Co najmniej trzy osoby zginęły i dziesięć zostało rannych, ale 99 mieszkańców było w czwartek wieczorem ciągle poszukiwanych po częściowym zawaleniu się w nocy z środy na czwartek 12-piętrowego budynku mieszkalnego w Surfside, położonym w aglomeracji Miami. W wybudowanym w 1981 r. położonym tuż przy plaży apartamentowcu było ponad 130 mieszkań.
Obrazy z miejsca katastrofy pokazują urwaną część budynku i ogromne gruzowisko.Ponad 80 jednostek straży pożarnej uczestniczyło w akcji ratunkowej, która rozpoczęła się po godz. 2 am w nocy z środy 23 na czwartek 24 czerwca. W czwartkowe popołudnie policja powiatu Miami-Dade poinformowała, że dotychczas zlokalizowano 53 mieszkańców budynku, z czego 35 zostało uratowanych przez służby ratunkowe. Strażakom udało się wyciągnąć z rumowiska 10-letniego chłopca. Według CNN na miejscu katastrofy słychać było dochodzące spod gruzów głosy. Używający drabin ratownicy wyciągali ludzi z mieszkań leżących w części budynku, która jeszcze się nie zawaliła – relacjonowała stacja NBC. Ewakuowano także osoby znajdujące się w sąsiednich budynkach.
„ Widziałem, jak jedna trzecia albo może nawet połowa tego budynku się dosłownie zawaliła” – mówi NBC Miami jeden z świadków katastrofy. “Nie potrafię tego opisać, to wyglądało, jakby wybuchła bomba, jak coś, co się dzieje w krajach trzeciego świata, teraz jest tam ogromne rumowisko”.
W czwartek po południu poinformowano, że w budynku zlokalizowanych było 135 mieszkań, a ponad 50 z nich w części, która się zawaliła. Jak poinformowały władze Miami-Dade, liczba 99 niezlokalizowanych w czwartek osób nie oznacza, że wszystkie z nich były w budynku w chwili jego zawalenia się. Chodzi o osoby, które mogły tam być i od tego czasu nie dały znaku życia. Wśród zaginionych są m.in. siostra pierwszej damy Paragwaju i jej rodzina, która przebywała na 10. piętrze budynku. Inne podejrzane ofiary to dziewięciu obywateli Argentyny i czterech Wenezuelczyków.
Gotowość do wysłania pomocy federalnej zadeklarował w czwartek prezydent Joe Biden, który stwierdził w Białym Domu, że agencja FEMA już ocenia potrzebne środki i jest gotowa do wkroczenia niezwłocznie po ewentualnej decyzji gubernatora Florydy o zwróceniu się o pomoc.
Przyczyna katastrofy jest nieznana, a jej ustalenie może zająć długi czas. Jak podał „Washington Post”, do zawalenia się 40-letniego apartamentowca Champlain Towers South w Surfside doszło zaledwie jeden dzień po tym, jak pomyślnie przeszedł on inspekcję budowlaną. W ostatnim czasie prowadzono prace remontowe dachu.
Z kolei ustaleń „USA Today”, powołującego się na opinię naukowca Florida International University, wynikało, że budynek został uznany za niestabilny już rok temu. „Zapadał się w alarmującym tempie od lat 90.” – podał w swoich badaniach przeprowadzonych w 2020 r. profesor Shimon Wdowinsk, wykładowca zajmujący się ochroną środowiska na Florida International University. Wdowinski powiedział w czwartek, że na podstawie jego badań nie można jednak sugerować przyczyn zawalenia się apartamentowca. Z jego ustaleń miało wynikać, że budynek zapadał się w tempie około 2 milimetrów rocznie w latach 90., ale od tamtego czasu zapadanie mogło zwolnić lub przyspieszyć.
Średnia cena apartamentu w Champlain Towers South położonym nad Oceanem wynosiła ok. 600 tys. dolarów. Należąca do aglomeracji Miami miejscowość Surfside jest znana jako ośrodek społeczności ortodoksyjnych Żydów, a także jako „mała Argentyna” ze względu na dużą liczbę imigrantów z tego kraju. (tos, PAP)