Unia Europejska wystąpiła z rekomendacją wprowadzenia nowych obostrzeń dla osób przyjeżdżających z krajów, gdzie kolejna fala pandemii zbiera największe żniwo. Z listy „państw bezpiecznych” usunięto Stany Zjednoczone, gdzie już od kilku tygodni notuje się zwiększone wskaźniki zachorowań. Oznacza to, że podróżowanie z USA do Europy znowu może być trudniejsze, zwłaszcza dla osób niezaszczepionych.
Niezaszczepionym będzie trudniej
Na razie nic się nie zmieniło, ale nowe rekomendacje UE i usunięcie Stanów Zjednoczonych z listy otwierają możliwość wprowadzenia ostrzejszych restrykcji w podróżowaniu między USA i UE. Unia Europejska już teraz rekomenduje, aby wszyscy podróżujący do jednego z 27 krajów członkowskich byli zaszczepieni jedną ze szczepionek zatwierdzonych przez Światową Organizację Zdrowia. Oprócz trzech stosowanych w USA preparatów firm Johnson & Johnson, Pfizer i Moderna, w grę wchodzi także szczepionka Astrazeneca. To samo dotyczy strefy Schengen, która nie w pełni pokrywa się z mapą UE. Niezaszczepionym może być jeszcze trudniej wjechać do krajów europejskich, choć warto pamiętać, że Polska już teraz nie wpuszcza ich bez kwarantanny.
Wskazówka, nie obowiązek
Kraje członkowskie nie są zobowiązane do wprowadzania proponowanych przez Brukselę obostrzeń i z doświadczenia wiemy, że w ostatnich miesiącach w różny sposób reagowały na kryzys. Trzeba więc po prostu poczekać, co będą robić poszczególne kraje. Ale już teraz wiadomo, że decyzja UE sprawia, że planowanie wyjazdu za ocean staje się przedsięwzięciem jeszcze bardziej skomplikowanym. Przy dramatycznym pogorszeniu sytuacji pandemicznej poszczególne kraje mogą ogłaszać decyzje o obostrzeniach dosłownie z godziny na godzinę i może się okazać po przylocie, że pasażerowie zostaną skierowani na przymusową, kilkunastodniową kwarantannę. Bałagan potęgują różne i także zmieniające się regulacje sanitarne w poszczególnych krajach, a nawet regionach (na przykład w niemieckich landach). Tylko teoretycznie po przekroczeniu granicy Schengen można przemieszczać się obecnie bez żadnych ograniczeń, bo obostrzenia mogą przybierać różne formy np. obowiązek posiadania przy sobie zaświadczenia o szczepieniu, wykonania lub posiadania wyniku testu na koronawirusa czy wcześniejszej rejestracji internetowej, czyli zgłoszenia zamiaru wjazdu do jakiegoś kraju UE. Naruszenie tych regulacji może grozić przymusową kwarantanną, mandatami, a nawet wysokimi grzywnami. Przekonują się o tym na przykład Polacy zatrzymywani podczas wyrywkowych kontroli drogowych na Słowacji, gdy nie potrafią wylegitymować się świadectwem szczepień i/lub dowodem zarejestrowania chęci wjazdu w internecie.
Brak wzajemności
Warto pamiętać, że Stany Zjednoczone nadal pozostają zamknięte dla Europejczyków, co zresztą wzbudzało tego lata zrozumiałą frustrację po drugiej stronie Atlantyku. USA zakazują jednak wjazdu na swoje terytorium ze strefy Schengen w przypadku podróży innych niż niezbędne. Po usunięciu Stanów Zjednoczonych z bezpiecznej listy nie zabrakło nawet głosów, że to zemsta za brak wzajemności. Ale statystyki wzrostu zachorowań w USA są nieubłagane.
Zakaz „nonessential travel” w praktyce oznacza, że z Polski do USA mogą wjeżdżać głównie powracający amerykańscy obywatele, członkowie ich rodzin i posiadacze zielonych kart – wszyscy z aktualnym testem covidowym. Kiedy w nocy z 29 na 30 sierpnia leciałam z Nowego Jorku do Polski, samolot zapełniony był może w jednej trzeciej. W normalnych czasach byłby to widok niespotykany – koniec wakacji to przecież czas powrotów do domów, odsyłania polskich dzieci wysyłanych do rodzin. Samoloty zwykle zapełnione są do ostatniego miejsca, a przewoźnicy liczą zarobione pieniądze. Tym razem jednak tak nie było. Zabrakło właśnie powracających do Europy turystów, odbywających „nonessential travel”.
W Polsce ostrzej niż na południu Europy
Polska należy do antypandemicznych jastrzębi i jest jednym z kilku krajów UE, które stosują ostrzejsze restrykcje niż inne kraje, które wpuszczały niezaszczepionych z aktualnym negatywnym wynikiem testu. Zgodnie z przepisami opublikowanymi na stronie MSZ, „podróżni, niezależnie od posiadanego obywatelstwa, przybywający do Polski spoza terytorium państw Strefy Schengen/EOG (w tym także z USA) podlegają obowiązkowej 10-dniowej kwarantannie. Nie ma możliwości wykonania testu po przylocie na lotnisku. Podróżni skierowani na kwarantannę mogą być z niej zwolnieni jedynie w przypadku uzyskania negatywnego wyniku testu wykonanego nie wcześniej niż po 7 dniach od dnia przylotu do Polski.” I dalej czytamy, że od obowiązku kwarantanny odstępuje się w przypadku osób, „którym wystawiono zaświadczenie o wykonaniu szczepienia ochronnego przeciwko COVID-19 szczepionką, która została dopuszczona do obrotu w Unii Europejskiej”. Tak więc, wlatując do Polski bezpośrednio z USA, trzeba być zaszczepionym albo iść na kwarantannę.
Poczekać i być czujnym
Kraje europejskie pewnie będą dużo ostrożniej wprowadzać ograniczenia w podróżach niż podczas pierwszych fal pandemii. Spora część społeczeństw jest już wyszczepiona, eksperci spodziewają się więc, że przebieg zachorowań będzie dużo mniej dramatyczny niż kilkanaście miesięcy temu. Z drugiej strony pieniądze przywożone przez amerykańskich turystów odgrywają znaczącą rolę we wpływach z turystyki takich krajów jak Francja, Grecja czy Hiszpania. Otwarcie Europy, które nastąpiło 18 czerwca, z pewnością pomogło sektorowi turystycznemu. Wielu Amerykanów zdecydowało się tego roku na podróż do Hiszpanii, Włoch, Francji czy Grecji, gdzie z aktualnym negatywnym testem wpuszczano bez kwarantanny także niezaszczepionych. Nawet przy łagodnym przebiegu kolejnych fal pandemii powrót do poziomu podróży z 2019 roku może zająć lata.
Co dalej, jeśli planujemy wyjazd do Europy, w tym do Polski, to zaszczepieni powinni mieć mniej zmartwień – prawdopodobnym obostrzeniem, jakiego mogą się spodziewać, jest obowiązek przedstawienia aktualnego negatywnego wyniku testu. Niezaszczepieni mogą w coraz większej liczbie krajów spodziewać się obowiązkowej kwarantanny.
Na razie jednak nie należy panikować – twierdzą eksperci. Planujący wyjazd powinni jednak bardzo uważnie śledzić bieżące wiadomości oraz oficjalne strony z komunikatami dotyczącymi aktualnych obostrzeń w kraju docelowym. Tym częściej, im bardziej dramatyczne będą informacje o przebiegu kolejnych fal pandemii.
Jolanta Telega[email protected]