Gdy wydawało się, że partyjne podziały po raz kolejny oddalają szanse na uregulowanie pobytu Dreamersów, uczestnikom progamu DACA zapalono kolejne światełko nadziei. Dwaj republikańscy senatorzy wystąpili z propozycją uregulowania ich statusu. Nie brak jednak głosów, że ostatni krok wykonany tym razem po prawej stronie sceny politycznej to tylko manewr taktyczny, mający na celu uniknięcie debaty nad szerszą reformą systemu imigracyjnego.
Oferta wąskiej ustawy
W minionym tygodniu dwaj republikańscy senatorzy Thom Tillis z Karoliny Północnej i John Cornyn z Teksasu wysłali list do przewodniczącego Komisji Inicjatyw Ustawodawczych izby wyższej Dicka Durbina (Demokrata z Illinois), proponując przyznanie legalnego statusu uczestnikom programu Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA) w drodze oddzielnej, „precyzyjnej” ustawy. Autorzy listu przyznają co prawda, że uznają samą decyzję prezydenta Baracka Obamy o stworzeniu DACA za niezgodną z konstytucją i z obowiązującym Immigration and Nationality Act, ale jednocześnie sytuacja Dreamersów powinna doczekać się permanentnego rozwiązania. Przypominają także, że kwestia legalności programu nadal rozpatrywana jest w Sądzie Apelacyjnym Dystryktu Południowego w Teksasie. „W takiej sytuacji jesteśmy zatroskani losem ludzi, którzy korzystają z programu (DACA – przyp. JT) i wyszli z cienia, aby uczestniczyć w życiu gospodarczym kraju i mogą stracić prawo do pracy, gdy program zostanie ostatecznie zamknięty” – czytamy w liście.
Zdaniem dwóch polityków senator Durbin powinien przygotować projekt wąskiej ustawy regulującej sytuację osób aktywnie uczestniczących w DACA. „Oprócz tego senatorzy powinni mieć możliwość zgłaszania racjonalnych poprawek w drodze otwartej procedury i mieć możność ich przegłosowania – napisali senatorzy – oczekujemy, że te poprawki będą dotyczyły propozycji rozwiązań w sprawie bezpieczeństwa granic, bezpieczeństwa wewnętrznego i weryfikacji prawa do zatrudnienia”.
Nieuregulowani od 20 lat
Przypomnijmy, że uczestnicy DACA, czyli Dreamersi, to osoby bez legalnego statusu, które zostały wwiezione na terytorium USA przed osiągnięciem pełnoletności, a bardzo często zupełnie nieświadomie jako małe dzieci. W wielu wypadkach nie pamiętają już innej ojczyzny poza Stanami Zjednoczonymi. Dzięki programowi DACA mogą w USA pracować, studiować czy wyrobić prawo jazdy. Permanentne rozwiązania prawne dotyczące Dreamersów nie doczekały się jak dotąd finalizacji, choć pierwsze projekty Dream Act zgłaszano na Kapitolu już na początku obecnego stulecia. Program DACA, wprowadzony przez Baracka Obamę w 2012 roku miał też w założeniu tymczasowy charakter – miał chronić przed deportacją jego uczestników do czasu przyjęcia ustawy przez Kongres. Do tego jednak jak dotąd nie doszło.
Problem z większą reformą
Propozycja Republikanów spotkała się w zasadzie z przychylnym przyjęciem w środowiskach walczących o prawa imigrantów. Jednak portal The Hill zajmujący się analizą wydarzeń na Kapitolu przytoczył także sceptyczne wypowiedzi. Z jednej strony pozytywnie zareagowano na wolę permanentnego uregulowania sytuacji Dreamersów przez prawą stronę sceny politycznej, z drugiej jednak zwracano uwagę na szerszy kontekst polityczny. Zdominowana przez Demokratów Izba Reprezentantów przegłosowała już The American Dream and Promise Act, który nie tylko uregulowałby status Dreamersów, ale także tworzyłby dla nich ścieżkę do obywatelstwa. Ten ostatni projekt obejmuje także osoby, które nie mogły dołączyć do programu DACA za czasów prezydentury Donald Trumpa, a także osoby, którym przyznano Temporary Protected Status (TPS), czy niektórym grupom pracowników rolnych. Przypomnijmy, że z aktywnej ochrony przed deportacją na podstawie DACA korzysta obecnie niecałe 700 tysięcy osób. Już samą liczbę osób potencjalnie wykluczonych spod parasola ochronnego DACA w drodze restrykcji wprowadzonych za Trumpa Migration Policy Institute szacuje na 1,3 mln ludzi.
Projekty reform w prawie imigracyjnym przeprowadzane przez Demokratów przez Izbę Reprezentantów nie były do tej pory przedmiotem szerszej debaty w Senacie, ponieważ Republikanie od początku zagrozili ich zablokowaniem w drodze obstrukcji parlamentarnej. Wobec zaledwie minimalnej przewagi w izbie wyższej, Demokraci muszą więc szukać dwupartyjnego konsensusu, albo uciekać się do innych rozwiązań, takich jak podłączenie ustaw do projektów szerszych legislacji budżetowych, co w przypadku zmian legislacyjnych budzi wątpliwości natury proceduralnej. W tym kontekście inicjatywa senatorów Cornyna i Tillisa musiała zostać potraktowana na lewicy jako próba odwrócenia uwagi od właściwych reform. „[Cornyn] nie dąży do ponadpartyjnego przełomu, a jedynie szuka pretekstu do obciążania odpowiedzialnością drugiej partii” – uważa Frank Sharry, dyrektor progresywnej organizacji proimigracyjnej America’s Voice – „Cornyn i Republikanie nie dążą do przyjęcia reformy imigracyjnej w tym roku. Planują poprowadzić przyszłoroczną kampanię wyborczą przeciwko niej”.
Propozycja senatorów Cornyna i Tillisa nie została także przyjęta przychylnie w środowiskach nastawionych krytycznie wobec imigrantów. Matthew Tragesser, rzecznik prasowy Federation for American Immigration Reform (FAIR), organizacji walczącej od lat o ograniczenie nie tylko nielegalnej, ale także legalnej imigracji do USA określił ostatnią inicjatywę dwóch Republikanów jako „chybioną” i ogłoszoną w „złym czasie”. ,,Ostatnią rzeczą, o jakiej powinni myśleć zarówno oni, jak i każdy republikański senator jest amnestia” – powiedział Tragesser.
A Dreamersi wciąż czekają…
Wielu obserwatorów sceny politycznej podziela argument, że w obecnej sytuacji politycznej większe szanse na przeforsowanie zmian w prawie imigracyjnym może przynieść strategia drobnych kroków, niż forsowanie kompleksowych projektów ustaw. Sprawa statusu Dreamersów może się wydawać stosunkowo prosta i mało kontrowersyjna. Problem jednak nie w tym co, ale kto takie propozycje zgłasza. Ani Cornyn ani Tillis nie dali się do tej pory poznać jako gorący zwolennicy reform imigracyjnych. Trudno się więc dziwić, że ich propozycję uznano jako próbę odwrócenia uwagi od inicjatyw Demokratów i grę na zwłokę. Głosy, że republikańską inicjatywę należy uznać jako punkt wyjścia do dalszych negocjacji należą raczej do wyjątków. W obecnym klimacie politycznym ta propozycja bardziej dzieli, niż łączy. I niestety znów przedmiotowo traktuje Dreamersów.
Jolanta Telega[email protected]