Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 września 2024 18:20
Reklama KD Market

Godać niy ma gańba, czyli dyskusja o Śląsku

W świadomości Polaków utrwalił się stereotyp Śląska, kojarzonego z zagłębiem węglowym, w którym ludzie oddychają powietrzem czarnym od sadzy. Na przestrzeni dziejów bogactwa tego regionu były bezwzględnie eksploatowane. Ostatnimi czasy na nowo rozgorzała dyskusja o roli Śląska i tożsamości Ślązaków. Niewątpliwie ożywił ją trwający właśnie w Polsce Spis Powszechny, którego wyniki poznamy pod koniec września. Polonia w Chicago też podtrzymuje śląskie tradycje.

„Ślązacy nigdy nie stanowili o sobie, nie mieli elity humanistycznej, zawsze traktowani byli jak ludzie drugiej kategorii, woły robocze” – powiedział w jednym z wywiadów reżyser Kazimierz Kutz.

Tymczasem Śląsk jest ważnym centrum życia kulturalnego, naukowego i gospodarczego w Polsce i w Europie. To właśnie tutaj tworzy pisarz Szczepan Twardoch, zdobywca licznych nagród literackich, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Ze Śląska pochodził wspomniany wcześniej Kazimierz Kutz, jak również Wojciech Korfanty, jeden z ojców niepodległej Polski. Śląskie korzenie posiada także wielu wybitnych sportowców, m.in. Otylia Jędrzejczak i złoty medalista z Tokio, Dawid Tomala.

Jedno z pytań w Spisie Powszechnym dotyczy narodowości. – Niemal 173 000 obywateli polskich zadeklarowało narodowość śląską w 2002 roku i niemal 850 000 w 2011 roku. – mówi nam dr. hab. Małgorzata Myśliwiec, prof. Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Wielu polityków ze Śląska, jak również ludzi kultury i sztuki, zachęca ankietowanych do deklarowania narodowości śląskiej. Do grona osób zaangażowanych na rzecz regionu należy poseł do Parlamentu Europejskiego, Łukasz Kohut. – Doprowadziłem do stworzenia nieformalnego stowarzyszenia „Śląska Sztama”, grupującego śląskie organizacje, ludzi kultury i nauki czy polityków bez względu na opcję, która w czasie trwającego teraz Spisu Powszechnego promuje deklarowanie narodowości śląskiej, jak i posługiwanie się językiem śląskim. Dobry wynik w spisie pozwoli później na mocniejsze, lepiej uargumentowane upominanie się o nasz wspólny interes – mówi poseł Łukasz Kohut.

Ślonsko godka

Na przestrzeni wieków na Śląsku ukształtowała się śląska mowa, w której widać wyraźne wpływy języka czeskiego, polskiego, niemieckiego i słowackiego.  

W 2010 roku Marek Plura, poseł KO, złożył projekt ustawy nadającej śląskiemu status języka regionalnego, który przepadł w trakcie procedowania. Z podobnym wnioskiem wystąpiła kilka lat później Rada Górnośląska, zrzeszająca min. Ruch Autonomii Śląska, Związek Górnośląski i Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. W 2018 roku posłanka Monika Rosa napisała projekt ustawy dotyczący nadania śląskiemu statusu języka regionalnego. Decyzją posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz Kukiz’15 wniosek nie został skierowany do dalszych prac parlamentarnych. Monika Rosa złożyła drugi projekt dotyczący tej samej kwestii 21 lutego 2020 roku, który wciąż oczekuje na rozpatrzenie.

Czego obawiają się rządzący, którzy konsekwentnie odrzucają inicjatywy ustawodawcze Ślązaków? Trudno przecież uwierzyć w fakt, że śląska mowa doprowadzi do marginalizacji języka polskiego. Scenariusz może być wręcz odwrotny. Bez dodatkowej ochrony prawnej język śląski może pewnego dnia przestać istnieć. Wiele osób wyraża obawę, że śląski może wymrzeć, zanim zostanie uznany językiem regionalnym. – Bez możliwości nauki języka śląskiego w szkołach, jego przetrwanie może być zagrożone – mówi dr. hab. Małgorzata Myśliwiec, prof. UŚ.

10 lat temu literaturoznawca, prof. Jan Miodek w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego nazwał dążenia osób, które domagają się kodyfikacji mowy śląskiej „naiwnością połączoną z fanatyzmem”. „Myślący Ślązak miał zawsze oficjalną odmianę swojej mowy regionalnej i tą oficjalną odmianą była polszczyzna ogólna. Tak było przez wieki i tak jest dziś.”, stwierdził literaturoznawca. Nieco łagodniej, lecz równie stanowczo wypowiedział się w tej kwestii prof. Jerzy Bralczyk, który określił śląski grupą dialektów. Niemniej podczas jednej z konferencji naukowych na Uniwersytecie Warszawskim powiedział, że śląski ma szansę, żeby być uznanym za język.

– Mowa śląska jest językiem i powinna być oficjalnie sformalizowana w Polsce, podobnie jak zrobiono to wcześniej z językiem kaszubskim. W szkole podstawowej w Tychach mówiliśmy po polsku. Ale już na przerwach i po szkole godoliśmy po śląsku – wspomina Piotr Brzęk – Prezes Związku Ślązaków w Ameryce Północnej z siedzibą w Chicago. 

Dużą popularnością w Stanach Zjednoczonych cieszy się chicagowkie Radio „Na Śląskiej Fali”, emitowane przez rozgłośnię WPNA (należącą do Związku Narodowego Polskiego, Polish National Alliance-PNA), które jest obecne na antenie od 25 lat. W programie odbywają się audycje w języku śląskim, które docierają do Ślązaków zamieszkujących różne obszary USA. – Otrzymujemy telefony od naszych śląskich słuchaczy z Nowego Jorku, Pensylwanii, Arizony czy Florydy – opowiada Piotr Brzęk.

Kultura śląska przeżywa swój renesans. Powstają liczne publikacje w języku śląskim i tłumaczenia na język śląski. Mowa śląska wykorzystywana jest się nawet w reklamie.  Pojawiają się również strony na portalach społecznościowych, na których można przeczytać wpisy w języku śląskim. Do jednych z nich należy Dramatal Mój Heimat, czyli Dolina Dramy Moja Mała Ojczyzna. 

– Ślonsko godka to zdecydowanie język, a nie gwara. Gwara to zaledwie terytorialna odmiana danego języka. Natomiast język to narzędzie służące do efektywnej komunikacji określonej grupy jego użytkowników. Do połowy 2020 roku wielu polityków, a także wielu językoznawców utrzymywało, że śląski to odmiana języka polskiego. Postrzeganie mowy, jaką posługują się Ślązacy zmieniło się po słynnym przemówieniu posła do Parlamentu Europejskiego, Łukasza Kohuta. Podczas swojego wystąpienia pan poseł zmienił język z polskiego na śląski i... tłumacze języka polskiego nie poradzili sobie. Nie rozumieli mowy, którą posługiwał się Łukasz Kohut. Śląski to język, którym posługuje się kilkaset tysięcy użytkowników, którym można wyrazić wszystko i w którym powstają utwory literatury pięknej – tłumaczy profesor Małgorzata Myśliwiec.

Łukasz Kohut przemawiał w Parlamencie Europejskim w języku śląskim podczas debaty nad prawami mniejszości narodowych i etnicznych, ich kulturą i językami. – Próbowałem w ten sposób zwrócić uwagę na istotę problemu i wykazać, że język śląski nie tylko może służyć do poważnych debat politycznych, ale jednocześnie jest na tyle odmienny od języka polskiego, że tłumacze Parlamentu Europejskiego, uważani przecież za jednych z najlepszych na świecie, nie byli w stanie przetłumaczyć mojej wypowiedzi. – wyjaśnia Łukasz Kohut. 

Śląska tożsamość

„Jedni mówią, że Ślązacy to zakamuflowana opcja niemiecka, drudzy, że nie. Jedni mówią, że milion Ślązaków pojechało do Reichu dla pieniędzy, drudzy – że z wysokich pobudek. Jedni mówią, że istnieje naród śląski, drudzy – że nie istnieje. Tu zawsze jedni mówią tak, drudzy inaczej. A to wszystko jest jednak trochę bardziej skomplikowane” – pisze Zbigniew Rokita w książce „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku”.

Na śląską tożsamość składa się wiele czynników kulturowych, politycznych i społecznych, tworzących ją na przestrzeni kolejnych wieków. – Minione dwie dekady to czas bardzo wyraźnego ożywienia dyskusji i działań, bardzo konkretnych, na rzecz budowania i odzyskiwania tożsamości śląskiej. To swoisty renesans twórczości literackiej w dziedzinie języka śląskiego. Zarówno projektów translatorskich, jak i tych na rzecz kodyfikacji reguł jego zapisu. To radykalny wzrost liczby tytułów wydawanych po śląsku. Częścią takiej śląskiej wiosny z przełomu dekad 2009–2013 był projekt budowy nowego Muzeum Śląskiego, a przede wszystkim projekt scenariusza stałej wystawy historycznej. Niezrealizowana w pierwotnym kształcie, miała dać Polsce i Europie nowy obraz tego, czym jest inkluzyjna, otwarta tożsamość śląska. Finalnie zamknięto ją w banałach oficjalnej narracji historycznej – mówi Leszek Jodliński, dyrektor muzeów w Gliwicach, Śląskiego w Katowicach i Górnośląskiego w Bytomiu, autor licznych publikacji na temat Śląska.

Ten banał, będący wyrazem uproszczonego obrazu Śląska, narzuca władza. Oficjalna propaganda państwowa pod pozorem krzewienia tzw. regionalizmu chciała sprowadzić problem Śląska wyłącznie do folkloru, odmawiając Ślązakom ich prawa do tożsamości.  – Oba procesy: odzyskiwania i budowy składników tożsamości wynikają z tego, że prawa do niej, do pamięci historycznej, tej osobistej, rodzinnej i zindywidualizowanej odmawiano mieszkańcom – zarówno Ślązakom, tym rdzennym, jak i tym, którzy poczuli się Ślązakami i których atrakcyjność i niepowtarzalność kultury i tradycji śląskiej – uwiodła. Zobaczyli w niej potencjał kulturowy, czy ekonomiczny (ważnym elementem są wszystkie przemysły kulturowe oparte na etnofascynacjach śląskich, jak np. wyroby Gryfnie). Ta druga grupa (przybyszy na Śląsk) miała w sobie rozumienie dla śląskiego losu i wiedziała, czym jest negacja rodzimej, tj. miejscowej kultury i historii. Im często także, owym przybyszom z zewnątrz (a dzisiaj nowym Ślązakom) odmawiano prawa do własnej pamięci i tradycji. Była to zatem droga, taki swoisty marsz po tożsamość i śląskość, po ich własną, odrębną historię. Śląskość staje się w takim przypadku mieszanką obiektywnej refleksji na temat swoich korzeni (często mierzącą się z tragicznymi i niezrozumiałymi faktami) i równoległej do niej, idealizującej tę tożsamość (i jej składniki), głębokiej fascynacji. Przestrzenią do snucia mitów za ojczyzną utraconą – mówi Leszek Jodliński. 

Śląsk na przestrzeni dziejów

W historii Śląska nie brakuje dramatycznych wydarzeń i gorzkich rozczarowań. Pod koniec X wieku region geograficzny znalazł się w granicach państwa polskiego Piastów. Przez Śląsk przebiegały ważne szlaki handlowe, m.in. szlak bursztynowy, dzięki którym Ślązacy utrzymywali ożywione stosunki handlowe z innymi ziemiami polskimi, a także z obcymi krajami. Śląsk, jako ziemia graniczna, stale był miejscem licznych wojen. W 1039 w wyniku najazdu księcia czeskiego Brzetysława, ziemie te znalazły się pod czeskim panowaniem. Rozpoczęła się fala zatargów i wojen polsko-czeskich.

Gdy królestwo polskie jednoczyło się pod berłem Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego, nie udało się włączyć Śląska do Polski. W tym czasie niemal wszyscy śląscy książęta związani byli hołdem lennym z Czechami. Kazimierz Wielki spisał więc Śląsk na starty za cenę czeskiego poparcia politycznego. Kolejne sześć wieków Śląsk przechodził z rąk do rąk. W wyniku licznych wojen jego gospodarka podupadła. W drugiej połowie XVIII wieku Prusacy rozpoczęli proces zniemczania wszystkich obszarów życia, czego symbolem był później Kulturkampf. W okresie Wiosny Ludów na Górnym Śląsku rozpoczął się proces odrodzenia narodowego i politycznego, będący zasługą budzicieli polskości, m.in. Józefa Lompy. W tym czasie Śląsk stał się potęgą gospodarczą. Powstawały kopalnie, huty, linie kolejowe. Naocznym świadkiem przemian w sferze świadomości Ślązaków był Leon Wasilewski, który swoje spostrzeżenia zawarł w książce „Śląsk Polski”.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku znaczna część Górnoślązaków opowiedziała się za przyłączeniem Śląska do Polski. Śląskie rodziny były jednak podzielone w tej kwestii, co znalazło wyraz w plebiscycie oraz powstaniach śląskich. Ślązacy stanęli przed trudnym wyborem. Podział ten pogłębił się po wyznaczeniu nowej linii granicznej, kiedy część Śląska pozostała po stronie niemieckiej. Na obszarze Śląska włączonym do Polski utworzono województwo śląskie ze stolicą w Katowicach, które posiadało autonomię. Władze województwa starały się udzielić wszechstronnej pomocy Górnoślązakom, którzy znaleźli się w granicach państwa niemieckiego i Ślązakom cieszyńskim z Zaolzia. Działania takie wspierał szczególnie wojewoda Michał Grażyński. 

Kres przedwojennej samorządności przyniosła II wojna światowa, podczas której wszystkie ziemie śląskie znalazły się pod panowaniem Rzeszy Niemieckiej, a Ślązaków wpisano na listę narodowościową – Volkslistę. Osobom, które odmówiły jej podpisania, groziły poważne represje. Po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1945 roku dochodziło do rabunków, mordów i gwałtów. Powojenna rzeczywistość okazała się dramatycznym okresem w życiu Ślązaków. W Polsce Ludowej istniały obozy, do których trafiło wielu Ślązaków, m.in w Świętochłowicach-Zgodzie, czy w Jaworznie. Tuż po zakończeniu działań wojennych rozpoczęły się przesiedlenia osób, których często bezpodstawnie uznano za Niemców z terenów Śląska do Niemiec. Okres PRL-u pogłębił rozczarowanie Ślązaków i Polaków.

Do dramatycznych wydarzeń na Śląsku doszło w grudniu 1981 roku, kiedy władze dokonały pacyfikacji strajku górników w Kopalni Wujek w Katowicach, sprzeciwiającym się wprowadzeniu stanu wojennego. W wyniku akcji milicji, wojska i ZOMO śmierć poniosło 9 górników, a 21 zostało rannych. Te tragiczne zdarzenia zostały upamiętnione w filmie Kazimierza Kutza „Śmierć jak kromka chleba”. 

Po wprowadzeniu stanu wojennego internowano wielu działaczy Solidarności ze Śląska oraz innych obszarów Polski. Wśród aresztowanych znalazł się m.in. Kazimierz Kutz. 

Przemiany demokratyczne w Polsce przyniosły nadzieję na odrodzenie śląskości, na powrót do korzeni. Tylko w takiej rzeczywistości politycznej Ślązacy mogli w pełni artykułować swoje narodowo-kulturowe postawy. Upadek komunizmu nie rozwiązał jednak wielu problemów. Ślązacy nadal domagają się więc swoich praw do języka i tożsamości. – Tożsamość śląska jest faktem. Jest wyborem, Często po doświadczeniach bycia wykluczonym w nurcie tożsamości dominujących – polskiej i niemieckiej. Obie one (tj. niemiecka i polska) popełniały ten sam grzech arogancji wobec tożsamości śląskiej. Traktowały tę śląską instrumentalnie, lekceważyły, widziały w niej etno-atrakcję. Szczególnie w homogenicznej (lub na taką kreowanej) powojennej Polsce, inny od reszty Górny Śląsk był miejscem o relatywnie spójnej kulturze, języku i własnej historii. By ją zinstrumentalizować i użyć w wygodny sposób, wymyślono Śląsk (jak pisał śp. Michał Smolorz)..., tracąc go. Prawdopodobnie na zawsze, bo z tamtej lekcji zawłaszczania tożsamości nikt w Polsce nie wyciągnął wniosków, skazując Śląsk na własną drogę ku tożsamości kulturowej i wspólnotowej, którą z mozołem buduje pozbawiony praw do języka, własnej narracji historycznej i poczucia podmiotowości. – podsumowuje Leszek Jodliński.

Alicja Jarosz Gunawardhana[email protected]

Zdjęcia: Anna Langner


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama