Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 15 października 2024 07:18
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - Pogoń liderem po zimowej przerwie

Pogoń Szczecin wygrała w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa 1:0 i objęła prowadzenie w ekstraklasie piłkarskiej. Wcześniej Zagłębie Lubin przegrało z Wisłą Płock 0:2. Były to pierwsze mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej po wyjątkowo krótkiej zimowej przerwie.

Mecz w Bełchatowie zapowiadał się, jako mocne otwarcie 2021 roku w ekstraklasie. Wicelider rozgrywek podejmował bowiem trzeci zespół w tabeli. W obu wyjściowych składach jedyną nową twarzą był słowacki bramkarz Rakowa Dominik Holec.

Oba zespoły od początku wykazywały dużą ochotę do gry, lecz nie przekładało się to na okazje bramkowe. Dopiero w końcówce pierwszej połowy stworzyli je lepiej prezentujący się przed przerwą i wykazujący większą ochotę do ataków gospodarze. Najpierw w 35. minucie w dobrej sytuacji po zagraniu Davida Tijanica znalazł się Ivi Lopez. Hiszpan nie trafił jednak w piłkę. Powodzenie mogła przynieść też akcja częstochowian z 41. minuty, kiedy Jakub Bartkowski wślizgiem zablokował uderzenie Słoweńca Tijanica.

Druga połowa też zaczęła się od ataków podopiecznych trenera Marka Papszuna. W 50. minucie po szybkiej kontrze nie wykorzystali jednak przewagi liczebnej pod bramką Portowców. To była zapowiedź ciekawszej części meczu. Niespodziewanie jednak to przyjezdni przejęli inicjatywę.

Ostrzeżeniem dla wicelidera była akcja piłkarzy Runjaica z 56. minuty. Po dośrodkowaniu Portugalczyka Luisa Maty w dobrej sytuacji znalazł się Michał Kucharczyk. Doświadczony pomocnik będąc przed bramkarzem Rakowa uderzył jednak nad poprzeczką. Dwie minuty później bardziej skuteczny w niełatwej sytuacji okazał się młodzieżowiec Adrian Benedyczak, który pokonał debiutującego w ekstraklasie Holca. 20-letni napastnik bardzo blisko swojego drugiego gola był w 63. minucie, lecz jego strzał z pola karnego trafił w słupek.

Stracony gol kompletnie wybił z rytmu gospodarzy, którzy ponieśli trzecią porażkę w tym sezonie. Za to piąte z rzędu ligowe zwycięstwo Pogoni w 87. minucie mógł spuentować Sebastian Kowalczyk, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył nad poprzeczką.

Kluczowy dla losów spotkania Zagłębia Lubin z Wisłą Płock był błąd Dejana Drazica, po którym z boiska został wyrzucony Dominik Jończy, a goście mieli rzut karny. Kilka minut później było już 2:0 dla Wisły i na tym emocje w Lubinie się zakończyły.

Początek spotkania mógł się podobać w wykonaniu obu zespołów, bo zarówno Zagłębie, jak i Wisła ruszyły śmiało do przodu i akcje szybko przenosiły się z jednej bramki pod drugą. Z czasem zaczęła się zarysowywać przewaga gospodarzy i to oni stworzyli pierwszą groźną sytuację. Po błędzie defensywy gości piłka trafiła do Samuela Mraza, a ten uderzył zza pola karnego i Krzysztof Kamiński musiał ratować swój zespół.

Kilka chwil później Dejan Drazic popełnił błąd, który był kluczowy w spotkaniu. Serb próbował wycofać piłkę we własne pole karne, ale uczynił to tak fatalnie, że miał ją szansę przejąć Dawid Kocyła. Sytuację ratować próbował Dominik Jończy i powalił pomocnika Wisły. Arbiter się nie wahał i wskazał na jedenasty metr, ale później długo jeszcze analizował sytuację. Po kilku minutach Daniel Stefański zdecydował i pokazał czerwoną kartkę obrońcy gospodarzy.

Do rzutu karnego podszedł Mateusz Szwoch i było 1:0 dla Wisły.

Minęło siedem minut i przyjezdni prowadzili dwoma golami. Tym razem błąd popełnił Patryk Szysz, który dał sobie odebrać piłkę, która trafiła do Kocyły. Ten efektownie minął Jewgienija Baszkirowa i huknął pod poprzeczkę.

W kolejnych fragmentach meczu na boisku działo się już niewiele. Wisła kontrolowała wydarzenia a Zagłębie próbowało atakować, ale bało się też odsłonić za bardzo, aby nie stracić kolejnego gola. Ciekawie zrobiło się w doliczonym czasie gry, kiedy Dominik Hładun powalił na murawę w sytuacji sam na sam Kocyłę. Na szczęście dla gospodarzy po analizie okazało się, że zawodnik Wisły był wcześniej na minimalnym spalonym.

W drugiej połowie Zagłębie zmieniło ustawienie, przeszło na grę trzema obrońcami i ruszyło do ataku. Lubinianie podchodzili wysoko pressingiem i wcale nie było widać, że mają jednego zawodnika mniej.

Wisła przetrzymała kwadrans naporu, nie pozwoliła nawet stworzyć bramkowej sytuacji Zagłębiu i później już do końca kontrolowała wydarzenia. Płocczanie mogli, a nawet powinni zdobyć trzeciego gola, ale w idealnej sytuacji Damian Rasak posłał piłkę wysoko nad bramką.

Wisła była ostatnim zespołem, który wygrał w Lubinie i było to jeszcze w poprzednim sezonie. W piątek zespół Radosława Sobolewskiego ponownie zwyciężył na Dolnym Śląsku i przerwał serię ośmiu spotkań Zagłębia bez porażki u siebie.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama