Austria pokonała w grupie C Ukrainę 1:0 i zapewniła sobie awans do fazy pucharowej. W drugim meczu Holandia pokonała w Amsterdamie Macedonię Północną 3:0 i ukończyła rozgrywki grupowe bez straty punktu.
Austriacy, chcąc zająć drugie miejsce w grupie, musieli w poniedziałek wygrać, bo ustępowali Ukraińcom mniejszą liczbą zdobytych bramek. Taka sytuacja sprawiła, że to piłkarze trenera Franco Fody od pierwszych minut grali bardziej zdecydowanie i częściej atakowali. O gole miał się zatroszczyć Marko Arnautovic, który w drugim grupowym występie pauzował z powodu kary nałożonej przez UEFA za niesportowe reakcje po trafieniu do bramki Macedonii w pierwszym spotkaniu w ME.
Austriacy byli aktywniejsi, przechwytywali sporo piłek w środku pola, ale najgroźniejsi byli po stałych fragmentach gry. W 21. minucie w takich okolicznościach objęli prowadzenie - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Davida Alaby Christoph Baumgartner uprzedził Ilię Zabarnego i wysuniętą nogą skierował piłkę do siatki.
Nie był to pierwszy tego dnia pojedynek tej pary. Kilka minut wcześniej pod austriacką bramką Zabrany i Baumgartner zderzyli się głowami po rzucie rożnym. Skutkiem tego zdarzenia była zmiana w 32. minucie. Strzelec gola nie mógł kontynuować gry, na ławce jego kark został obłożony lodem, a lekarze sprawdzali mu tętno. Piłkarz szybko zszedł do szatni.
W 37. minucie ładnym strzałem popisał Konrad Laimer, ale Heorhij Buszczan popisał się efektowną i skuteczną interwencją, a pięć minut później składną kontrę Austriaków nieudolnie wykończył Arnautovic.
Ukraińcy w pierwszej połowie byli tłem dla dobrze dysponowanych i zorganizowanych Austriaków. W zasadzie tylko raz groźniej zaatakowali, ale Roman Jaremczuk nie zdążył do dośrodkowania Rusłana Malinowskiego.
Trener Ukraińców Andrij Szewczenko w przerwie zareagował jedną zmianą, ale choć jego zespół częściej był przy piłce, to nie potrafił zagrozić bramce Daniela Bachmanna. Czujność austriackiego bramkarza sprawdził za to kolega z drużyny Stefan Lainer, który nie najlepiej interweniował po rzucie wolnym.
Porażka spychała Ukrainę na trzecie miejsce i z zaledwie trzema punktami oznaczała nerwowe oczekiwanie na rozstrzygnięcia w innych grupach, ale nawet ta świadomość nie obudziła piłkarzy Szewczenki. Grali wolno, niedokładnie i bez pomysłu na sforsowanie szczelnej defensywy rywali.
W 88. minucie z dobrej strony pokazał się Jaremczuk, ale strzelał ze zbyt ostrego kąta, by pokonać Bachmanna.
Austria wygrała i po raz pierwszy w ME awansowała do fazy pucharowej. O ćwierćfinał powalczy w sobotę w Londynie z Włochami.
Mecz w Amsterdamie nie miał większej stawki. Holandia była już pewna awansu i jedynie mogła obronić pierwszą pozycję w tabeli. W tym celu wystarczał jej remis. Macedonia natomiast po dwóch porażkach nie miała szans na awans do 1/8 finału. Z Euro chciała się jednak godnie pożegnać i od początku starała się atakować.
Blisko gola była już w dziewiątej minucie. Do siatki trafił nawet Ivan Trickovski, ale okazało się, że był na nieznacznym spalonym. Wyznaczającą ją linię przekroczyło pół stopy byłego piłkarza Legii Warszawa.
Macedonia kontynuowała otwartą grę. W 22. minucie po składnej akcji zza pola karnego uderzył Aleksandar Trajkovski, ale trafił w słupek.
Odważna postawa na piłkarzach z Bałkanów zemściła się w 24. minucie. Trzech Holendrów wyszło z szybkim kontratakiem, a wykończył go Memphis Depay.
W drugiej połowie "Pomarańczowi" mieli już zdecydowaną przewagę. Udokumentowali ją golami w 51. i 58. minucie Georginio Wijnalduma. Najpierw nowy piłkarz Paris Saint-Germain trafił z bliska po podaniu Depaya, a następnie dobił jego strzał, obroniony przez Stole Dimitrievskiego.
Holandia miała kolejne okazje. Strzał Matthijsa de Ligta niemal z linii bramkowej wybił Trickovski.
Z czasem tempo spotkania opadło, ale Macedonia wciąż próbowała zdobyć bramkę. W 72. trafił Darko Churlinov, jednak tak jak w pierwszej połowie Trickovski, również był na spalonym.
Spotkanie z Holandią było ostatnim w narodowych barwach Gorana Pandeva. 37-letni legendarny napastnik przed spotkaniem otrzymał od Wijnalduma koszulkę Holandii z numerem 122, symbolizującym liczbę spotkań, jaką rozegrał w kadrze.
Natomiast kiedy Pandev w 68. minucie opuszczał boisko, koledzy przygotowali mu szpaler, a kibice pożegnali owacją na stojąco. Przez 20 lat w drużynie narodowej zdobył 38 goli.
To był dziesiąty z rzędu mecz Holandii, w którym zdobyła co najmniej dwa gole. Takiej serii nie miała nigdy wcześniej.
(PAP)