Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 14 października 2024 03:27
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - derby Krakowa bez goli

Sobotnie derby Krakowa na stadionie Wisły w 27. kolejce piłkarskiej ekstraklasy zakończyły się bezbramkowym remisem. Punktami podzieliły się także Piast Gliwice i KGHM Zagłębie Lubin, natomiast serię 10 meczów bez zwycięstwa zakończyła Wisła Płock.

Obie krakowskie ekipy potrzebowały zwycięstwa, aby uciec od zajmującej ostatnie miejsce Stali Mielec na bezpieczny dystans i oddalić widmo spadku. To nie udało się żadnej z nich, ale bardziej rozczarowani mogą być goście, którzy w 67. minucie nie wykorzystali rzutu karnego. Strzał Rumuna Sergiu Hanki obronił bramkarz "Białej Gwiazdy" Mateusz Lis.

Piłkarze Wisły i Cracovii nie przyzwyczaili swoich kibiców do bezbramkowych remisów w derbach. Ostatni taki w ekstraklasie przydarzył się prawie 14 lat temu - 13 maja 2007 roku.

Wisła ma 29 punktów i jest na 13. pozycji, Cracovia ma o jeden mniej i jest 14. Zajmująca obecnie miejsce spadkowe (ostatnie) Stal Mielec ma 21, ale rozegrała o dwa spotkania mniej od ekip spod Wawelu. Przedostatnie jest Podbeskidzie Bielsko-Biała - 24 pkt.

W meczu innych sąsiadów w ligowej tabeli - czwartego Piasta Gliwice z piątym KGHM Zagłębiem Lubin - również padł remis, tyle że 2:2. Pierwszą (21. minuta) i ostatnią (83.) bramkę tego spotkania zdobył napastnik gości Jakub Świerczok, który powiększył dorobek ligowy w tym sezonie do 12 i jest najskuteczniejszym Polakiem w ekstraklasie. Więcej goli od niego ma tylko Czech Tomas Pekhart z Legii Warszawa - 21.

Dla gospodarzy w Lubinie trafili Rosjanin Jewgienij Baszkirow (33.) i Kamil Kruk (36.).

Oba zespoły mają po 39 punktów i na pewno nie wywalczą już miejsca na podium.

Również w sobotę Wisła Płock zakończyła złą passę 10 meczów bez zwycięstwa i pokonała na wyjeździe Górnik Zabrze 2:0. Bramki uzyskali Patryk Tuszyński (61.) i Mateusz Szwoch (80.). Gospodarze z kolei przedłużyli serię bez kompletu punktów do sześciu spotkań.

W piątek na trzecim miejscu umocnił się Raków Częstochowa, który pokonał Śląsk Wrocław 2:0 po golach Davida Tijanica (48.) i Marcina Cebuli (85.).

Drużynie prowadzonej obecnie przez Marka Papszuna udał się zatem powrót na własny stadion. Od 2019 roku, kiedy Raków ponownie awansował do ekstraklasy, w roli gospodarza grał w Bełchatowie. Poprzednio mecz najwyższej klasy u siebie rozegrał w 1998 roku.

"To historyczna chwila, bo po 23 latach wracamy do Częstochowy. Jedyne, z czego się nie cieszymy, to że nie było kibiców. Brakuje nam ich, bo jesteśmy na fali, ale ich duch nad nami czuwał" - powiedział Papszun.

Raków spisuje się w ostatnich tygodniach bardzo dobrze. Ostatni mecz o stawkę przegrał 13 lutego. Dzięki temu 2 maja zagra w finale Pucharu Polski, a sezon ligowy niemal na pewno zakończy na podium. Częstochowianie zgromadzili 49 punktów, a wyprzedzić ich może jeszcze tylko Lechia Gdańsk, która ma 38 i cztery mecze do końca.

W drugim piątkowym spotkaniu doszło do niespodzianki w Bielsku-Białej, gdzie przedostatnie w tabeli Podbeskidzie pokonało Lecha Poznań 1:0. O zwycięstwie gospodarzy przesądził efektowny gol Marko Roginica (74.).

"W najmniej spodziewanym momencie straciliśmy piłkę na własnej połowie i po pięknym strzale przegrywamy mecz. Nie zabrakło nam determinacji, ale przede wszystkim skuteczności. Mieliśmy jeszcze szansę na grę w europejskich pucharach. Tą porażką odebraliśmy ją sobie" - skomentował trener "Kolejorza" Maciej Skorża.

Pewnym liderem tabeli jest broniąca tytułu Legia Warszawa, która zgromadziła 56 punktów. W niedzielę mistrz zmierzy się na wyjeździe z Lechią. Z kolei zajmująca drugie miejsce Pogoń Szczecin - 50 pkt - zagra tego dnia ze Stalą w Mielcu. W pierwszym niedzielnym spotkaniu ósma Warta Poznań - 36 pkt - podejmie 11. Jagiellonię Białystok - 33.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama