Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 10:13
Reklama KD Market

Demokraci dowodzą, że zamieszki na Kapitolu powstały z polecenia Trumpa

W trzecim dniu procesu o impeachment Donalda Trumpa Demokraci przytaczali w Senacie wypowiedzi uczestników zajść na Kapitolu twierdzących, że wykonywali polecenie byłego prezydenta. Demokratyczni senatorowie argumentowali, że brak w tym przypadku wyrzutów sumienia u demonstrantów tym bardziej wymaga skazującego werdyktu.

Jedna z menedżerów impeachmentu Diana DeGette dokumentowała wyznania uczestników zamieszek, gdy wszczęli szturm na Kapitol. Utrzymywali, że działają na rozkaz Trumpa."Naprawdę wierzyli, że wdarcie (na Kapitol) odbyło się na polecenie prezydenta i wiemy o tym, ponieważ tak mówili. Postępowali zgodnie z jego instrukcjami. Powiedzieli, że ich zaprosił" - dodała DeGette.

Cytowała fragmenty nagrania z wnętrza Kapitolu, w których buntownicy twierdzili: "Nasz prezydent chce nas tutaj. (…) Czekamy i przyjmujemy rozkazy od naszego prezydenta. (…) Będzie szczęśliwy, walczymy o Trumpa".

Menedżerowie podkreślali, że były prezydent wciąż ma wpływ na swoich zwolenników. W ich przekonaniu, jeśli nie zostanie ukarany, on sam lub inny przyszły prezydent może uznać to za przyzwolenie na ponowne użycie przemocy politycznej.

W opinii Demokratów zajścia na Kapitolu były tylko jednym z przykładów nagannego postępowania Trumpa. "Te taktyki zostały przetestowane. (…) 6 stycznia był kulminacją działań prezydenta, a nie odstępstwem od nich. Powstanie było do tej pory najbardziej brutalnym i niebezpiecznym epizodem w ciągłym schemacie i praktyce podżegania do przemocy przez Donalda Trumpa" – obarczał byłego prezydenta winą stojący na czele demokratycznych menedżerów impeachmentu Jamie Raskin.

Z kolei Joaquin Castro zauważył, że zamieszki dodały skrzydeł antydemokratycznym rywalom Ameryki za granicą. Wskazywał na przykłady chińskiej propagandy i rosyjskich oficjeli, świętujących chaos.

"Świat patrzy. (…) Fiasko w skazaniu (Trumpa) oznaczałoby utratę mocy naszego przykładu jako Gwiazdy Północnej w dziedzinie wolności, demokracji, praw człowieka, a przede wszystkim w zakresie praworządności. Skazanie go oznaczałoby, że Ameryka opowiada się za rządami prawa, bez względu na to, kto je łamie" – deklarował Castro.

Prezydent Joe Biden w trakcie rozmowy z dziennikarzami mówił w czwartek, że nie oglądał na żywo transmisji z procesu, a tylko relacje w mediach. Uchylił się od odpowiedzi, jakie jest jego stanowisko w tej kwestii.

W piątek w Senacie przedstawi argumenty zespół prawników broniących Trumpa. Planuje je wyczerpać tego samego dnia. Oznacza to, że proces może zakończyć się już w ten weekend.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama