Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 08:19
Reklama KD Market

Witamina D3

To nie będzie reklama jakiejś firmy, ani szczegółowa analiza działania suplementu. Powszechnie wiadomo, że nazywana jest witaminą słońca i jest człowiekowi potrzebna, a jej niedobór w organizmie wspomaga smutne i melancholijne przeżywanie codzienności oraz postrzeganie świata i innych. Jest początek maja, za oknem gęsta mgła, po chłodnej nocy nastał w miarę ciepły dzień, a w powietrzu utrzymuje się wysoka i uciążliwa wilgotność. Myśli moje kłębią się wobec tego, jak wiele trudnych i dołujących sytuacji i chwil przeżywa się niemal każdego dnia. Ilość informacji, w tym negatywnych i tragicznych, bombarduje umysł tak bardzo, że tak jak powiedział mi ostatnio kolega, w czasach przed-internetowych ludzie przez całe życie nie zebrali tyle informacji, ile my przyjmujemy tylko w ciągu jednego roku. Zdarza się, że wobec wielu informacji stajemy się obojętni, nie będąc w stanie przyjąć ich wszystkich, gdzieś jednak pozostawiają one swoje ślady. Rozdrażnienie, agresja, kłótliwość, bezsenność, melancholia, smutek, a nawet depresja, to także skutki nagromadzenia negatywnych informacji oraz uczuć i emocji, które one rodzą. Chyba wszyscy tego doświadczamy.

Nie wystarczy jednak stwierdzić, że tak jest i koniec. Potrzeba poszukiwania właściwych rozwiązań i stosowania ich, aby się uwalniać od niszczących działań i zachowań oraz otworzyć się na „słońce”, które da radość i optymizm. Potrzeba witaminy D3!

Jako że wszystko jest w człowieku ze sobą powiązane, chciałbym zatrzymać się na wymiarze najbardziej wewnętrznym, duchowym. Śmiem twierdzić, że jeśli w duszy świeci słońce, to nawet najbardziej gęste mgły i trudności nie są w stanie go zagasić. Człowiek wewnętrznie „nasłoneczniony” nosi w sobie pokój i radość, która nie równa się pobieżnej, zewnętrznej wesołkowatości, ale jest siłą, stanem, który człowiek przeżywa i który udziela się innym wokół. Jak go osiągnąć? Jest wiele sposobów. Myślę jednak, że trzeba najpierw zwrócić się ku samemu sobie, zająć się sobą. To nie jest bynajmniej egoizm albo narcystyczne samouwielbienie. Jest to najbardziej naturalna postawa, której się człowiek domaga. 

Zacznę od właściwych proporcji czasu, a w tym kwestii wypoczynku. Wielką mądrością wspólnot zakonnych w Kościele było tak zwane horarium, łacińskie słowo oznaczające rozkład dnia. Wciąż zachowywane, ma ono na celu regulację życia wspólnoty, pomagając uporządkować czas i zajęcia poszczególnych osób. Ta sama, regularna godzina rannego wstawania, wyznaczony czas na modlitwę, posiłki, pracę i odpoczynek. Wszystko tak, żeby będąc wypoczętym, móc z powodzeniem produktywnie i twórczo realizować swoje zadania. 

W wielu domach ludzie uczą się podobnego funkcjonowania, co zapewnia im komfort życia i pracy. Wiedzieć, co chce się osiągnąć, a zarazem mieć przestrzeń czasu dla samego siebie, to jest ogromna pomoc. Wypoczynek, odpowiednia ilość czasu przeznaczonego na sen, to są bez wątpienia sprawy kluczowe.

Inną pomocą jest przestrzeń ciszy w życiu codziennym. Niezagłuszana dźwiękami dochodzącymi ze słuchawek wyciśniętych do uszu, pozbawiona zalewu informacji. Cisza, w której można się pomodlić, poczytać Biblię, pomedytować, praktykując na przykład medytację chrześcijańską. Są osoby, dla których ważne są chwile cichej adoracji Najświętszego Sakramentu w kościołach i kaplicach. Mówią wprost, że „idą się naświetlić lub nasłonecznić”. Taki czas daje ogromne wzmocnienie nie tylko dla ducha, także dla ciała, umysłu i emocji. Jest to moc, dzięki której człowiek żyje z większym zaangażowaniem i uważnością, dostrzegając wiele drobiazgów, które na co dzień umykają. Taka cisza, która staje się kontemplacją, czyli wpatrywaniem się, pomaga być bardziej obecnym i cieszyć się pięknem, którego jest w życiu codziennym naprawdę wiele.

Nawet w czasie pandemii wiele osób wybiera się na spacery do lasu, parków, w góry lub na plażę. To są kolejne miejsca doskonałe do łapania „witaminy D3”. Radość wspólnego lub samotnego wędrowania, oddychania świeżym powietrzem i podziwiania wspaniałych dzieł Stwórcy świata. Kontakt z przyrodą, który staje się prawdziwym „Laudato si”, to znaczy „pochwalony bądź, Panie, za piękno świata, który dla nas stworzyłeś”. Dzięki temu człowiek zaczyna dostrzegać i postrzegać samego siebie jako istotną cząstkę tego piękna stworzenia. 

Zapewne wielką pomocą w odnajdywaniu codziennej radości są przeróżne zainteresowania, czyli ludzkie hobby. Czytanie książek, bieganie, ćwiczenia gimnastyczne i inne zajęcia sportowe, majsterkowanie, wyszywanie, gotowanie i mnóstwo innych. Warto mieć w życiu pasje, bo one mocno angażują i dają wiele satysfakcji i radości.

W końcu źródłem szczęścia i siły są spotkania. Drugi człowiek, który staje się i jest przyjacielem, to jest prawdziwy skarb. Kiedy tymi rzeczywiście najbliższymi dla siebie w domu są mąż i żona, a dzieci i wzajemna relacja pomiędzy nimi jest także jak najlepsza, człowiek czuje się po prostu szczęśliwy. Chce w takim domu mieszkać, być i do niego wracać. Wie, że zawsze ktoś na niego czeka. Życie w szczęśliwym domu, który przecież samemu się buduje i tworzy, to jest wielka moc i siła. Także dobrzy przyjaciele i znajomi, jeżeli tylko są. Każde spotkanie przyjacielskie daje obopólną radość.

Dzisiaj popadał deszcz. Tak bywa i taka jest konieczność. Po wiosennym deszczu przyroda mocno się zazieleni, a kwiaty rozkwitną, ciesząc oczy ludzi. Podobnie jest w życiu, które składa się przecież nie tylko z dni słonecznych, ale także mrocznych i trudnych. Taka jest normalność. Trzeba umieć odnaleźć się w każdej rzeczywistości, aby ją przeżyć. Dać sobie prawo do jednej i drugiej. Warto jednak dbać o to, by nie mieć w sobie niedoboru „witaminy D3”, zwłaszcza tej duchowej. Dobry kontakt z samym sobą pomaga lepiej kontaktować się z Panem Bogiem, otwierając na Jego obecność i działanie, a także poprawia i stabilizuje relacje z drugim człowiekiem, uzdalniając do dobrej przyjaźni. Oby nigdy tej witaminy nikomu nie brakowało!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama