Przed spotkaniem w Niemczech odbyło się uroczyste pożegnanie z reprezentacją czterech ikonicznych postaci gospodarzy: Manuela Neuera, Thomasa Muellera, Ilkaya Guendogana i Toniego Kroosa (ten ostatni nie pojawił się na stadionie ze względu na zobowiązania w akademii Realu Madryt). Kibice na trybunach wywiesili podobizny tej czwórki i ułożyli z karteczek napisy "Legendy" i "Dziękujemy za wszystko, chłopaki".
Po odejściu Neuera i pod nieobecność poważnie kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena swoją szansę dostał bramkarz Oliver Baumann, który zadebiutował w drużynie narodowej w wieku... 34 lat i 134 dni. Zachował czyste konto, ale uwagę przykuł inny debiutant - Jamie Leweling, który zdobył jedyną bramkę dla gospodarzy w 64. minucie.
Ofensywny gracz VfB Stuttgart cieszył się z premierowego gola już 101 sekund po pierwszym gwizdku sędziego, ale po analizie VAR tego gola nie uznano ze względu na spalonego we wcześniejszej fazie akcji.
"Oranje" najlepsze sytuacje do wyrównania mieli po uderzeniach z dystansu: w 77. minucie próbował Xavi Simons, ale piłka odbiła się od poprzeczki i opuściła boisko, a w 90. potężnie strzelił Donyell Malen, ale efektownie interweniował Baumann.
W drugim spotkaniu grupy 3 najwyższej dywizji Węgry pokonały w Zenicy Bośnię i Hercegowinę 2:0 po dwóch golach pomocnika Liverpoolu, kapitana gości Dominika Szoboszlaia (38. i 50., ten drugi z rzutu karnego).
Niemcy zgromadziły 10 punktów, Holandia i Węgry, które jeszcze zmierzą się w bezpośrednim spotkaniu w listopadzie, mają po pięć, a Bośnia - jeden.
W grupie A2 wicemistrz świata Francja z trudem poradziła sobie z Belgią. Obie bramki dla gości uzyskał Randal Kolo Muani (35. z karnego i 62.), a dla gospodarzy - Lois Openda (45+3.). W pierwszej połowie pomocnik "Czerwonych Diabłów" Youri Tielemans zmarnował rzut karny, posyłając piłkę nad poprzeczką.
Francja grała w dziesiątkę od 75. minuty, kiedy czerwoną kartkę ujrzał Aurelien Tchouameni, pełniący rolę kapitana pod nieobecność Kyliana Mbappe.
"Trójkolorowi" zgromadzili dziewięć punktów, a Belgia ma o pięć mniej. Tempo w tej grupie dyktują z 10 punktami Włochy, które wygrały w Udine z Izraelem 4:1 w meczu nacechowanym napięciem politycznym z powodu konfliktu na Bliskim Wschodzie. Podczas prezentacji składu gości oraz odgrywania ich hymnu na stadionie rozległy się gwizdy, choć po chwili pozostali kibice próbowali zagłuszyć te wyrazy dezaprobaty oklaskami.
Wszystkie dotychczasowe mecze w tym roku Izrael rozegrał na neutralnym gruncie na Węgrzech. Tak było nawet gdy gospodarzem była Belgia, bo tamtejsza federacja piłkarska odmówiła organizacji spotkania z powodów bezpieczeństwa.
"Rozegramy ten mecz z nadzieją, że przekonamy więcej osób, że wojna jest złem. Wielu Izraelczyków jej nie chce i musimy uświadomić innym, że to się musi skończyć" - mówił przed spotkaniem selekcjoner Luciano Spalletti.
Teren wokół stadionu został zamknięty 48 godzin przed meczem, a w poniedziałkowy wieczór do tej "czerwonej strefy" mogli przedostać się tylko uczestnicy wydarzenia, którzy musieli w dodatku przejść rygorystyczną kontrolę bezpieczeństwa. W czasie spotkania teren patrolowali żołnierze, rozmieszczeni m.in. na dachu stadionu.
Gole dla Italii zdobyli Mateo Retegui (41. z rzutu karnego), Giovanni Di Lorenzo (54. i 79.) i Davide Frattesi (72), a honorową bramkę dla Izraela uzyskał Mohammad Abu Fani (66.).
W 73. minucie na placu gry pojawił się Daniel Maldini, który zadebiutował w drużynie narodowej gospodarzy. Tym samym poszedł w ślady ojca Paolo, który obserwował z trybun występ syna, oraz zmarłego w 2016 roku dziadka Cesare. Obaj rozegrali wiele meczów w reprezentacji.
Dywizję niżej, w grupie B1, po zwycięstwach Albanii nad Gruzją w Tbilisi 1:0 i remisie Ukrainy z Czechami 1:1 we Wrocławiu sytuacja w tabeli jest bardzo ciekawa, bo wszyscy jeszcze grają o wszystko. Prowadzą Czechy z siedmioma punktami, Gruzja i Albania mają po sześć, a Ukraina - cztery.
Z kolei w grupie B4 kolejność została zachowana: prowadzi Turcja, która pokonała w Reykjaviku Islandię 4:2 pod okiem sędziego Damiana Sylwestrzaka, a drugie miejsce zajmuje Walia po zwycięstwie nad Czarnogórą 1:0. Lider zgromadził 10 pkt, Walia ma osiem, Islandia - cztery, a Czarnogóra - zero.
W grupie C1 prowadzony przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski Portugalczyka Fernando Santosa Azerbejdżan przegrał w Baku ze Słowacją 1:3. W tym spotkaniu wyróżniło się kilku piłkarzy znanych z występów w polskiej ekstraklasie: w ekipie gospodarzy samobójczego gola strzelił gracz Radomiaka Radom, a wcześniej ŁKS Łódź Rahil Mammadov, a czerwoną kartkę zobaczył Mahir Emreli (w przeszłości Legia Warszawa), natomiast drugą bramkę dla Słowacji uzyskał były piłkarz Lechii Gdańsk Lukas Haraslin.
W tabeli tej grupy prowadzi Szwecja, która wygrała na wyjeździe z Estonią 3:0. Reprezentacja "Trzech Koron" oraz Słowacja mają po 10 punktów, Estonia - trzy, a Azerbejdżan - zero.
Reprezentacja Polski, która w sobotę uległa w Warszawie Portugalii 1:3, szykuje się na wtorkowy mecz z Chorwacją. Biało-czerwoni z trzema punktami zajmują trzecie miejsce w grupie A1. Chorwacja ma sześć, a prowadzi Portugalia z kompletem zwycięstw. Dla podopiecznych Michała Probierza porażka na PGE Narodowym może oznaczać utratę szans na awans do ćwierćfinału. Zachowają matematyczną możliwość wyprzedzenia Portugalii, jeśli lider przegra ze Szkocją.
Mecz z Chorwacją poprowadzi hiszpański arbiter Alejandro Hernandez, który miał już okazję sędziować spotkanie Polski w Warszawie, gdy we wrześniu 2022 roku gospodarze ulegli Holandii 0:2. Poza tym w najwyższej dywizji Ligi Narodów Hiszpan prowadził jeszcze tylko spotkanie Danii z Austrią (2:0) trzy miesiące wcześniej.
Po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy dywizji A zakwalifikują się do ćwierćfinałów, których stawką będzie awans do turnieju finałowego (Final Four). Jego gospodarzem będzie jeden z uczestników. Zespoły z trzecich miejsc powalczą o utrzymanie w barażach z ekipami z drugich pozycji grup dywizji B. Reprezentacje, które zajmą czwarte lokaty, zostaną zdegradowane. W pozostałych dywizjach także obowiązuje system awansów i spadków i również przewidziane są spotkania barażowe.