Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 22:40
Reklama KD Market

U bram amnestii imigracyjnej dla nielegalnych

U.S. Citizenship Act of 2021 to najnowsza inicjatywa legislacyjna Białego Domu, która do końca tygodnia ma zostać zgłoszona w obu izbach Kongresu. Ustawie z amnestią dla nielegalnych patronować będą senator Bob Menendez (Demokrata z New Jersey) i kongresmenka Linda Sanchez (Demokratka z Kalifornii). 

Plany są tak ambitne, że wielu analityków sceny politycznej powątpiewa w ich realność. Słowo „amnestia” będzie pojawiać się w najbliższych dniach bardzo często. Nie ulega jednak wątpliwości, że Stany Zjednoczone od kilku dekad czekają na poważną reformę systemu imigracyjnego. Jest ona potrzebna nie tylko ze względów humanitarnych, może wpłynąć także na tempo wydobywania się z pandemicznego zastoju. 

Ekonomiści za amnestią

Na gospodarcze aspekty reformy zwracają uwagę ekonomiści. Według Center for American Progress, aż 5 milionów nieudokumentowanych imigrantów wykonuje obecnie w USA zajęcia niezbędne dla funkcjonowania amerykańskiej gospodarki. To około 75 proc. spośród wszystkich osób bez uregulowanego statusu znajdujących się w wieku produkcyjnym.  

W liście do prezydenta Bidena ponad 60 ekspertów wsparło włączenie programu masowej legalizacji nieudokumentowanych imigrantów do projektu ustawy. Argumenty, jakie przytaczali, były bardzo wymierne. Zdaniem sygnatariuszy stworzenie ścieżki do obywatelstwa będzie czynnikiem pobudzającym ekonomiczne odbicie z obecnego dołka. W krótkoterminowej perspektywie już samo uzyskanie legalnego statusu przełoży się na dostęp do lepszych wynagrodzeń przez imigrantów. Na dłuższą metę legalizacja stworzy większe możliwości kształcenia się i podwyższania kwalifikacji zawodowych, co będzie stanowiło bodziec dla wzrostu płac wszystkich Amerykanów. 

Według agencji Bloomberga, list ekonomistów do Białego Domu, wśród których znaleźli się m.in. doradcy prezydenta Obamy czy eksperci takich instytucji jak Center for Economic and Policy Research czy Fiscal Policy Institute to kolejna forma nacisku na prezydenta, aby włączyć reformę imigracyjną w szeroki plan „Build Back Better”. 

Ambitny projekt legalizacji

Jeszcze przed oficjalnym wniesieniem projektu ustawy poznaliśmy najważniejsze założenia reformy. U.S. Citizenship Act of 2021 zakłada natychmiastowe uregulowanie statusu osób uczestniczących w programie Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA), czyli tych, którzy zostali przywiezieni do USA jako nieletni. Grupa ta nazywana „Dreamersami” czeka na taką szansę od dwudziestu lat – tyle bowiem mija od pojawienia się w Kongresie pierwszego projektu Development, Relief, and Education for Immigrant Minors Act (DREAM Act). Na zielone karty mogliby także liczyć imigranci korzystający z Temporary Protection Status (TPS), programu, który poprzedni prezydent chciał definitywnie zamknąć. W ramach TPS w USA mogli się osiedlać imigranci uciekający z terenów objętych katastrofami żywiołowymi i konfliktami. 

Najbardziej kontrowersyjną częścią reformy jest jednak proponowany szeroki program legalizacji ogromnej rzeszy osób bez ważnego statusu. Projekt przewiduje stworzenie im ośmioletniej ścieżki prowadzącej do obywatelstwa – poprzez 5-letni okres próbny, a następnie 3-letni czas posiadania zielonej karty z naturalizacją jako zwieńczeniem procesu. Warunki, jakie będzie trzeba spełnić, to fizyczna obecność na terytorium USA przed 2021 rokiem, niekaralność, znajomość angielskiego i podstawowych informacji o USA, a także rozliczenie się z podatków. Dziś polityczna poprawność nakazuje określenie ich jako nie-obywateli (non-citizens), a nie cudzoziemców (aliens).

Więcej wiz w loteriach wizowych?

Inne punkty reformy imigracyjnej miałyby dotyczyć takich kwestii jak zwiększenie limitów wiz dla uchodźców i programów dywersyfikacji etnicznej, czyli loterii wizowych (z 55 tys. do 80 tys. rocznie), a także dla ofiar przestępstw (z 10 tys. do 30 tys. rocznie). Nowa administracja nie ukrywa, że chce promować łączenie rodzin i skupić się na zwalczaniu źródeł imigracji w krajach dotkniętych przez strukturalne ubóstwo i zorganizowaną przemoc. Jednocześnie jednak próbuje wysyłać sygnały, że granice USA nadal pozostają zamknięte, a czas pandemii to nie najlepsza pora, aby próbować je forsować. 

Przekonać 10 Republikanów

Projekt przewiduje także inwestycje technologiczne na południowej granicy USA. Ma to zwiększać jej bezpieczeństwo, ale bez budowy muru, który był jednym z priorytetów prezydenta Donalda Trumpa. Ma to przekonać Republikanów do poparcia reformy imigracyjnej, zwłaszcza w Senacie, gdzie dysponują oni możliwością skutecznego stosowania taktyki obstrukcji parlamentarnej (filibuster). Jednak wielu członków izby wyższej okrzyknęło projekt U.S. Citizenship Act of 2021 martwym na wstępie (dead on arrival). Nawet senatorzy Lindsay Graham i Marco Rubio, którzy w 2013 roku poparli dwupartyjny projekt reformy, wyrażają się bardzo sceptycznie wobec planów legalizacji ogromnej rzeszy imigrantów. 

Obstrukcja parlamentarna (filibuster) grozi jednak nie tylko reformie imigracyjnej. Republikańscy senatorzy nie ukrywają także swoich intencji w sprawie blokowania zgłaszanych przez Demokratów ustaw dotyczących polityki klimatycznej, praw człowieka, prawa pracy, opieki zdrowotnej czy oświaty. 

Istnieją proceduralne możliwości na ominięcie obstrukcji. Jedną z nich jest włączenie reformy imigracyjnej do ustaw budżetowych i skorzystanie z Budget Act of 1974. Decyzję w tej sprawie podejmować będą: Komisja Środków Budżetowych Izby Reprezentantów i Komisja Finansów Senatu. 

Imigrantki w obozie dla uchodźców nad rzeką Rio Bravo w Matamoros, w Meksyku fot. Abraham Pineda-Jacome/EPA-EFE/Shutterstock

Reforma w kawałkach?

Jest także plan B. Ponieważ poprzednie próby kompleksowej reformy systemu imigracyjnego kończyły się fiaskiem i to niezależnie od tego, kto w danym momencie urzędował w Białym Domu, Demokraci nie wykluczają podzielenia projektu ustawy na kilka segmentów i przeprowadzanie ich przez Kongres kawałek po kawałku. Przy takim scenariuszu w pierwszej kolejności podejmowane będą próby uregulowania statusu Dreamersów i robotników rolnych, a następnie przyjdzie kolej na bardziej kontrowersyjne kwestie. 

Joe Biden rozpoczął swoje urzędowanie od odwołania całego szeregu rozporządzeń wykonawczych swojego poprzednika. Zniesiono zakaz wjazdu do USA z kilkunastu krajów muzułmańskich, ograniczenia dla korzystających z DACA czy politykę zera tolerancji dla przekraczających granicę z Meksykiem. Nowa administracja próbuje także wstrzymać inwestycje poprzedników w budowę ogrodzenia wzdłuż południowej granicy, aczkolwiek nie jest to proste ze względu na podpisane kontrakty. Prawdziwym wyzwaniem będzie jednak batalia w Kongresie, bo tylko zmiana obowiązujących ustaw daje szansę na wprowadzenie trwałych zmian w systemie, który od wielu lat czeka na poważniejszą reformę. 

Jolanta Telega[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama