Późnym wieczorem w niedzielę wyburzono pozostałości zawalonego apartamentowca, zwanego Champlain Towers South, w Surfside na Florydzie. Ma to umożliwić bezpieczne kontynuowanie poszukiwań ocalałych, eliminując zagrożenie stwarzane dotychczas przez stojącą część budynku.
Burmistrz powiatu Miami-Dade, Daniella Levine Cava, powiedziała telewizji CNN, że gdy tylko teren zostanie uznany za bezpieczny ekipy poszukiwawcze i ratownicze wznowią działania. Jak dodała prace przy rozbiórce mają być kontynuowane do godz. 3 nad ranem w poniedziałek czasu miejscowego.
Duża część apartamentowca zawaliła się 24 czerwca prawdopodobnie z przyczyn konstrukcyjnych; zniszczeniu uległo ponad 50 spośród 136 mieszkań. Zginęły co najmniej 24 osoby, a za zaginionych uważa się 121.
Jak podała CNN, poszukiwania zostały wstrzymane od soboty po południu, aby inżynierowie mogli zabezpieczyć teren i przygotować się do wyburzenia. Specjaliści traktowali to jako kluczowe dla umożliwienia dalszego bezpiecznego poszukiwania ocalałych. Eliminuje to bowiem zagrożenie stwarzane przez część konstrukcji, która pozostała.
"Gdy tylko (...) miejsce zostanie uznane za bezpieczne, nasi ratownicy wrócą, aby natychmiast wznowić pracę" - zapewniała Levine Cava. Wyjaśniała, jeszcze przed wyburzeniem, że w procesie tym zostaną wykorzystane niewielkie, strategicznie rozmieszczone materiały wybuchowe, co ograniczy spadanie gruzu bezpośrednio na teren wokół apartamentowca.
Ekipa rozbiórkowa kontynuowała przygotowania w niedzielę pragnąc uniknąć skutków sztormu tropikalnego Elsa, który zmierza w kierunku południowej Florydy z ulewnym deszczem i wiatrem o prędkości ok. 100 km na godzinę.
Burmistrz Surfside Charles Burkett mówił w niedzielę w telewizji CBS, że władze traktują wciąż prowadzoną akcję jako ratunkową. "Chcemy się upewnić, że to my, a nie huragan będzie decydować, w którą stronę budynek upadnie. (...) Nikt odpowiedzialny nie mówi o wstrzymaniu działań ratowniczych. Jeśli o mnie chodzi, akcja ratunkowa będzie kontynuowana, dopóki wszyscy nie zostaną wyciągnięci z gruzów" – przekonywał Burkett.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)