana przez prezesa PZPN specjalna komisja uznała, że nie było podstaw do przedwczesnego przerwania meczu i nie było żadnego zagrożenia arbitra ze strony piłkarzy i kibiców łKS. Podkreśliła ponadto, że poziom sędziowania meczu był zbyt niski, jak na tę klasę rozgrywkową.
10 maja Wydział Gier PZPN postanowił, że mecz zostanie powtórzony w całości, a zespoły zaczną go w kompletnych składach. Od tej decyzji odwołali się działacze Kujawiaka.