Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 22:16
Reklama KD Market
Reklama

Józef Franciszek Białasiewicz – życie i dziedzictwo

Józef Franciszek Białasiewicz – życie i dziedzictwo

OD REDAKCJI:Józef Franciszek Białasiewicz, polski imigrant, pracował jako redaktor i publicysta w „Dzienniku Związkowym” w latach 1977-1986. Zmarł 27 września 1986 r. w wieku 74 lat w Chicago. Był ojcem późniejszego redaktora naczelnego „Dziennika Związkowego”, Wojciecha Białasiewicza. Losy Józefa Franciszka Białasiewicza, wplecione w historię Polski i Polonii chicagowskiej, przedstawia praca biograficzna autorstwa Adama Borkowskiego, naukowca z Archiwum i Muzeum Uniwersytetu, którą udostępniamy poniżej za zgodą autora i placówki.


Józef Franciszek Białasiewicz urodził się 3 grudnia 1912 r. w Zwierzyńcu, na terenie ówczesnego zaboru rosyjskiego. Jego rodzicami byli Stanisław i Maria z Mulików. W rodzinnej miejscowości ukończył szkołę powszechną, po czym kontynuował naukę w Gimnazjum im. Jana Zamoyskiego w Zamościu. Pobyt w mieście twierdzy zaowocował pierwszymi doświadczeniami dziennikarskimi i kontaktami z wydawnictwem prasowym, a konkretnie ze „Słowem Zamojskim”, gdzie publikował krótkie opowiadania dotykające lokalnej problematyki.

W 1930 r. Józef rozpoczął studia z zakresu prawa na Uniwersytecie Warszawskim oraz pracę w „Gazecie Warszawskiej” (organie Stronnictwa Narodowego). Równolegle współpracował z tygodnikiem „Szczerbiec”, w którym zajmował się sprawami niemieckimi. Pod względem politycznym młody dziennikarz był krytykiem obozu sanacyjnego. Zmysł dziennikarski zaprowadził go w maju 1938 r. do „Kuriera Porannego” na stanowisko kierownika działu polityki zagranicznej. Jednocześnie kooperował z „Przeglądem Katolickim”, gdzie zajmował się tematyką zagraniczną. Z przedwojennej działalności Józefa Białasiewicza można wymienić członkostwo w Syndykacie Dziennikarzy Polskich w Warszawie, pełnienie funkcji sekretarza sekcji dziennikarskiej Związku Pisarzy Katolickich oraz przewodzenie działowi propagandy w Związku Młodej Polski. Mieszkając w Warszawie, wziął ślub z Heleną. Owocem ich związku był urodzony 30 września 1940 r. syn i późniejszy ofiarodawca archiwum – Wojciech. Po aresztowaniu Józef po raz kolejny zobaczył go dopiero w latach 50. podczas wizyty w Warszawie.

Wybuch II wojny światowej zburzył dotychczasowy świat Józefa Białasiewicza. Aby zapewnić przetrwanie swojej rodzinie, podjął pracą fizyczną. Na początku okupacji zajmował się wywozem gruzu i cegieł z Warszawy, a następnie sprzedażą w perfumerii. Całkowicie odrzucał możliwość współpracy z okupantem niemieckim. Nie potrafił odłożyć maszyny do pisania i zapomnieć o pasji dziennikarskiej. Już na początku 1940 r. stał się na rok współredaktorem warszawskiego „Słowa Polskiego” (pod pseudonimem „Tadeusz”). Po jego likwidacji w wyniku aresztowań w pionie technicznym, od wiosny 1942 r. pracował w trzyosobowej redakcji „Przeglądu Politycznego”. Następnie jako członek Obozu Polski Walczącej od jesieni 1942 r. redagował tygodnik „Państwo Polskie” oraz cotygodniowy serwis prasowy OPW – „Agencja Polski Walczącej”. W ramach OPW pełnił funkcję szefa prasy i propagandy na miasto Warszawę oraz zastępcy kierownika tego działu na kraj.

11 marca 1943 r. Józef Białasiewicz został aresztowany w Warszawie przez Gestapo, po czym przez dwa miesiące przebywał w więzieniu na Pawiaku. Do aresztowania doszło przypadkiem, gdyż służby niemieckie prowadziły pościg za łączniczką, która uciekając, wpadła do jego biura znajdującego się przy Alejach Jerozolimskich. Aresztowano wszystkich znajdujących się tam mężczyzn. Resztę wojny redaktor spędził jako więzień obozów koncentracyjnych – najpierw Oświęcimia (nr obozowy 121378), a od stycznia 1945 r. Flossenburga w Bawarii. Uczestniczył w marszu ewakuacyjnym z bawarskiego obozu. Gehenna zakończyła się 23 kwietnia 1945 r. wraz z oswobodzeniem przez amerykańską 3. Armię gen. George’a Pattona w okolicach Stamsried. Z żoną miał się już nigdy nie zobaczyć – została wywieziona przez Niemców po powstaniu warszawskim.

Po wyzwoleniu Józef Białasiewicz zainicjował powstanie Komitetu Polskiego w Stamsried, którego został prezesem. Tam też 30 kwietnia 1945 r. rozpoczął redagowanie pisma informacyjnego „Wiadomości Polskie”, zamkniętego przez Amerykanów 25 maja. Gazetka informowała o rozwoju sytuacji politycznej i wojskowej na świecie. W czerwcu 1945 r. w randze podporucznika przeniósł się do polskiego ośrodka wojskowego w Bambergu, przeniesionego następnie do Langwasser koło Norymbergi, gdzie został zastępcą oficera oświatowego obozu. W ośrodku założył i redagował „Pismo Żołnierza”. Tygodnik ten uważany był za jedno z najlepszych polskich wydawnictw prasowych w Niemczech. Pismo zajmowało się sytuacją międzynarodową, życiem ośrodka i społeczności w Langwasser. Ze względu na antyradziecką postawę, pismo zostało zamknięte przez władze amerykańskie jako element represji stosowanych przez UNRRA.

W 1946 r. Józef Białasiewicz przeniósł się do Eppstein koło Frankfurtu nad Menem, gdzie w hotelu Bienberg – tzw. Domu Dziennikarzy Polskich – współtworzył bardzo ważny ośrodek życia społeczno-kulturalnego Polaków. W latach 1946–1949 redagował założone przez siebie pismo „Kronika”, które było największym polskim czasopismem emigracyjnym w okupowanych Niemczech. Redaktor specjalizował się na łamach czasopisma w problematyce niemieckiej, rzetelnie studiował prasę niemiecką i tamtejsze stosunki polityczne. W 1947 r. został prezesem zainicjowanego przez siebie Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Niemczech, którą to funkcję sprawował do 1949 r. Przez ten czas niestrudzenie organizował życie prasowe Polaków w Niemczech, przyczyniając się w ogromnej mierze do rozwoju powojennej Polonii niemieckiej. Był prezesem Międzynarodowego Związku Prasy Uchodźczej w strefie amerykańskiej w Niemczech oraz prezesem Zjednoczenia Polskiego w Hesji. Z ramienia Związku brał udział w szeregu międzynarodowych zjazdów w Paryżu i Londynie, gdzie bronił wolności prasy i praw człowieka. Okres niemiecki rozwinął zdolności redakcyjne i organizacyjne Białasiewicza.

Po zamknięciu „Kroniki” i pod wpływem emigracji Polaków z Niemiec do krajów zachodnich Józef Białasiewicz podjął decyzję o wyjeździe z Europy. 24 września 1949 r. przybył do Chicago. Początki były dla niego trudne, gdyż nie mógł liczyć na zatrudnienie w ukochanym dziennikarstwie. Znalazł pracę jako robotnik fabryczny w charakterze stolarza w firmie polonijnej Poray & Starck Piano Co., w której pracował do października 1950 r. W międzyczasie dorabiał jako korespondent polskich pism emigracyjnych w Europie Zachodniej i Kanadzie („Głos Polski” w Toronto, „Kultura”, „Syrena” i „Polska Wierna” w Paryżu, „Orzeł Biały” i „Życie” w Londynie oraz „Ostatnie Wiadomości” w Mannheim). Dzięki współpracy zdobywał kontakty i nowe możliwości działania, w tym na dziennikarskim rynku pracy. W październiku 1950 r. Józef założył własny, mały interes z zakresu public relations (informacja prasowa, reklama itd.), będąc jednocześnie przedstawicielem różnych wydawnictw i pism. Interes ten był protoplastą księgarni Polish-American Book Company.

Pierwsze, trudne lata na amerykańskiej ziemi nie przeszkodziły redaktorowi w pracy organizacyjnej wśród Polonii. 11 listopada 1949 r. na wiecu Polaków w Pulaski Park powstało Stowarzyszenie Samopomocy Nowej Emigracji w Chicago, którego prezesem został jego inicjator – Józef Białasiewicz. Stowarzyszenie miało na celu pomoc materialną nowym emigrantom polskim w USA oraz współpracę z dotychczasowymi organizacjami polonijnymi. W jego ramach urządzano raz w miesiącu przez kilka lat wieczory dziennikarsko-literackie, tzw. „Żywe dzienniki”, w których występowali twórcy kultury, prezentując historię i kulturę polską. Stanowisko prezesa Białasiewicz piastował do 1951 r. Już w styczniu 1951 r. los uśmiechnął się do niego i został on członkiem redakcji „Dziennika Chicagoskiego” (wydawanego przez Zgromadzenie Ojców Zmartwychwstańców). Na łamach pisma ukazywały się jego bardzo poczytne artykuły w rubryce „Nasze Chicago – pisze Joe” (były to krótkie notki z różnych dziedzin życia Polonii w mieście). Pisał także komentarze polityczne w kolumnie „Fakty i opinie”. W swojej pracy dziennikarskiej Józef Białasiewicz wielką wagę przykładał do etyki zawodowej, a rolę prasy przyrównywał do posłannictwa. W sytuacji Polonii amerykańskiej było to bardzo ważne, ponieważ była rozbita politycznie i organizacyjnie.

Wielkim osiągnięciem redaktora było stworzenie Polish-American Book Co. – jednej z największych polskich księgarń na terenie USA. Placówka istniejąca od 1955 r. w Chicago była miejscem promowania polskiej kultury i silnie oddziaływała na tamtejszych Polaków. Księgarnia istniała do 1971 r., po czym została zamknięta z powodów finansowych. Józef Białasiewicz przez wiele lat był członkiem Towarzystwa św. Krzyża nr 496 Zjednoczenia Polskiego Rzymskokatolickiego w Ameryce oraz współpracował z organizacją w ramach Sejmów i komitetów sejmowych. Aktywnie angażował się w prace Muzeum Polskiego w Ameryce i brał udział w życiu Legionu Młodych Polek w Wietrznym Mieście. W 1956 r. Józef Białasiewicz po raz pierwszy od końca wojny przyjechał do Polski, co zapoczątkowało dość regularne wizyty w ojczyźnie.

Po śmierci redaktora Jana Kostrubały, w październiku 1958 r. Białasiewicz został mianowany redaktorem naczelnym „Dziennika Chicagoskiego” – jednej z największych gazet polonijnych w USA. Funkcja ta pełniona aż do czasu zamknięcia pisma stanowiła wielki rozdział w jego życiu. Miał niemal całkowicie wolną rękę w redagowaniu pisma. Wiedział, że prasa ma ogromny wpływ na kształtowanie poglądów politycznych, co starał się jak najlepiej wykorzystać. Ułożył sobie także na nowo życie – związał się z panią Danutą, co pozwoliło mu na nowo poczuć więzy rodzinne. Jednocześnie bardzo aktywnie działał w organizacjach zrzeszających dziennikarzy polskich w Stanach Zjednoczonych, pełniąc funkcje wiceprezesa oraz prezesa (m.in. w Związku Dziennikarzy Polsko-Amerykańskich i Syndykacie Dziennikarzy Polskich, którego siedzibę w międzyczasie przeniesiono z Nowego Jorku do Chicago). Był energicznym i wieloletnim członkiem m.in. Polsko-Amerykańskiego Stowarzyszenia Historycznego i Polsko-Amerykańskiej Organizacji Demokratycznej (jako zwolennik Partii Demokratycznej).

W 1961 r. w obliczu kryzysu grożącego likwidacją, z Toledo w Ohio do Chicago został przeniesiony tygodnik „Ameryka-Echo”, za wydawanie którego odpowiedzialność wziął Józef Białasiewicz. Pismo było wydawane odtąd przy „Dzienniku Chicagoskim” i korzystało z jego infrastruktury redakcyjnej i technicznej. W latach 60. redaktor zainicjował prowadzenie „Żywego Dziennika” (był jednym z wykonawców) – inicjatywy kulturalnej Polonii chicagowskiej (na wzór z lat 50.), a także w latach 1960–1961 i 1965–1968 sprawował funkcję prezesa Klubu Przyjaciół Warszawy. W ramach działalności w Klubie zaangażował się w pomoc dla kraju oraz inicjatywę odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie (był członkiem Komitetu Odbudowy). Nie można zapomnieć o jego wieloletnim udziale w pracach Dyrekcji Kongresu Polonii Amerykańskiej. W marcu 1969 r. objął ważną funkcję przewodniczącego Komisji Prasy Polskiej KPA (pełnił ją do 1974 r.). Udzielał się także w Komisji Współpracy Polsko-Żydowskiej i Komisji Polonii Światowej. Józef Białasiewicz nie był człowiekiem bezideowym. Praca w KPA stanowiła dla niego często obszar ostrych sporów z liderami Kongresu na tle stosunku do ówczesnej Polski.

Rok 1971 wystawił prasę polonijną w USA na ciężką próbę. W maju uległy likwidacji (ze względu na problemy finansowe) „Dziennik Chicagoski” i „Ameryka-Echo”, co jeszcze bardziej pogłębiło kryzys prasy polsko-amerykańskiej. „Dziennik Chicagoski” już kilkukrotnie borykał się z niedoborem funduszy, zwłaszcza w 1967 r. – wtedy jednak Polonia amerykańska, wspierając pismo, uratowała je. Redaktor nie poddał się i niezależnie od kłopotów, jakie narosły wokół bankructwa pism, zdecydował się na wydawanie całkiem nowego tygodnika – „Polonia” – którego pierwszy numer ukazał się 4 lipca 1971 r. W artykule wstępnym pisał: „Zbyt dotkliwe straty Polonia poniosła w ostatnich latach w swoim stanie prasowego posiadania, aby mogła przełknąć tę nie tylko gorzką, ale wręcz napełnioną trucizną pigułę. I dlatego wydajemy to pismo”.

W skład „korporacji” wydającej „Polonię” wchodzili także m.in. red. Zbigniew Chałko, Henryk Kodliński i Robert Lewandowski. Ze względu na to, że nowe pismo nie pozwalało utrzymać się na normalnym, materialnym poziomie, niektórzy z redaktorów zatrudnili się na pół etatu w „Dzienniku Związkowym”. Tygodnik zyskał sobie spore grono odbiorców i zaczął być kolportowany poza Chicago. Mimo że pismo było wyrazicielem polskich interesów i ważnym instrumentem podtrzymywania dziedzictwa polskiego w Stanach Zjednoczonych, nie zdołało przetrwać. Społeczeństwo polskie nie potrafiło się zorganizować i z siłą równą liczebności Polonii wspierać tytuł, przez co pismo musiało zostać zamknięte z przyczyn finansowych i technicznych w grudniu 1976 r. Dwa lata wcześniej Józef Białasiewicz ze względów zdrowotnych zrezygnował ze wszystkich piastowanych przez siebie funkcji w Kongresie Polonii Amerykańskiej. Tłumaczył to zmęczeniem i brakiem zrozumienia potrzeb oraz obojętnością Polonii. W pracach KPA uczestniczył przez 25 lat swojego życia.

Ostatnim rozdziałem w życiu redaktora była praca dziennikarska i publicystyczna w „Dzienniku Związkowym”, w którym pracował od 1977 r. W maju 1984 r. Białasiewicz odwiedził Polskę, w tym Lublin, gdzie spotkał się z przedstawicielami Polonijnego Centrum Kulturalno-Oświatowego UMCS. Być może wtedy podjął decyzję o przekazaniu swojego cennego archiwum do Lublina. Z powodu dotychczasowej ciężkiej i bardzo stresującej pracy oraz poświęcenia się niemal w całości służbie Polonii podupadł na zdrowiu. Z tego względu bardzo aktywna działalność zawodowa zakończyła się 23 stycznia 1986 r., kiedy Józef Białasiewicz złożył rezygnację z pracy i przeszedł na emeryturę. Nie był już w stanie normalnie pracować.

Coraz częstsze wizyty u lekarzy i w szpitalach były dowodem na to, że latem 1986 r. stan zdrowia redaktora uległ znacznemu pogorszeniu. Główną przyczyną tego stanu rzeczy była rozwijająca się od dłuższego czasu choroba Parkinsona i coraz większe problemy ze świadomością. Wyjazd zdrowotny na Florydę nie poprawił sytuacji. Józef Franciszek Białasiewicz zmarł 27 września 1986 r. w wieku 74 lat w Chicago. Ceremonia pogrzebowa odbyła się 30 września w godzinach wieczornych w Chicago. W pogrzebie uczestniczyła jego rodzina oraz szerokie grono przedstawicieli stowarzyszeń i prasy polonijnej. Zgodnie z jego ostatnią wolą ciało zmarłego zostało przewiezione do Polski i pochowane 13 października w grobie rodzinnym w Zwierzyńcu.

W latach 80. XX w. lubelski ośrodek pod postacią Zakładu Badań Polonijnych UMCS stanowił jedno z najważniejszych w kraju miejsc badań nad Polonią i emigracją polską. Atutem Lublina było wielkie zaangażowanie pracowników Zakładu w badanie dziejów Polonii, którego wynikiem było wiele cennych publikacji naukowych. Skutkiem szczególnych więzów i sympatii łączącej Józefa Białasiewicza z Lublinem było, zgodnie z jego życzeniem, przekazanie gromadzonych od kilkudziesięciu lat działalności materiałów archiwalnych (przede wszystkim prasowych). W wyniku pogarszającego się stanu zdrowia redaktora sprawą przekazania akt zajął się jego syn – Wojciech Białasiewicz – zasłużony działacz polonijny w USA, dziennikarz, redaktor i historyk (autor wielu publikacji prasowych i książkowych dotyczących Polonii i Zamojszczyzny).

Pierwsza rozmowa na ten temat pomiędzy Białasiewiczem a rektorem UMCS prof. dr. hab. Stanisławem Uziakiem miała miejsce w maju 1986 r. podczas wizyty rektora w Stanach Zjednoczonych. Następnie tuż przed śmiercią ojca, 18 lipca 1986 r. Wojciech wystosował list do rektora, w którym opisał zarówno zawartość archiwum, jak i wartość, jaką mogło wnieść do badań nad Polonią (nie tylko amerykańską). Podkreślił, że zebrane materiały nie są rozmieszczone przypadkowo i mają nadany przez autora układ problemowy. Autor listu już od kilku miesięcy pracował nad porządkowaniem zbiorów i przygotowaniem ich do ewentualnej wysyłki do Polski. Od rektora zależała zgoda na przejęcie przez UMCS archiwum red. Józefa Białasiewicza, które należało najpierw przewieźć przez Ocean Atlantycki. Stwarzało to konieczność podjęcia kroków organizacyjnych i przede wszystkim finansowych.

Rektor przesłał oficjalną odpowiedź 3 września 1986 r., w której wyraził wielkie zainteresowanie sprawą. Aby sfinalizować kwestię spuścizny, należało przeprowadzić rozmowy z przedstawicielami Departamentu Konsularnego MSZ oraz Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia”. Zgodnie z propozycją Wojciecha Białasiewicza transportem miała zająć się chicagowska firma „Polamer, Inc.”. Koszty transportu (ze względu na objętość zdecydowano się na transport morski) miał pokryć UMCS z własnego funduszu dewizowego. Jeszcze w październiku Wojciech pisał do doc. dr. hab. Władysława Kucharskiego: „Szkoda, że Ojciec nie doczekał tej chwili, gdy gromadzone przez niego całymi latami zbiory dotrą do Polski. Przekonany jestem, że bardzo byłby ucieszony, wiedząc o tym”.

Walter K. Kotaba, prezes firmy „Polamer, Inc.”, w liście z 10 listopada poinformował prof. Uziaka o wysłaniu archiwum Józefa Białasiewicza. Wysyłka dokumentacji z USA trwała od 10 września do 10 listopada. Objętość zespołu była imponująca – sformowano 69 paczek o łącznej wadze 3911 funtów (1774 kg), które wyekspediowano w kontenerze morskim. Transport miał dotrzeć do Warszawy jeszcze w tym samym miesiącu. „Polamer, Inc.” podsumował wydatki, określając je na sumę 3118,35 dolarów, z czego Przedsiębiorstwo Spedycyjne „Hartwig” (również zajmujące się transportem i biorące udział w przewiezieniu archiwum) pobierało opłatę 1419,19 dolarów. Uczelni zależało na obniżce ceny poprzez zwolnienie z konieczności wpłaty na rzecz „Hartwiga”.

17 lutego 1987 r. doc. dr hab. Władysław Kucharski w imieniu Polonijnego Centrum Kulturalno-Oświatowego UMCS poprosił przedsiębiorstwo spedycyjne „C/H Hartwig” o zwolnienie z należności bądź ewentualną obniżkę opłat przewozowych w walucie wymienialnej. Argumentowano, że materiały stanowią darowiznę na rzecz uczelni, która ma służyć pracom badawczym dotyczącym Polonii i jednocześnie stanowić zalążek nowo utworzonej Pracowni Dokumentacji Polonijnej. Ostatecznie udało się uzyskać rabat i „Polamer” zdecydował się pobrać z konta UMCS na rzecz wysyłki 1019,50 dolarów. Równocześnie doc. Kucharski wnioskował do Urzędu Celnego w Warszawie o dokonanie „odprawy celnej ostatecznej w przywozie materiałów archiwalnych przekazanych jako dar dla naszej Uczelni przez dr Wojciecha Białasiewicza”. Do odbioru materiałów został upoważniony dr Jan Sęk.

19 marca 1987 r. doc. dr hab. Władysław Kucharski poinformował rektora prof. dr. hab. Stanisława Uziaka o nadejściu z Chicago do Warszawy archiwum red. Józefa Białasiewicza. Kwota za przesyłkę wynosząca, jak już wyżej wspomniano, 1019 dolarów i 50 centów, miała zostać przelana przez Kwesturę na rachunek firmy „Polamer” za pośrednictwem Banku Handlowego S.A. w Warszawie. Ciekawym wątkiem w sprawie było zatrzymanie przez Urząd Celny części nadesłanych materiałów i wydanie decyzji o przepadku przedmiotów. Sprawa dotyczyła publikacji „zawierających treść szkodliwą dla dobra i interesów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. 13 kwietnia doc. Kucharski odwołał się od decyzji przepadku ww. materiałów. W liście pisał: „[…] przekazanie wymienionej kolekcji Zakładowi jest dowodem zaufania, okazanego mu przez ofiarodawcę i jego spadkobierców”. Dodatkowym argumentem podniesionym w odwołaniu był fakt, że z owych publikacji będzie można korzystać jedynie na podstawie indywidualnych zezwoleń i przy zachowaniu wszelkich przepisów o ochronie archiwaliów. Odwołanie okazało się skuteczne i 22 kwietnia Urząd Celny w Warszawie poinformował o uchyleniu decyzji i zwróceniu w całości zatrzymanych pozycji zgodnie z dołączonym wykazem.

W końcu kwietnia 1987 r. wszystkie sprawy związane z opłaceniem przesłanego archiwum oraz przejściem przez Urząd Celny zostały załatwione. Kolejnym etapem było przewiezienie paczek transportem samochodowym z Warszawy do Lublina do Pracowni Dokumentacji Polonijnej przy placu Litewskim 5. Zgodnie z wykazem spedycyjnym transportem zajęły się Zjednoczone Zespoły Gospodarcze – Terenowy Wydział Magazynowo-Spedycyjny z siedzibą przy ul. Puławskiej 361 w Warszawie. Transport odbył się 25 maja 1987 r. i zawierał 69 paczek o różnej wadze wahającej się pomiędzy 16 a 115 funtów (od 7 do 52 kg). Nie było to jednak całe archiwum redaktora. Wojciech Białasiewicz zatrzymał bowiem część materiałów celem ich wykorzystania do własnej pracy naukowej (historia prasy polonijnej). Szczególnie cenne były aktualne numery czasopism polonijnych. Z tego względu Białasiewicz prowadził korespondencję z doc. dr. hab. Władysławem Kucharskim.

Analiza dowodów nadań paczek morskich wystawionych przez firmę „Polamer” wskazuje, że Wojciech Białasiewicz z rozmaitych przyczyn wysyłał dalsze materiały ze spuścizny po ojcu jeszcze do połowy lat 90. Według dowodów nadań co najmniej 10 paczek wysłano 21 października 1988 r., 12 paczek – 7 kwietnia 1989 r. oraz 14 paczek – 11 listopada 1989 r. Na przełomie 1991 i 1992 r. Zakład Badań Polonijnych otrzymał dalsze 25 paczek dokumentów archiwalnych. 13 października 1992 r. Białasiewicz wysłał 16 paczek zawierających gazety, zaś w dn. 29–30 lipca 1995 r. – 7 następnych paczek (książki i czasopisma) i była to ostatnia część archiwum Józefa Białasiewicza przekazana do Zakładu Dokumentacji Polonijnej UMCS. Wraz z materiałami ojca Wojciech wyekspediował do Lublina własne archiwum (o wiele skromniejsze), które zbierał specjalnie na rzecz UMCS-u i które stanowi dziś odrębną grupę akt w spuściźnie. Od tamtej pory archiwum red. Józefa Białasiewicza spoczywało w budynku Wydziału Politologii UMCS. Wiosną 2019 r. Wydział dokonał formalnego i fizycznego przekazania spuścizny po Białasiewiczach na rzecz Archiwum i Muzeum UMCS.

Adam Borkowski

Archiwum i Muzeum UMCS


Zdjęcie nr 2

Zdjęcie nr 2


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama