- fot. Wrak samochodu Jerzego Szczepanka po usunięciu konaru
W miniony piątek rano zmarł w szpitalu Advocate Lutheran w Park Ridge na przedmieściach Chicago Jerzy Szczepanek, który w środę został przygnieciony przez spróchniały konar drzewa, który spadł na jego minivana.
Polak osierocił żonę Dorotę i dwójkę dzieci. Najbliżsi, przyjaciele i znajomi – są wstrząśnięci tragedią. Do naszego portalu docierają nie tylko komentarze z wyrazami współczucia, ale także wspomnienia o zmarłym. Jeden z internautów z Polski napisał do nas o panu Jerzym: „Jurek to był super gość. Zawsze uśmiechnięty z ogromnym poczuciem humoru. Szkoda naprawdę szkoda takich ludzi jak on.”
Inni wskazują na absurdalne zachowanie służb miejskich. Internautka podpisująca się jako Linda napisała: „ Jerzy i jego brat Lester robili u mnie podłogę. Byli drugim pokoleniem parkieciarzy. Uczciwy, utalentowany i ciężko pracujący.(…) To okropna tragedia, która dotknie wiele osób, które go znały, które były z nim spokrewnione i które na nim polegały. Nie pozostanie to też bez wpływu na jego partnera i brata. Zaledwie wczoraj (
w czwartek - przyp.red.) miasto powiedziało Lesterowi, bratu Jerzego, że jeśli nie usunie zniszczonego samochodu z terenu należącego do miasta, będzie musiał zapłacić 100 dol. kary za każdy dzień. Bardzo pięknie”.
Z naszym portalem skontaktowali się także koledzy zmarłego tragicznie Polaka,….Pan Marek Żurek napisał: "Jurek był naszym wspaniałym kolegą i dobrym przyjacielem. Był zawsze uśmiechnięty,radosny,szczery, życzliwy, bardzo koleżeński. Nigdy nie zapominał o kolegach, gdy przebywał na urlopie w Polsce. Trudno cokolwiek napisać i dobrać odpowiednie słowa w takiej chwili. Bardzo przeżyliśmy tą tragiczną wiadomość i szczerze współczujemy jego żonie Dorocie i jego rodzinie. Najszczersze kondolencje."
Reagują także najbliżsi sąsiedzi, którzy wspomagają najbliższą rodzinę Jerzego Szzczepanka. Andrzej Wolny, sąsiad Szczeapnków powiedział naszemu portalowi: "To był bardzo dobry człowiek, taki dusza-człowiek. Bardzo ubolewamy nad jego stratą. Nie mogę pojąć dlaczego Pan Bóg zabiera takich ludzi".
Z naszych informacji wynika, że rodzina planuje transport zwłok do Polski.
Jerzy Szczepanek wraz z bratem Leszkiem prowadzili od lat firmę parkieciarską John's & Lester Flooring. To w drodze do pracy w minioną środędoszło do tragicznego zdarzenia niedaleko skrzyżowania ulic Cumberland i Addison. Na jadącego po Cumberland Ave. minivana spadł spróchniały konar drzewa. Według świadków potężna gałąź uderzyła centralnie w miejsce, gdzie siedział kierowca. Jego głowa została uwięziona pomiędzy konarami drzewa i kierownicą. Kilku kierowców bezskutecznie próbowało uwolnić przywalonego drzewem mężczyznę.
(Inf.wł.)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.