Młody mężczyzna, na którego samochód spadł w środę konar drzewa to 33-letni Jerzy Szczepanek z Des Plaines. Od wypadku mężczyzna jest nieprzytomny. W szpitalu czuwa przy nim rodzina. Żona mężczyzny jest w szoku.
Do tragicznego zdarzenia doszło w środę rano niedaleko skrzyżowania ulic Cumberland i Addison. Na jadącego po Cumberland Ave. minivana spadł spróchniały konar drzewa. Według świadków potężna gałąź uderzyła centralnie w miejsce, gdzie siedział kierowca. Jego głowa została uwięziona pomiędzy konarami drzewa i kierownicą. Kilku kierowców bezskutecznie próbowało uwolnić przywalonego drzewem mężczyznę. Kiedy na miejsce dotarła policja, funkcjonariusze stwierdzili, że Jerzy Szczepanek nie żyje. Uwolnienie kierowcy zajęło strażakom blisko pół godziny.
MNP (NBC, CBS)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Przybyli na miejsce sanitariusze zabrali mężczyznę do Advocate Lutheran General Hospital w Park Ridge, gdzie lekarze byli w stanie przywrócić mu akcję serca. Jerzy Szczepanek od wypadku nie odzyskał jednak przytomności. Czuwająca przy nim rodzina jest zszokowana tym co się stało.
Okoliczni mieszkańcy twierdzą, ze wielokrotni już zwracali lokalnym władzom uwagę na spróchniałe drzewa, których gałęzie spadają na jezdnię powodując zagrożenie dla zmotoryzowanych.
Do tej pory nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za spróchniałe drzewo, którego konary spadły na samochód Jerzego Szczepanka. Przedstawiciele miejskiego departamentu ulic i kanalizacji twierdzą, że winny jest powiat, bo drzewo rośnie na terenie powiatowego parku Che Che Pin Qua Woods. Władze powiatu uważają, że drzewo rośnie w bezpośrednim sąsiedztwie Cumberland Ave. i odpowiedzialny jest za nie wydział oczyszczania miasta.
Jerzy Szczepanek mieszka wraz z żona i dwójką małych dzieci w miejscowości Des Plaines, na północno-zachodnich przedmieściach Chicago.