Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 19:21
Reklama KD Market

Tato

Mam za sobą bardzo trudne tygodnie. Gaśnięcie, a w końcu śmierć mojego taty, przyszły zaskakująco szybko. Zawsze bałem się tej chwili, która stała się faktem. Kiedy odchodzi ktoś z rodziców, ktoś z najbliższych osób, jest to trudne i bolesne. Pozostaje uczucie straty i pustki. Od tej chwili wszystko jest inne. W tym całym trudnym kontekście jedno było dla mnie ważne, że mogłem towarzyszyć mojemu ojcu w ostatnich tygodniach i dniach życia, że wszyscy byliśmy z nim aż do ostatniego tchnienia. A teraz przychodzi czas podsumowań wspólnego życia. Czas wdzięczności za przekazanie życia, trud wychowania i kształcenia, za bycie.

W niedzielę w Stanach Zjednoczonych obchodzić będziemy Dzień Ojca. Bardzo lubię, kiedy tego dnia, podobnie jak w maju, z okazji Dnia Matki, dzieci organizują swojemu rodzicowi święto. Wspólny obiad, wspólny czas. I wdzięczność, bo tej nie powinno nigdy zabraknąć. Kiedy wspominam lata mojego dzieciństwa, a była to połowa lat 70’ ubiegłego stulecia, tato dawał zawsze poczucie bezpieczeństwa. W naszym domu się nie przelewało, ale było wszystko, co potrzebne do życia, zwyczajnego i dobrego. Rodzice pracowali. W niedzielę rano chodziliśmy razem na msze do kościoła, oddalonego o 20 minut drogi, którą pokonywaliśmy pieszo, bo nie było w domu samochodu. Tato trzymał mnie za rękę i mieliśmy taką zabawę, że on ściskał moją dłoń, a ja odpowiadałem uściskiem jego dłoni. Czasami wyjeżdżaliśmy na cały dzień w góry. To są bardzo ważne wspomnienia. A przecież, jak każdy ojciec, mój tato także musiał uczyć się roli ojcostwa. Nikt się ojcem nie rodzi. Ojcem człowiek się staje. Ten proces dojrzewania do ojcostwa bywa długi i mozolny. Tak naprawdę każdy ojciec uczy się tej swojej roli do końca życia. Z matką jest inaczej. Na psychologii uczono nas, że kobieta rodzi się matką, a mężczyzna staje się ojcem. We wszystkich wymiarach: fizycznym, emocjonalnym, psychicznym i duchowym. Dobrze jest o tym pamiętać, zwłaszcza gdy brakuje zrozumienia dla takich czy innych potknięć w życiu młodych tatusiów. My, mężczyźni, potrzebujemy trochę więcej czasu, żeby dojrzeć, także do ojcostwa.

Tato nigdy nie grał kogoś, kim nie był. Nie grał bycia „macho”, twardzielem. Był zwyczajnym człowiekiem, skoncentrowanym na tym, żeby ze swojej pracy utrzymać rodzinę i dom. Kolejną rolą mężczyzny, ojca, jest budowanie domu. Niekoniecznie dosłownie. Na pewno jednak w wymiarze duchowym i emocjonalnym. Dom to nie tylko ściany i dach. Dom, to przede wszystkim konstrukcja wewnętrzna, która jest silna, gdy ma solidne fundamenty wartości i kultury. One są także budulcem całej konstrukcji. Ojciec buduje, a matka urządza to wnętrze. Kiedy mężczyzna potrafi przyznać się do własnych błędów oraz do tego, że nie zawsze wychodzi mu tak, jakby chciał, świadczy to o jego dojrzałości i wielkości.

Wśród wielu wartości, których uczył nas tato, była uczciwość i unikanie obłudy w postępowaniu. To szczególnie cenne, podobnie jak prawdomówność, konsekwencja decyzji i działań, pracowitość oraz wymaganie od siebie. Najlepszymi lekcjami są te, będące żywym przykładem, wspierane cennymi słowami i myślami. Obok wartości i zachowań, była także religijność. Niespecjalnie rozlana we wszystkich kierunkach, raczej dobrze, po męsku sformatowana, z priorytetem niedzielnego uczestnictwa we mszy świętej w kościele, świętowaniem dni świątecznych, zachowywaniem piątkowego postu, codziennym pacierzem. To były dobre lekcje, z których korzystali wszyscy w rodzinie.

Jest też szacunek dla rodzinnych historii i życia przodków. Pamięć o nich, o tym, kim byli oraz z jakim trudem dorastali, mając doświadczenie przeżycia wojny i więzień czasów stalinowskich, tworzyły żywą historię, do której często wracamy, także przeglądając liczne rodzinne fotografie. Odprawiając liczne pogrzeby w mojej amerykańskiej parafii, bardzo cenię sobie chwile modlitwy w domach pogrzebowych, zwłaszcza gdy są wyeksponowane rodzinne fotografie. Dzięki nim mogę choć na chwilę dotknąć tak rożnych historii życia ludzi, których żegnamy, i ich rodzin.

Tato znajdował także czas na to, żeby pomóc w odrabianiu lekcji i w ogóle w całym procesie edukacji. To on najczęściej bywał na szkolnych wywiadówkach, korygując moje błędy i rozwijając zdolności. W ogóle, kiedy ojciec znajduje czas dla swoich dzieci, kiedy interesuje się ich życiem, rozwojem i nauką, spełnia nieocenioną rolę. Dziecko nie może być pozostawione samemu sobie, bez zainteresowania ze strony obojga rodziców. 

Oczywiście nie zawsze jest idealnie. Bywa, że w rodzinach wiele jest patologii i braków. Jest wiele rodzin rozbitych. W wielu domach liczne uzależnienia niszczą relacje, powodując zranienia. Zawsze jednak można się nawrócić, na ojcostwo także! Dzisiaj wydaje się, że pokolenie młodych tatusiów bardzo świadomie i z wielkim zaangażowaniem pełni swoją ojcowską misję. Mówi się wręcz o tacierzyństwie. Bardzo dobrze, że tak jest, że tato ma czas dla swoich dzieci, wspierając i uzupełniając się ze swoją żoną. 

Dzień Ojca, to doskonała okazja, żeby powiedzieć swojemu Tacie: dziękuję, że jesteś, przepraszam, kocham cię! Dla wielu takie słowa wsparte zorganizowaniem czegoś miłego, mogą być wielkim wsparciem i wzmocnieniem. Ja w tym roku dołączam do tych, którzy te dobre słowa, połączone z modlitwą, wyślą swojemu tacie na drugą stronę życia. Niech jednak pozostanie żywa pamięć o tatusiach. To w końcu nasi najbliżsi. Każdy ma w sobie coś z mamy i coś z taty. Karol Wojtyła, który wcześnie pożegnał swoich rodziców, napisał dramat pod znamiennym tytułem: „Promieniowanie ojcostwa”. Umieścił w nim między innymi takie zdanie: „Czyż nie prawda, że ojcostwo jest nie tylko ciężarem, który trzeba samotnie podjąć i nie jest też przywilejem, z którego korzystasz sam? A teraz ty: idziesz ze mną razem. Rezerwat dziecka – Kto ma prawo do niego wejść? Takie prawo z pewnością ma ojciec”.

Dlatego: dziękuję, Tato, za to, że nim jesteś lub byłeś! Dziękuję za to, że byłeś częścią mojego rezerwatu, że jestem częścią Ciebie!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama