Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 13 października 2024 09:22
Reklama KD Market

Euro 2020 - awans faworytów w grupie F

Już przed rozpoczęciem turnieju było wiadomo, że rywalizacja w grupie F będzie najciekawsza. Trafiły do niej broniąca tytułu Portugalia, mistrz świata Francja, Niemcy oraz Węgry. Nadspodziewanie dobra gra Madziarów spowodowała, że emocji było jeszcze więcej.

Przed meczem Portugalia - Francja w Budapeszcie "Trójkolorowi" byli już pewni gry w 1/8 finału. Portugalia potrzebowała remisu, aby nie oglądać się na innych. W przypadku niskiej porażki w turnieju utrzymałby ją brak wygranej Węgrów z Niemcami w Monachium.

Obie drużyny prowadziły otwartą grę, a wynik w 31. minucie otworzył Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wykorzystał wówczas rzut karny. Sędzia podyktował go za faul Hugo Llorisa na Danilo. Francuski bramkarz próbował piąstkować piłkę po wrzutce, ale minimalnie spóźnił się z interwencją i przedramieniem znokautował Portugalczyka. Danilo po interwencji lekarzy wrócił do gry, ale ostatecznie w przerwie został zmieniony.

Francuzi wyrównali tuż przed końcem pierwszej połowy, również z rzutu karnego. Sfaulowany został Kylian Mbappe, a "jedenastkę" wykorzystał Karim Benzema.

Na początku drugiej części spotkania napastnik Realu Madryt dał Francji prowadzenie. Otrzymał podanie z głębi pola od Paula Pogby i bardzo precyzyjnym strzałem pokonał Rui Patricio. Zanim piłka wpadła do siatki jeszcze odbiła się od słupka.

W tym momencie Portugalia żegnała się z turniejem, bo Węgrzy niespodziewanie prowadzili z Niemcami 1:0. Obrońcy tytułu ostatecznie nie odpadli. W 60. minucie ponownie z rzutu karnego trafił Ronaldo.

Tempo w kolejnych minutach nieco opadło. Obie drużyny miały świadomość, że za kilka dni czekają je spotkania 1/8 finału. W ciekawie zapowiadającym się meczu w niedzielę w Sewilli Portugalia zagra z Belgią. Dzień później Francja w Bukareszcie zmierzy się ze Szwajcarią.

W "grupie śmierci" Węgry miały być dostarczycielami punktów dla broniącej tytułu Portugalii, mistrzów świata Francuzów oraz triumfatorów mundialu w 2014 roku - Niemców. Podopieczni włoskiego selekcjonera Marco Rossiego nie zgodzili się jednak na rolę "chłopców do bicia" i, choć rzeczywiście do fazy pucharowej nie awansowali, i tak sprawili spore niespodzianki najpierw remisując z Francją 1:1, a w środę - z Niemcami 2:2.

W Monachium niewiele brakowało do sensacji, bo Węgrzy prowadzili dwukrotnie. Najpierw w 11. minucie do siatki trafił kapitan Adam Szalai, a do wyrównania doprowadził w 66. Kai Havertz. Półtorej minuty po golu dla Niemców goście cieszyli się z drugiej bramki - niepilnowany Andras Schaefer uciekł obrońcom i pokonał wychodzącego Manuela Neuera. W tym momencie był remis w spotkaniu Francji z Portugalią w Budapeszcie i Niemcy byli poza turniejem... Uratowali się dopiero w końcówce - w 84. minucie wynik ustalił Leon Goretzka.

"Po prostu nam ulżyło, że udało nam się awansować. Przegrywaliśmy, potem znów musieliśmy odrabiać straty. To była wojna nerwów" - przyznał bramkarz zwycięzców Manuel Neuer.

Ostatecznie zgodnie z przewidywaniami z grupy F awansowali wszyscy trzej faworyci, ale nie przyszło im to tak łatwo, jak się spodziewano. Niemcy w 1/8 finału zagrają na Wembley z Anglią.

"To będzie zupełnie inny mecz. W meczu z Portugalią było widać, jak potrafimy grać z silnymi rywalami. Mamy wspaniałych piłkarzy i wiarę w siebie mimo remisu 2:2 z Węgrami. To będzie spotkanie pucharowe, chcemy awansować. Wembley nam leży" - dodał Neuer.

Mecz 1/8 finału w Londynie zaplanowany jest na wtorek.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama