Budząc się rano, włączyłem pewną rozgłośnię radiową z Polski, której lubię słuchać ze względu na muzykę. Zamiast jednak spokojnej, porannej muzyki, rozgłośnia nadawała komunikat o rozpoczętej właśnie akcji protestacyjnej i liście do Rządu Rzeczypospolitej Polski przeciwko tak zwanej „składce” obciążającej dodatkowo media. Kilka chwil później wiedziałem już o szczegółach, gdyż w sieci zrobiło się „czarno”, a hasło: „Media bez wyboru” staje się kolejnym, które właśnie podzieliło rodaków. Bez zbytniego wchodzenia w szczegóły, pierwsze skojarzenie, które mi przyszło na myśl po włączeniu radia, było wspomnieniem z 13 grudnia 1981, gdy zamiast niedzielnego „Teleranka”, na czarno-białym ekranie telewizora pojawił się człowiek wprowadzający w Polsce stan wojenny. Choć to tylko skojarzenie, to okazuje się, że wielu ono dziś przyszło na myśl, bo nigdy później nie przeżyłem takiej akcji, gdzie media niezależne upomniały się o swoje poprzez protest tego typu. Sama myśl jednak, że „media nie mają wyboru”, zainspirowała mnie w kontekście Tłustego Czwartku i „ostatków” do pomyślenia o Popielcu i okresie Wielkiego Postu. Mimo wszystko ja mam wybór i chciałbym z niego skorzystać!
Smuci jednak bardzo, że co rusz w naszej Ojczyźnie idzie o coś batalia. Jakby nie wystarczyło pandemii, umierających naprawdę w dużej liczbie ludzi oraz innych bied, których mamy wcale nie mało. Nasze polskie przepychanki i nastroje bardzo często są przenoszone także poza granice kraju i udzielają się także na emigracji. Nawoływanie do pokoju, przebaczenia i wzajemnego zrozumienia, staje się jakby coraz mniej słyszalne. Tam, gdzie brakuje wzajemnego szacunku, nie może dziać się dobrze. Z każdej strony go potrzeba, podobnie jak wyrozumiałości, gdyż czasem bywa ciężko każdemu. A czasy obecne do łatwych przecież nie należą, także z gospodarczego punktu widzenia.
Moja refleksja idzie jednak w kierunku możliwości dokonania wyboru. Okres Wielkiego Postu jest zawsze okazją do tego, by poddać się ćwiczeniom, nie tylko duchownym. O takiej roli postu, dobrej roli, mówią nie tylko katolicy, ale również inni chrześcijanie. Post przeżywają wyznawcy niemal wszystkich religii świata. Gdzieniegdzie ma on nawet dużo bardziej rygorystyczną postać. Ćwiczenia ascetyczne służą oczyszczeniu, odnowie duchowej i moralnej, wzmocnieniu utraconych sił oraz przygotowaniu się do dobrego przeżywania świąt. Ciekawe jest także, że wśród współczesnych diet oczyszczających, ludzie decydują się na post, wprost nazywając go postem, który obejmuje 16 godzin, a tylko w ciągu 8 godzin można jeść. Zatem post jest praktyką dobrą, tyle że trzeba się na nią zdecydować, czyli dokonać świadomego wyboru.
Z wyborami bywa jednak niełatwo. Może dlatego ulega się iluzji, że jest się kimś „bez wyboru”. To nieprawda. Człowiek ma zawsze możliwość wyboru gwarantowaną od założenia świata. To Pan Bóg dał człowiekowi wolną wolę, a ona daje mu możliwość decydowania. Także ćwiczenie się w dobrym zaczyna się od decyzji. Dzisiaj popularnymi miejscami stały się siłownie, boiska i sale gimnastyczne, na których ludzie z ogromnym wysiłkiem ćwiczą i po czasie sami mówią, że decyzja o tej niemal codziennej praktyce jest szkołą dyscypliny, dzięki której czują się mocniejsi także duchowo. Warto o tym pomyśleć na progu Wielkiego Postu. Zrezygnowanie z czegoś, co być może pojawiło się jako nieodłączna praktyka, która wręcz uzależnia, jak na przykład spożywanie alkoholu, palenie papierosów czy inne używki, może okazać się samym dobrem. Mobilizowanie się do codziennej lektury Pisma świętego lub jakiejś pożytecznej książki, stanie się kolejnym wielkim dobrem. Pomoc komuś, kto jest samotny i pomocy potrzebuje lub zwyczajne bycie lepszym i bardziej usłużnym dla domowników, to jeszcze jedna możliwość. A może regularny czas przeznaczony na modlitwę i medytację? Wszystko zależy jednak od decyzji, która prowadzi do wyboru.
Taka postawa gwarantuje najlepsze efekty! Myślę przede wszystkim, że pomoże nieco odbić się od tej mocno zdołowanej codzienności, w której wciąż tkwimy. Nie tylko to jednak. Dobrze i konsekwentnie przeżyta asceza pozwala na przewietrzenie umysłu i serca. Każde zaś oczyszczenie otwiera na większe dobro, otwiera także na Boga. Czy warto spróbować? Jestem przekonany, że tak! To tylko 40 dni, które mogą pomóc zmienić wiele nawyków i przyzwyczajeń w całym życiu. Dobrze jest mieć towarzyszy w tej drodze, każde wsparcie bardzo pomaga. Zbliża też ludzi ze sobą, otwierając na nowe, serdeczne relacje.
Wielki Post to także czas pokuty, który rozpoczyna obrzęd przyjęcia symbolicznej odrobiny popiołu na głowę, wezwaniem do zmiany na lepsze i ku Bogu, czyli do nawracania się. Pamięć o tym, że życie ludzkie jest kruche, że „z prochu powstał człowiek i w proch się obróci”. To czas dotykania granic i słabości, ale to także czas wewnętrznego ożywienia, aby tym życiem żyć.
W amerykańskich mediach chrześcijańskich pojawiają się także liczne zaproszenia na „40 Days Challenge”. Wybór jednak należy do każdego z osobna. Dobrze, że póki co taką możliwość wyboru ma każdy rozumny człowiek i oby z niej jak najczęściej korzystał! Pan Bóg gwarantuje ją od początku do końca. Dobrego Postu zatem!
ks. Łukasz Kleczka SDS
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.