Kiedy w ubiegłym tygodniu pisałam o meandrach inicjatywy dwóch republikańskich senatorów Thoma Tillisa z Karoliny Północnej i Johna Cornyna z Teksasu dotyczącej Dreamersów, wspomniałam o zbliżającym się orzeczeniu sądu federalnego dotyczącym legalności programu. Rzeczywistość okazała się najgorszą z możliwych, przynajmniej z punktu widzenia imigrantów – sędzia Dystryktu Południowego w Teksasie Andrew Hanen uznał Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA) za niezgodny z prawem.
Z DACA, czyli z ochrony przed deportacją korzysta dziś niecałe 700 tysięcy osób, które wwieziono do USA przed ukończeniem 16. roku życia. Dzięki temu parasolowi mogą oni pracować i uczyć się w Ameryce, ale ich ostateczny status wciąż pozostaje nieuregulowany. Wielu z nich nie zna już lub nie pamięta innej ojczyzny niż Stany Zjednoczone.
Trzy lata procesu
DACA wzbudzała i wzbudza kontrowersje, zwłaszcza po prawej stronie sceny politycznej. W 2018 roku grupa 9 stanów administrowanych przez republikańskich gubernatorów wniosła skargę do sądu federalnego, twierdząc, że obecność osób korzystających z ochrony przed deportacją zwiększa wydatki z lokalnych budżetów na służbę zdrowia, edukację i zwalczanie przestępczości. To właśnie ta sprawa znalazła aktualnie swoje rozstrzygnięcie.
Dla setek tysięcy osób decyzja sądu w Teksasie oznacza utratę poczucia bezpieczeństwa. Nie po raz pierwszy zresztą, bo losy programu są niezwykle burzliwe. W ostatnich latach DACA próbowano całkowicie zamknąć, zablokować całkowicie przyjmowanie podań od nowych uczestników, czy utrudniać procedury przedłużania ochrony przed deportacją. Potem nowa administracja wznowiła przyjmowanie podań i starała się wzmocnić program. W tle jednak toczyły się kolejne batalie sądowe.
DACA z naruszeniem prawa
Teraz sędzia Hanen uznał, że prezydent Barack Obama, ustanawiając DACA w 2012 roku naruszył Administrative Procedure Act – ustawę definiującą procedury, jakie należy przeprowadzić przy wdrażaniu konkretnych rozwiązań prawnych. Stwierdził, że Kongres nie wyposażył Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego w narzędzia pozwalające na stworzenie DACA. Co więcej, samo powstanie programu uniemożliwiło służbom imigracyjnym przeprowadzanie deportacji na podstawie Immigration and Nationality Act. Poza tym DACA wprowadzano po to, aby Dreamersi mogli bezpiecznie poczekać do przyjęcia odpowiedniej ustawy. A tej przez 9 lat nie uchwalono.
Deportacji (na razie) nie będzie
Część Dreamersów żyjących w ciągłej huśtawce nastrojów – w tym także wielu Polaków – trzeba jednak uspokoić. Orzeczenie dotyczy na razie przede wszystkim osób, które chciałyby dołączyć do programu po grudniowym orzeczeniu innego sądu federalnego z bardziej liberalnego kręgu w Nowym Jorku, który nakazał rządowi przyjmowanie podań od nowych wnioskodawców. Niestety tysięcy złożonych po tej decyzji wniosków nie udało się do tej pory rozpatrzyć i dalsze procedowanie tych spraw zostało właśnie skutecznie zablokowane przez sąd (też federalny) z bardziej konserwatywnego okręgu w Teksasie.
Sędzia Hanen nie podważył jednak w całości całego programu, dając szansę stronie rządowej na wprowadzenie zmian w DACA. Sąd nie mógł się bezpośrednio ustosunkować do najważniejszego aspektu sprawy – szansy dla Kongresu, aby przegłosować ustawę, która raz na zawsze urelegulowałaby status Dreamersów. Wówczas DACA w ogóle przestałaby być potrzebna.
W sądach i w Kongresie
Orzeczenie nie zamyka więc sprawy, raczej przynosi jej kolejny zwrot. Strona rządowa już zapowiedziała apelację. Prawnicy reprezentujący uczestników DACA i nowych wnioskodawców, których decyzja sędziego Hanena zostawiła na lodzie, też nie będą zasypiać gruszek w popiele. W tej sprawie wypowiedział się sam prezydent Joe Biden, który nie krył swojego rozczarowania i zapowiedział podjęcie konkretnych działań. Do apelacji chcą także dołączyć poszczególne stany.
Niestety takie odwołanie musiałoby być złożone w federalnym Sądzie Apelacyjnym Piątego Okręgu, znanym z bardzo konserwatywnych orzeczeń. Nie wróży to dobrze dalszym bataliom o DACA toczonym przed obliczem Temidy. Jeśli orzeczenie Hanena zostanie podtrzymane w apelacji, a Sąd Najwyższy odmówi rozpatrzenia sprawy program trzeba będzie zamknąć.
Co więc dalej? DACA od początku oparta była na słabych podstawach – administracyjnej decyzji wykonawczej prezydenta, próbującego działać w określonych prawem ramach. Poprzedni prezydent usiłował wręcz zamknąć DACA, ale uniemożliwił to Sąd Najwyższy, nawiasem mówiąc najmniejszą z możliwych różnicą głosów (5-4) i powołując się na kryteria proceduralne, a nie merytoryczne. Po ostatniej decyzji sądu w Teksasie stało się jasne, że jedynym sposobem na trwałe rozwiązanie sytuacji Dreamersów jest przyjęcie odpowiedniej ustawy przez Kongres. Nie jest to jednak proste, bo mimo posiadania przewagi w obu izbach amerykańskiego parlamentu Demokraci są zmuszeni do szukania politycznego kompromisu z prawą stroną sceny politycznej. Tylko w ten sposób będzie można uniknąć groźby skutecznego zablokowania inicjatywy w drodze obstrukcji parlamentarnej (filibuster) przez Republikanów. Ci ostatni nie są całkowicie zamknięci na pomysły uregulowania statusu Dreamersów, choć w najbardziej konserwatywnych środowiskach DACA traktowana jest jako próba wprowadzania amnestii tylnymi drzwiami. Za uczestnikami programu lobbują środowiska biznesowe, organizacje zrzeszające szkoły wyższe czy związki wyznaniowe niemal wszystkich denominacji. Poparcie i sympatia dla Dreamersów nie przekładały się jednak dotychczas na polityczną wolę rozwiązania ich problemów.
Czas na pragmatyzm?
Tuż po orzeczeniu w Teksasie Demokraci wezwali do podjęcia działań w sprawie ostatecznego uregulowania sytuacji Dreamersów. Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi dała do zrozumienia, że chodzi przede wszystkim o projekt ustawy Dream and Promise Act, który co prawda przeszedł w izbie niższej, ale nie ma większych szans na przekonanie co najmniej 10 Republikanów w Senacie do rezygnacji z obstrukcji parlamentarnej.
Kilka dni temu z pomysłem przegłosowania wąskiej legislacji dotyczącej tylko samych Dreamersów wystąpiło dwóch republikańskich senatorów. Wiele zależeć będzie teraz od tego, czy uczestnicy programu, czekający na ustawę od dwudziestu lat, staną się znów ofiarami partyjnych rozgrywek, czy zwycięży wreszcie pragmatyzm. Na to ostatnie najwyższa już pora.
Jolanta Telega[email protected]