Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 18:32
Reklama KD Market

Pogarda

„Zmiłuj się, zmiłuj nad nami, Panie, * bo do syta nakarmiono nas pogardą. / Dusza nasza jest nad miarę syta * szyderstwa zarozumiałych i pogardy pysznych.” Słowa biblijnej modlitwy z Psalmu 123 coraz częściej przychodzą mi na myśl. To głos cierpienia tych, którzy „wstępują pod górę” lub „mają pod górkę” w życiu. I są niezrozumiani, a nawet traktowani gorzej, ze względu na swój status społeczny, swoje myślenie, podejmowanie prób, aby być sobą, wypowiadanie własnego zdania i opinii. Z nadzieją zwracają się o pomoc Boga, bo ciągle karmieni są pogardą płynącą z zarozumialstwa pysznych. Jest to głos ciągle bardzo aktualny, zwłaszcza teraz, gdy wszędzie wiele zamętu.

Już kiedyś pisałem o tak zwanym hejcie, rzeczywistości, która dotyka nas wszem i wobec, o mowie nienawiści. Wciąż jest jej bardzo dużo. Media społecznościowe, stając się niebezpiecznym miejscem podglądania innych, opiniowania, oceniania, a ostatnio nawet kwalifikowania do bycia dopuszczonym, albo nie, nawet w tak delikatnej kwestii, jak sakramenty w Kościele, są miejscem wypowiadania bez skrupułów wielu słów nienawiści. Nie pomagają apele, próby przemówienia do sumień o to, by stonować i zaprzestać szerzenia nienawiści. Hejterzy jakby tylko czekali na kolejny wpis zawierający czyjeś zdanie, opinię, pytania lub wyrażający postawę, nie szczędzą w słowach. Niestety, często także w „Imię Boga”. Skoro dzisiaj nie ma już prawdziwych autorytetów, bo nawet Ewangelia i papież przestały nim być dla wielu katolików, to o czym tu mówić? Są za to „panowie”. A ci mają się dobrze. Posiadając pieniądze, władzę, uważają, że trzeba się z nimi liczyć. To oni rozgrywają na niemal wszystkich płaszczyznach życia. Nie jest to zresztą czymś nowym. Wygrywa ten, kto jest bardziej wpływowy, kogo na to stać, kto „ma plecy”. Słabsi muszą odpaść, a jeśli do tego myślą inaczej, to już w ogóle nie ma dla nich miejsca. Ta smutna rzeczywistość wciąż się dzieje i doprawdy trudno znaleźć na nią skuteczne lekarstwo. A przecież to wszystko jest do czasu! Przyjdzie moment, kiedy trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z prawdą o sobie, równie niedoskonałą i czasami bardzo gorzką, prawdą o swoim grzechu i upadku. Co wtedy będzie? Czy jednak myśli się o tym, gdy „jest dobrze”?

Nienawiść i jej wyrażanie to jedno. Jest jednak coś bardziej jeszcze głębszego i niezwykle raniącego. To wspomniana wyżej pogarda. Słownik języka polskiego definiuje ją jako „uczucie bardzo silnej niechęci, połączone zwykle z poczuciem własnej wyższości wobec kogoś lub czegoś”. Uczucie to bywa wyrażane spojrzeniem lub konkretnymi słowami i postawami. Drugi człowiek lub jakaś rzecz, sytuacja, stają się bezwartościowymi lub moralnie nagannymi. Gardząc, odrzuca się i poniża, przekreśla i pomniejsza, czując się lepszym albo posiadającym lepsze, doskonalsze rozwiązania. Tak naprawdę często w życiu spotykamy się z pogardą ze strony innych i wiemy też, jak ją innym okazać. Czy jednak to dostrzegamy i czy sobie z tym radzimy?

Poczucie wyższości nad innymi wkrada się w człowieka zupełnie niepozornie. Jest wyrazem pychy. Ktoś, kto nie poznał siebie, a zatem jest niedojrzały emocjonalnie i duchowo, szybko jest w stanie uwierzyć w swoją wyjątkowość. Wystarczy, że zbyt wiele komplementów otrzyma albo ma poczucie, że stoi po stronie większości. I tutaj zaczyna się problem. Przestając dostrzegać swoje słabości, koncentruje uwagę na ewangelicznej „drzazdze w oku brata”, nie dostrzegając „belki we własnym oku”. W naszej polskiej rzeczywistości taka ocena innych pojawia się najczęściej na płaszczyźnie przekonań politycznych i religijnych. Są poglądy „jedynie słuszne”, a reszta to już „diabelski pomiot”. W sytuacjach, których jesteśmy świadkami, a które mają miejsce w Polsce, w Europie, czy w Stanach Zjednoczonych, oceny i opinie rodzą się niezwykle szybko. Wydaje się jednak, że wciąż brakuje podjęcia próby zrozumienia, gdzie leży ciężar buntów oraz takich, a nie innych postaw. Skąd się one biorą i jak im zapobiec. Brakuje wyjścia w kierunku drugiego z dobrą intencją podjęcia dialogu. Zarówno z jednej, jak i z drugiej strony barykady. Natomiast każdy drapieżnie broni swoich racji. Całkiem podobna sytuacja ma miejsce w Kościele katolickim. Cokolwiek napisałby lub powiedziałby obecny papież, jest od razu przez niektóre środowiska „radykalnych katolików” pogardliwie przyjmowane, kontestowane, z bolesnym westchnieniem, że przecież ten papież nie jest prawdziwy, tylko jego poprzednik, emeryt. Takie zdania są powielane i wielu zaczyna w nie wierzyć. Brak uważnego przeanalizowania trudnego momentu historii, w którym żyjemy, brak pytań i odpowiedzi na tematy, jak wejść w dialog ze współczesnością, jak w nią wnieść ewangeliczne przesłanie dobra i miłości, prowadzi do absurdów. Komentarze w mediach są już nie tylko nienawistne. Są pełne pogardy.

Każdy, kto tej pogardy doświadcza na każdym kroku, kto ma jej świadomość, podobnie jak Psalmista skarży się Bogu, że ma już jej dość, że nasyciła go za bardzo, że cierpi. A swoje cierpienie próbuje jakoś wypowiedzieć, by nie zabiło go doszczętnie. Na przykład, w Liście Apostolskim w XVI stulecie śmierci św. Hieronima, wielkiego miłośnika i tłumacza Pisma Świętego, z dnia 30 września 2020 roku, wydaje się, że papież Franciszek „przemycił” zdanie z jednego z listów, w którym św. Hieronim pisał do papieża Damazego: „Ktokolwiek nie gromadzi z Tobą, rozprasza, kto nie należy do Chrystusa, należy do Antychrysta”. I dodaje: „Z tym trzymam, kto jednoczy się ze stolicą Piotra”. Uważny czytelnik tych słów może doszukać się analogii do obecnej sytuacji i pogardy, która tak często i powszechnie dotyka papieża.

Także współczesny bunt młodego pokolenia, nie pierwszy zresztą w historii, wydaje się być wołaniem głębokiej niezgody wobec narzucanych, często bez wytłumaczenia, praw i nakazów oraz potrzeby uwolnienia się z łańcuchów takich, a nie innych projektów życia. Odstawiając na bok ocenę sposobów wyrażania tych buntów i materii, której one dotykają, na pewno ci ludzie nie zasługują na pogardę! Wręcz przeciwnie. Potrzeba wyjścia, by wsłuchać się i podjąć dialog, a w ten sposób poszukać odpowiedzi i właściwych rozwiązań. Pogardliwe wyrzucanie wolontariuszy WOŚP sprzed kościoła jest postawą antyewangeliczną i naganną. Ono też wyraża pogardę i niezrozumienie. 

Potrzeba dojrzałości osobistej i społecznej, aby wejść na płaszczyznę dialogu. Potrzeba pokory i uznania własnej słabości. Bez tego jest tylko pycha, stawianie siebie ponad innymi, a nawet, choć tego się nie czuje, na miejscu samego Boga. I wtedy jedynym językiem jest pogarda i nienawiść oraz czujność, by ktoś nie dotknął „jedynie słusznego myślenia”. Dlatego: „zmiłuj się, zmiłuj nad nami, Panie, * bo do syta nakarmiono nas pogardą.”

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama