Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 23:20
Reklama KD Market

Mateusz Boksa

Mateusz Boksa

Rok 2020 zaczął się zwyczajnie jak każdy inny. Kiedy w marcu okazało się, że zamknięte zostają szkoły, pojawiła się radość, że w końcu będzie można choć trochę odpocząć. Nikt z nas nie wiedział, że sytuacja stanie się tak poważna. Zaczęły pojawiać się nowe obostrzenia, ograniczono ilość osób w kościele. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego w momencie, kiedy najbardziej potrzebujemy Boga, zamiast uciekać się do Niego zaczęliśmy uciekać.

Razem ze znajomymi codziennie o godzinie 20.30 modliliśmy się na różańcu za wszystkich chorych, zlęknionych, umierających w samotności, a także za tych, którzy walczą na jakiejkolwiek linii frontu. To było dla mnie umocnienie, że choć każdy osobno to jednak wszyscy razem.

Moi rodzice mocno obawiali się tego, żeby się nie zarazić, ani nie zarazić dziadków.

Dlatego przestaliśmy spotykać się z rodziną. I to było dla mnie trudne doświadczenie, bo do tej pory widywałem się z nimi praktycznie codziennie. Z powodu ograniczeń w Święta Zmartwychwstania w kościele mogło przebywać tylko pięć osób. Z tym też nie mogłem się pogodzić, że w najważniejsze dla mnie święto nie będę mógł być na mszy, nie będę mógł przystąpić do spowiedzi.

Wytłumaczono mi wtedy, że teraz walczymy o prawdziwą wiarę, bo religijność już mamy, często wpojoną od dziecka. Zazwyczaj już w Wielki Poniedziałek zaczynaliśmy przygotowania: strojenie Grobu, Ciemnicy, sprzątanie kościoła. Jednak w tym roku było inaczej, nie było tej bieganiny. Te święta były bardziej ciche, spokojne, jeszcze piękniejsze. Było więcej czasu na trwanie w ciszy przy Bogu. Co roku w święta spotykamy się całą rodziną u dziadków. W tym roku spotkaliśmy się online, żeby choć przez chwilę pobyć razem.

Zrozumiałem wtedy, że nie zawsze wszystko jest tak, jak byśmy chcieli mieć. Pod koniec kwietnia mogłem już wychodzić na rolki, pobiegać, spotkać się z rodziną. Wróciliśmy do nowej normalności. Niedawno, kiedy okazało się, że liczba zachorowań gwałtownie rośnie i dotyka osób coraz to bliższego otoczenia, rodzice znów podjęli decyzję, że musimy ograniczyć spotkania z rodziną, zwłaszcza z dziadkami, aby ich niepotrzebnie nie narażać. Pojechaliśmy do dziadków, po dłuższej nieobecności. Zobaczyć radość moich bliskich, zwłaszcza dziadka, który tak bardzo ucieszył się na mój widok, było pięknym doświadczeniem.

Wtedy zrozumiałem, że często nie doceniamy tego, co mamy. Nie zauważamy, jak wiele dobrego dostajemy od tych, którzy nas kochają, ponieważ mamy to na co dzień. Wydaje nam się to czymś oczywistym, że to się nam należy. Jednak dopiero, kiedy zabraknie, zauważamy, jak bardzo nam tego brakuje, jak to jest ważne dla nas. Myślę, że ten rok nauczył mnie doceniać tych, których mam obok siebie.

Mateusz Boksa

14 lat

Szkoła im. Czesława Miłosza w Schaumburg

Urodziłem się 24 lutego 2006 roku w Chicago. Jestem uczniem polskiej szkoły im. Czesława Miłosza w Schaumburgu. Obecnie jestem w pierwszej klasie liceum. Bardzo lubię grać w piłkę nożną i czytać książki. Biorę udział w licznych konkursach w polskiej i amerykańskiej szkole.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama