Kilka azjatyckich krajów zaczęło zaostrzać przepisy dotyczące podwójnego obywatelstwa. Jak przeczytałem na stronach CNN, zaczęło się od Japonii, gdzie miejscowy sąd odrzucił w styczniu pozew obywateli swojego kraju mieszkających w Europie i podtrzymał interpretację prawa zabraniającą posiadania podwójnego obywatelstwa. Z kolei w Hongkongu w lutym odmówiono osobom z podwójnym obywatelstwem prawa do opieki konsularnej, przypominając, że chińskie prawo nie uznaje posiadania paszportów dwóch różnych krajów.
Informacje pochodzą z dość odległych zakątków świata i z zupełnie odmiennych kulturowo krajów, ale mogą stanowić powód do refleksji, zwłaszcza w dobie pandemii. Trend wydaje się odwrotny od tego, co potwierdza nie tylko intuicja, ale i fakty. W 2019 roku przepisy dotyczące podwójnego obywatelstwa poluzowała Rosja, odchodząc od niechlubnych posowieckich tradycji, a w ubiegłym roku na podobny krok zdecydowała się Norwegia. Globalnie przyzwolenie na posiadanie podwójnego obywatelstwa rośnie. Szacuje się, że w 1960 roku zezwalało na nie tylko co trzecie istniejące wówczas państwo, dziś jest to trzy czwarte krajów. Tolerancja na „dwupaszportowców” zależy od obowiązującego w danym kraju porządku prawnego, poziomu życia, historii, czy doświadczeń z migracją.
Na dłuższą metę posiadanie dwóch obywatelstw wydaje się w większym stopniu przywilejem niż utrudnieniem. W zglobalizowanym świecie drugi paszport jest często traktowany jako swoista polisa ubezpieczeniowa. To często szansa na znalezienie atrakcyjniejszego zatrudnienia czy tańszego wykształcenia, nie mówiąc o możliwości dotarcia w najdalsze zakątki globu. Są także i minusy. Stany Zjednoczone na przykład wymagają od swoich obywateli poddania się rygorom powszechnego obowiązku podatkowego, co oznacza konieczność corocznego rozliczania się z fiskusem, niezależnie od miejsca zamieszkania. Na szczęście groźby płacenia podwójnego podatku dochodowego redukują umowy międzynarodowe o unikaniu podwójnego opodatkowania.
To właśnie posiadanie dwóch paszportów stanowiło w trudnych czasach pandemii jedną z niewielu furtek pozwalających na podróżowanie między Polską a Stanami Zjednoczonymi i spotkania z najbliższymi mieszkającymi po stronach oceanu. Z Europy leciało się za Atlantyk, pokazując na lotnisku amerykański dokument podróży (oprócz paszportu podobnie traktowano posiadaczy zielonych kart). Na Stary Kontynent z kolei – na podstawie polskiego paszportu. Oba kraje nie mogły bowiem zablokować możliwości powrotu swoim własnym obywatelom, choć w niektórych okresach pandemii (tak jak obecnie w przypadku Polski) kierowano przyjeżdżających na obowiązkową kwarantannę.
Na temat wad i zalet posiadania podwójnego obywatelstwa wylano już morze atramentu. Przytaczano wszystkie możliwe argumenty – od patriotycznych czy prawnych, poprzez finansowe (podatki!) po etyczne. Pisano także o konflikcie lojalności, który akurat w przypadku Polski i USA nie wiąże się najczęściej z koniecznością dokonywania dramatycznych wyborów. Zwracano uwagę, że podczas składania amerykańskiej przysięgi obywatelskiej pada deklaracja o wyrzeczeniu się „wszelkiej lojalności i wierności każdemu obcemu księciu, potentatowi, państwu lub zwierzchnictwu, którego dotychczas było się poddanym lub obywatelem” i o deklaracji gotowości walki w obronie Stanów Zjednoczonych. W obowiązującym systemie prawnym nie ma jednak konieczności wyrzeczenia się drugiego paszportu, co potwierdził także w kilku orzeczeniach amerykański Sąd Najwyższy. Osoby nabywające obywatelstwo „zgodnie z polskim prawem nie tracą polskiego obywatelstwa, o ile formalnie się go nie zrzekną za zgodą polskich władz”, o czym przypomina życzliwie… Ambasada USA w Warszawie na swojej stronie internetowej.
Zarówno w przypadku Polski, jak i Stanów Zjednoczonych podwójne obywatelstwo jest zjawiskiem tolerowanym, choć każde z tych krajów uznaje osoby z paszportami RP i USA za swojego własnego obywatela i tak go traktuje w świetle obowiązującego prawa.
Można narzekać na restrykcyjne wymogi przy wyrabianiu czy odnawianiu polskiego paszportu, ale przysłowiowa skórka jest warta wyprawki. Polski dokument podróży jest dziś jednym z najbardziej cenionych paszportów na świecie. Otwiera drzwi do bezwizowego podróżowania do niemal wszystkich zakątków świata. Jest też uważany za bezpieczniejszy od paszportu USA, biorąc pod uwagę antyamerykańskie nastroje w wielu krajach świata. Oczywiście pod warunkiem, że po pandemii COVID-19 szybko wrócimy do swobody podróżowania.
Tomasz Deptuła
Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.