Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 04:15
Reklama KD Market

Imigracyjne górki i dołki administracji prezydenta Bidena

Przy okazji podsumowania pierwszych trzech miesięcy urzędowania nowej administracji, amerykańskie media dość bezceremonialnie przypomniały o braku sukcesów w polityce imigracyjnej. 

W sferze komunikacyjnej bez wątpienia nastąpiła zasadnicza zmiana narracji, bo imigranci przestali być traktowani jako kłopotliwy bagaż lub wręcz jako wrogowie. Jeśli jednak chodzi o konkrety, Biały Dom ma niewiele powodów do zadowolenia. Przede wszystkim stanęła w miejscu kwestia szerszej reformy imigracyjnej, a ostatnie zapowiedzi Demokratów, że będą próbować przeprowadzić ustawy przez Kongres bez szukania kompromisu z Republikanami, można raczej odczytać jako przejaw desperacji niż konkretne osiągnięcie.

„Odkręcanie” rozporządzeń Trumpa

W pierwszych tygodniach urzędowania prezydent Joe Biden odwołał wiele rozporządzeń wykonawczych swojego poprzednika skierowanych przeciwko imigrantom. Unieważnił m.in. decyzje poprzednika o zakazie przyjazdu do USA osób z 13 krajów muzułmańskich. Wstrzymał też budzącą wiele kontrowersji budowę płotu na granicy z Meksykiem. W pierwszym dniu urzędowania  Biden zawiesił także program „Pozostań w Meksyku”, który zmuszał około 70 tys. osób występujących o azyl w USA do oczekiwania na rozpatrzenie ich spraw na terytorium południowego sąsiada. Administracja odeszła także od stosowania przepisów o tzw. „public charge”, pozwalających na odrzucanie podań o zielone karty w przypadku osób korzystających z pomocy publicznej. Zapewniono także o bezpieczeństwie setek tysięcy osób korzystających z Temporary Protected Status (TPS). 

Jednak wiele z wyborczych obietnic Bidena nie znalazło pokrycia w rzeczywistości. Administracja cały czas powołuje się na wprowadzone przez Donalda Trumpa procedury dotyczące zdrowia publicznego, aby uniemożliwić dziesiątkom tysięcy ludzi wystąpienie z wnioskiem o azyl w USA. Jedną z niespełnionych obietnic jest zapowiedź odejścia od polityki tworzenia ośrodków dla imigrantów prowadzonych przez prywatne firmy, nastawione przede wszystkim na zysk. Obecny kryzys zmusił administrację do korzystania z wszystkich możliwości zapewnienia bezpieczeństwa na granicach, tym bardziej że wciąż obowiązują procedury pandemiczne. 

Niektóre z zapowiadanych zmian zostały skutecznie zablokowane przez sądy. Tak było z próbą wprowadzenia 100-dniowego moratorium na deportacje w drodze rozporządzenia wykonawczego. Republikanom udało się jednak zablokować tę decyzję na drodze sądowej. Przed obliczem Temidy może też znaleźć swój finał także wstrzymanie inwestycji w infrastrukturę graniczną, bo wiąże się to z wycofywaniem się rządu z zawartych już kontraktów. 

Przykładem braku konsekwencji jest kwestia uchodźców. Ich liczbę określa Biały Dom, a poprzednia administracja ustaliła pułap na historycznie niskim poziomie 15 tys. osób rocznie. Prezydent Joe Biden zapowiedział, że podniesie ten pułap do poziomu 125 tys. w roku budżetowym 2022. Potem przedstawiciele administracji zaczęli się z tej obietnicy wycofywać i zaczęli mówić o zmniejszeniu pułapu o połowę w 2021 roku. Rzeczniczka Białego Domu, Jen Psaki, zapowiedziała, że ostatecznie nowy limit uchodźców zostanie podany do 15 maja, ale jednocześnie przyznała, że przyjęcie 62,5 tys. osób w tym roku jest praktycznie niewykonalne. 

Niewygodny kryzys

Pierwsze tygodnie urzędowania demokratycznej administracji upłynęły pod znakiem kryzysu na południowej granicy. Napływ fali migrantów liczących na nowe otwarcie po zmianie prezydenta wzbudził duże zainteresowanie mediów, które zaczęły porównywać sytuację do podobnych epizodów z okresu urzędowania poprzedniej administracji. Duże emocje wzbudziło przede wszystkim pojawienie się na granicach wielu dzieci i osób niepełnoletnich pozbawionych opieki, co także dało okazję do porównań z poprzednimi kryzysami. Szturm na granicę próbowali wykorzystać także Republikanie, wykorzystując kryzys jako argument przeciwko liberalizacji polityki imigracyjnej. Te wydarzenia wpłynęły zasadniczo na nastroje społeczne dotyczące migrantów. Utrudniły także poszukiwanie dwupartyjnych długoterminowych rozwiązań. 

Dodatkowo w Kongresie ugrzęzły projekty kilku ustaw, przyjętych co prawda przez izbę niższą, ale niemających większych szans na przebrnięcie przez Senat bez poszukiwania kompromisu z Republikanami. Znajdują się tu między innymi plany przyznania legalnego statusu uczestnikom programu Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA), którzy dotychczas korzystali z czasowej ochrony przed deportacją.

Reformy tylnymi drzwiami?

W ostatnich dniach „New York Times” i portal „The Hill” przekazały informacje, że przywódca demokratycznej większości senator Charles Schumer (Nowy Jork) poszukuje intensywnie sposobów na ominięcie groźby obstrukcji parlamentarnej (filibuster), którą mogliby zastosować Republikanie. W tym celu chce wykorzystać proces uzgadniania wspólnej wersji ustaw przyjmowanych przez obie izby Kongresu (tzw. reconciliation). Tego rodzaju procedura jest jednak możliwa tylko przy przyjmowaniu ustaw okołobudżetowych. Zastosowano ją wcześniej w przypadku legislacji dotyczących pomocy związanej z pandemią, a w przyszłości może to dotyczyć realizacji niemal całego planu pomocy Joe Bidena, szacowanego na 4 biliony dolarów. Gdyby projekty dotyczące migrantów dołączano do tych ustaw, stwarzałoby to furtkę dla przepychania zmian w prawie imigracyjnym. 

Demokraci ciągle liczą na dogadanie się z Republikanami, ale najwyraźniej pracują nad Planem B na wypadek, gdyby nie udało się dogadać. Jest to jednak procedura konstytucyjnie ryzykowna i dlatego senator z Illinois Dick Durbin prowadzi negocjacje, próbując przekonać 10 kolegów z Partii Republikańskiej do poparcia reform. Tyle głosów jest potrzebnych, aby przełamać obstrukcję parlamentarną. Jednym z warunków stawianych przez prawą stronę sceny politycznej jest uzupełnienie ustaw o zapisy gwarantujące wzmocnienie bezpieczeństwa granic. „Wciąż mam nadzieję, że możemy wprowadzić zmiany normalną drogą z poparciem obu partii. Taki cel sobie stawiam” – powiedział Durbin w wywiadzie dla Punchbowl News.

Wyzwania ciągle czekają

Warto pamiętać, że w Kongresie wciąż nie znalazły się najważniejsze projekty ustaw zapowiadanych przez Joe Bidena, przewidujące m.in. stworzenie ścieżki do obywatelstwa dla około 11 milionów nieudokumentowanych cudzoziemców już obecnych w USA. Jednym z powodów opóźnienia w zgłaszaniu tego rodzaju inicjatyw ustawodawczych jest świadomość, że w obecnym klimacie politycznym nie ma żadnych szans na przeprowadzenie ich przez Senat. Senator z New Jersey, Bob Menendez, który kilka lat temu pracował nad podobnym kompromisem w izbie wyższej, zdaje sobie sprawę z politycznych trudności. „Szukamy ponadpartyjnego kompromisu, tak jak w przypadku ustaleń ‘Grupy Ośmiu’ sprzed kilku lat. Byłem częścią tego zespołu. Ale jeśli do tego nie dojdzie, będziemy szukać każdego sposobu, aby przeforsować jak najdalej idące reformy” – zapowiada Menendez. 

Jolanta Telega[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama