Warszawa - Polaków zagranica nieraz postrzega jako ludzi przesadnie religijnych oraz mających obsesję na punkcie różnych zaszłości historycznych. W samej Polsce ku tezie o obsesyjnej fascynacji historią skłania się część młodszych Polaków. Jest to zrozumiałe, ponieważ młodzież osobiście nie przeżyła okropności XX wieku, a jeśli nawet kogoś z rodziny straciła, to zna takie sprawy jedynie z opowiadań. Zresztą było to 60 albo więcej lat temu. W naszym pędzącym do przodu świecie, II wojna, Powstanie Warszawskie czy stalinowskie ekscesy bywają przez młodych postrzegane w takich samych kategoriach jak Powstanie Styczniowe czy Bitwa pod Racławicami.
Także wielu Polaków w średnim wieku i nawet niektórzy ze starszego pokolenia uważają, że historię należy zostawić historykom i zająć się problemami dnia dzisiejszego i interesować się przyszłością. Inni natomiast są zdania, że nie można budować przyszłości na fundamencie zafałszowanej przeszłości. Trzeba iść do przodu, ale najpierw należy oczyścić przedpola z kłamstw, przeinaczeń i przemilczeń, jakie w dalszym ciągu wypaczają prawdę historyczną i zatruwają atmosferę międzynarodową. W ostatnim czasie w tym kontekście zbiegły się w czasie dwie rocznice: 65. rzezi katyńskiej oraz 60. zwycięstwa nad III Rzeszą.
O prawdę o Katyniu zaapelował ostatnio na uroczystości w Pałacu Prezydenckim prezydent Aleksander Kwaśniewski, który, jak dotąd chyba najostrzej, przedstawił w tej sprawie stanowisko Polski i Polaków. "Zbrodnia katyńska zapisała się jako symbol polskiego męczeństwa, jako jedna z najbardziej bolesnych kart naszej historii powiedział prezydent.
Ciągle jesteśmy porażeni wymiarem tej tragedii, cynizmem i bezwzględnością tego mordu. (...) Te bezimienne, porośnięte lasem mogiły miały być wykreślone z ludzkiej pamięci. Okryto je milczeniem, zasypano kłamstwem. Na całe pół wieku. Wszystkich, którzy wytrwale, nieugięcie pamiętali i poszukiwali prawdy o zbrodni katyńskiej, spotykały po tej stronie "żelaznej kurtyny" surowe represje i prześladowania".
"Dzisiaj gromadzimy się tutaj w nowym już czasie, w innych okolicznościach. Prawda zwyciężyła! Zerwana została zasłona kłamstwa. Główni sprawcy zbrodni katyńskiej są dziś znani. (...) Pięć lat temu, w 60. rocznicę zbrodni katyńskiej, mogliśmy uroczyście otworzyć i poświęcić cmentarze w Charkowie, Katyniu i Miednoje. Prochy rozstrzelanych znalazły wreszcie godny pochówek. Spełniło się pragnienie serca wielu z tu obecnych, by można było stanąć i pomodlić się nad grobami bliskich".
Kwaśniewski ciepło się wyraził o b. sowieckim prezydencie Michaile Gorbaczowie i jego następcy Borysie Jelcynie, którzy, jak powiedział, "znaleźli w sobie odwagę i siłę, aby odwalić ten przygniatający kamień kłamstwa i milczenia". Natomiast wobec Rosji Putina wystosował listę polskich oczekiwań:
wskazanie miejsca pochowania zwłok 7000 oficerów polskich, których grobów dotychczas nie odnaleziono; wskazanie wszystkich sprawców, w tym bezpośrednich wykonawców zbrodni; dostarczenie Polsce wszystkich dokumentów dotyczących zbrodni; uznanie zbrodni katyńskiej za zbrodnię ludobójstwa.
W swym przemówieniu Kwaśniewski szczególnie wyróżnił kapłana polonijnego, emerytowanego profesora polskiego seminarium w Orchard Lake (w stanie Michigan) ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego. Wzięty do sowieckiej niewoli w 1939 r., ten młody wówczas rotmistrz był jedną z zaledwie paruset osób, którym udało się przeżyć stalinowskie ludobójstwo. Ks. Peszkowski przez całe życie walczył o prawdę o Katyniu, wydał liczne publikacje na ten temat, a po upadku PRLu stał się kapelanem Rodzin Katyńskich, wytrwale walcząc o godne upamiętnienie ofiar tej bezprzykładnej zbrodni.
"Pozwólcie, że zwrócą się do człowieka, który jest nieobecny na dzisiejszej uroczystości, ale któremu chcą wyrazić nasz szczególny szacunek, do księdza Zdzisława Peszkowskiego, kapelana Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie, żołnierza kampanii wrześniowej i świadka tragicznych wydarzeń tamtego okresu powiedział prezydent. "W imieniu Rzeczypospolitej chcę wyrazić Księdzu najwyższe uznanie i wdzięczność za to, że przez te wszystkie lata był powiernikiem bólu i cierpienia tylu polskich rodzin; że w trudnych chwilach niósł im ukojenie, nadzieję i dobre słowo".
Mimo że wśród odznaczonych tego dnia przez prezydenta byli członkowie Rodzin Katyńskich, nieobecność ks. prałata Peszkowskiego była świadomym bojkotem z jego strony. "Trudno jest zapomnieć to, jak Kwaśniewski zbezcześcił cmentarz wojenny w Katyniu, kiedy przed pięciu laty odbywała się uroczystość poświęcenia tego sanktuarium narodowego. Prezydent Rzeczypospolitej słaniał się na nogach i coś bełkotał, bo był pijany.
I nigdy za to nie przeprosił prałat Peszkowski powiedział "Dziennikowi Związkowemu". Ponadto on nic nie zrobił, żeby załatwić jakiekolwiek odszkodowania dla wdów i sierot po ofiarach tego mordu". Prałat dał do zrozumienia, że jego zdaniem jako działacz wywodzący się z formacji komunistycznej i uczestnik wieloletniej zmowy milczenia o Katyniu, Kwaśniewski nie ma moralnego prawa przemawiać w imieniu jego ofiar.
Wśród odznaczonych byli także Rosjanie i Ukraińcy, którzy przyczynili się do ujawnienia zbrodni katyńskiej. Jak powiedział Jerzy Pomianowski, redaktor rosyjskojęzycznego pisma "Nowaja Polsza": "Nagradzając przyjaciół Moskali, daliśmy dowód, że Polacy potrafią rozróżnić małoduszną władzę od narodu, od tych Rosjan, którzy narażając własne głowy, stanęli po stronie prawdy. To oni dostarczyli nam dowodów, że zbrodnia została istotnie popełniona w 1940 r. i była dziełem NKWD".
Kwaśniewski odznaczył Sergieja Głuszkowa z Memoriału, organizacji ujawniającej stalinowskie zbrodnie, który mimo przeszkód i trudności jako pierwszy odkrył ukryte cmentarzysko polskich oficerów. Odznaczeniem uhonorowano także Olega Zakirowa z KGB, który przywiózł do Polski archiwalną dokumentację zbrodni oraz Aleksandra Jakowlewa, który umożliwił ujawnienie całej zbrodni katyńskiej.
Ale wielu Polaków zadaje sobie pytanie: czy Kwaśniewski, który ma niezły dar oratorski i potrafi się przystosować do różnych sytuacji i przypochlebić się różnym środowiskom, będzie również stanowczy w Moskwie 9 Maja. Z okazji zwycięstwa nad faszyzmem Putin urządza w tym dniu wielkie obchody i nie szczędzi sił, by zabłysnąć przed światem. Wygląda na to, że odchodzący prezydent Polski już asekuruje się na wszelki wypadek przed możliwością, że żadnych z polskich pretensji i oczekiwań osobiście Putinowi tam nie przedstawi. W rozmowie z dziennikarką telewizyjną, Moniką Olejnik, Kwaśniewski powiedział, że na moskiewskich uroczystościach będzie przemawiał tylko gospodarz, czyli prezydent Putin tak jak w rocznicę lądowania wojsk alianckich w Normandii przemawiał prezydent Francji.
Kwaśniewski obiecał jednak, że na obchodach zwycięstwa we Wrocławiu 8 maja zamierza przedstawić polskie stanowisko w tej sprawie. W przeciwieństwie do Kremla, który uważa Związek Sowiecki za zwycięzcę i wyzwoliciela narodów podbitych przez Hitlera, polskie stanowisko zawiera elementy raczej niepasujące do tej koncepcji. Przypomina ono, że wybuch II wojny światowej umożliwił Pakt MołotowRibbentrop, że hitlerowska Rzesza w zmowie ze swym sowieckim sprzymierzeńcem dokonała czwartego rozbioru Polski i obie strony dążyły do fizycznej i duchowej likwidacji Polaków. Po wojnie zaś Polska i inne kraje Europy środkowowschodniej przeszły z niewoli hitlerowskiej do stalinowskiej. Jałta dla tej częściej Europy kojarzyła się nie z wyzwoleniem, lecz z kolejnym zniewoleniem
Nie ulega kwestii, że Kwaśniewski podniesie te sprawy na wewnętrznych polskich obchodach 60. rocznicy II wojny światowej we Wrocławiu, bo do wszystkich tych kontrowersji już się niejednokrotnie odniósł na polskim forum publicznym. Kiedy prowadząca z nim wywiad red. Olejnik wspomniała, że media rosyjskie mogą całkiem zignorować obchody wrocławskie, Kwaśniewski odpowiedział: "Kreml blisko śledzi i dobrze wie, co tu u nas w Polsce się mówi".
Faktem jest jednak, że prawdy historyczne wypowiadane na lokalnym, niemal kameralnym zgromadzeniu w prowincjonalnym polskim mieście z największym trudem przebiją się do światowej opinii publicznej. Jak wiadomo, Zachodnia Europa widzi w Rosji głównie źródło korzystnych umów handlowych. Przykładem może być podpisana ostatnio między Moskwą a Berlinem umowa o budowie ropociągu pod dnie Bałtyku z pomięciem terytorium Ukrainy i Polski. Nic dziwnego, że Parlament Europejski nie chciał uczcić ofiar ludobójstwa katyńskiego. Tak poważnego partnera biznesowego nie warto do siebie zrażać!
Ale dążenie do prawdy historycznej nie jest bynajmniej polską specjalnością. Od paru tygodni jesteśmy świadkami antyjapońskich demonstracji w Chinach przeciwko japońskim próbom wybielania zbrodni swoich wojsk w czasie II wojny światowej. Ormianie nigdy nie zapomną o tureckich zbrodniach dokonanych na ich narodzie w okresie I wojny, a żydzi wcale nie są skłonni zapomnieć okresu zagłady. Na bazie Holocaustu stworzyli nawet całą ideologię oraz znaczący przemysł martyrologiczny.
Robert Strybel
Prawda czy obsesja historyczna
- 04/24/2005 10:28 PM
Reklama