Wirusek
Gdy dzisiaj rano się obudziłem
To aż do szkoły mej zatęskniłem
Bo sześć miesięcy przy komputerze
Mam już po uszy, chcę w ławce siedzieć!
I już mnie kręci chęć pogadania
I mojej pani poprzeszkadzania.
I nawet kara była czymś lepszym
Niż to siedzenie w pokoju zamkniętym.
I z kolegami chcę pograć w piłkę
I na klasówce zrobić pomyłkę.
No kiedy wreszcie, to już się to skończy
Bo ta „korona” mnie już wykończy.
Może posiedzę jeszcze momencik
By ten wirusek przestał się kręcić.
W piątek wyruszam znowu do szkoły
Bo chcę was spotkać wszystkich wesołych
I pani czeka tam uśmiechnięta
Choć twarz jej maską jest zasłonięta.
Peter Walewender
Wiersz ten jest napisany z pomocą mojego taty Stasia. Od siedmiu lat uczę się gry na pianinie. Bardzo lubię grać z kolegami w koszykówkę i gry komputerowe. Nagrałem już trzecią płytę, której oprawę graficzną zaprojektowała moja siostra Monika. Ona też zrobiła grafikę mego zdjęcia, które tu dołączam.
Wiersz „Wirusek” to dziesięciozgłoskowiec stychiczny. Równa liczba głosek w większości wersów oraz występowanie parzystych rymów nadaje mu rytmiki i lekkości, a nawet można rzec, dziecięcej swawolności, która potęgowana jest przez rymy częstochowskie i tematykę szkolną. Elementem przykuwającym uwagę czytelnika jest niewątpliwie tytuł, który jest zdrobnieniem surowego, codziennie rozbrzmiewającego w naszej rzeczywistości echem słowa „wirus”, co pozwala w nowy, rzadko spotykany sposób skonceptualizować pojęcie wirusa. Zdrobniale je adresując, nabieramy do niego dystansu oraz pozytywnego nastawienia. Stanowi to intrygujący kontrast z treścią, która opowiada o smutkach i tęsknocie podmiotu lirycznego, tak desperacko pragnącego wrócić do szkoły, że brakuje mu nawet popełniania błędów na klasówce. Wprowadzona przez sylabizm rytmiczność sprawia, że utwór nabiera dynamiczności oraz melodyjności. Autor w lekki i przystępny sposób porusza ważny problem, którym jest samotność.