W 2020 roku amerykańska branża hotelarska odnotowała najgorszy rok w historii - pisze portal radia NPR. Pandemia koronawirusa znacząco ograniczyła podróże służbowe, a wielu Amerykanów wakacje spędziło w domu.
Według danych firmy analitycznej STR w ubiegłym roku hotele w USA odnotowały rekordowo niskie obłożenie i średni roczny przychód z jednego pokoju.
Przy wskaźniku obłożenia wynoszącym zaledwie 44 procent branża po raz pierwszy w historii przekroczyła poziom 1 miliarda niesprzedanych noclegów rocznie. Tym samym pobito rekord z 2009 roku, gdy z powodu kryzysu finansowego nie udało się sprzedać 786 milionów noclegów.
Przy średnim spadku przychodu z jednego pokoju o blisko 50 procent, oczekuje się, że w 2020 roku branża wykaże niemal zerowy zysk - podaje STR.
"To my, wraz z liniami lotniczymi i restauracjami, byliśmy pierwsi i najbardziej poszkodowani" - mówi Chip Rogers, prezes i dyrektor generalny American Hotel & Lodging Association (AHLA). "Podczas gdy większość innych firm z tego wyjdzie, my jeszcze przez jakiś czas będziemy cierpieć" - dodaje.
Branża hotelarska z nadzieją wyczekuje lata. W ubiegłym roku mimo pandemii był to ponownie najlepszy dla tego biznesu okres. Popyt był relatywnie duży, bo podróżni chętnie korzystali z niskich cen.
Wzrost liczby turystów w drugiej połowie 2021 roku nie uchroni jednak hoteli przed kłopotami - ocenia NPR. Niewiele jest przesłanek wskazujących, że podróże służbowe wykażą znaczne przyrosty, a te stanowią zazwyczaj od 60 do 65 procent przychodów branży. Szczególnie dotknięte kryzysem są hotele w centrach miast z salami kongresowymi.
Raport American Hotel & Lodging Association przewiduje, że w 2021 roku liczba podróży służbowych będzie o 85 procent niższa niż w 2019. Według AHLA stawki za pokój nie powrócą do poziomu z 2019 roku aż do 2025 roku. (PAP)