Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 03:54
Reklama KD Market

Niekończąca się historia? Awantura o otwarcie szkół w Chicago

Niekończąca się historia? Awantura o otwarcie szkół w Chicago

Fiaskiem na pierwszym etapie zakończyła się próba przywrócenia działania szkół publicznych w Chicago. W poniedziałek 4 stycznia w pracy stawiło się około 60 proc. nauczycieli i pracowników, skierowanych do nauczania dzieci powracających do szkoły w poniedziałek, 11 stycznia. Konflikt, jak i kwestia, kiedy otworzyć podwoje szkół w czasie ciągle trwającej pandemii, wydają się nie mieć końca ani rozwiązania.

Trwa narastający konflikt pomiędzy kuratorium oświatowym (Chicago Public Schools, CPS) i chicagowskim związkiem zawodowym nauczycieli (Chicago Teachers Union, CTU). Z około 5800 desygnowanych nauczycieli i personelu pomocniczego 40 proc. nie wróciło do pracy stacjonarnej w poniedziałek 4 stycznia – poinformowało we wtorek kuratorium i jednocześnie oskarżyło związek CTU o „wywieranie presji” na jego członków, by ci sprzeciwili się pracodawcy i pozostali w domach.

Część z nich przeprowadziła w poniedziałek nietypowy protest. Stało się tak między innymi w Brentano Elementary School przy Logan Square, gdzie nauczyciele pracowali na powietrzu na dziedzińcu szkolnym, argumentując, że kuratorium nie zapewniło bezpiecznych warunków pracy wewnątrz budynków.

Nauczyciele, którzy pozostali w domach i kontynuowali pracę zdalnie, otrzymali wiadomość od kuratorium, że ich nieobecność jest nieusprawiedliwiona. Prezes CPS, Janice Jackson, zapowiedziała nawet, że ignorujący wezwanie do pracy nauczyciele będą musieli stawić czoła postępowaniu zgodnemu z kontraktem związkowym, choć „zwalnianie nauczycieli nie leży w niczyim interesie”.

CTU kontra CPS

Prezes CTU, Jesse Sharkey, powiedział we wtorek rano dziennikarzom, że wielu członków związku „nie czuje się w ogóle bezpiecznie, są bardziej niespokojni i przestraszeni niż kiedykolwiek”.

Sharkey zapowiedział również, że ponowne otwarcie szkół nie odbędzie się, jeśli CPS „po prostu będzie dyktowało związkowi, co ma robić”.

W kończącym się tygodniu media obiegł również list wystosowany przez 32 radnych miejskich, skierowany oryginalnie do burmistrz Lori Lightfoot oraz szefowej CPS Janice Jackson. Radni wyrazili w nim swoje „głębokie zaniepokojenie” nieprzygotowaniem szkół do bezpiecznego przyjęcia dzieci i dorosłych do nauki i pracy. Wyrazili także wątpliwości co do podejścia kuratorium do równości rasowej oraz aspektów bezpieczeństwa i higieny pracy. Autorzy listu nakreślili dziewięć kroków, które miasto powinno podjąć, aby ponownie otworzyć szkoły oraz wezwali burmistrz i CPS do współpracy ze związkiem zawodowym.

Zareagowała Janice Jackson – list radnych nazwała „upolitycznionym” i stanowczo oświadczyła: „Dane są jasne – szkoły takie jak nasze mogą się bezpiecznie otworzyć”. Jackson podkreślała również znaczenie doświadczenia szkół katolickich i prywatnych, które działają w Chicago – napisała, że CPS dogoniło i przewyższyło te szkoły w przygotowaniach do bezpiecznego ponownego otwarcia placówek.

Burmistrz rozczarowana listem radnych

Burmistrz Lori Lightfoot, która ramię w ramię z miejską dyrektor ds. zdrowia dr Allison Arwady oraz szefową kuratorium Janice Jackson wspiera bezpieczne otwarcie szkół, wyraziła natomiast głębokie rozczarowanie listem radnych. To burmistrz Lightfoot zwracała nieustannie uwagę na fakt, że ponowne otwarcie szkół byłoby sprawiedliwym rozwiązaniem wobec uczniów z mniejszości etnicznych, którzy z różnych względów mieli trudniejszy dostęp do nauczania zdalnego. W wielu przypadkach dzieci te wypadły z procesu nauczania, a wiele pozostało mocno w tyle za swoimi rówieśnikami.

Burmistrz przyznała jednak, że rozumie też obawy nauczycieli i zachęcała wszystkich pracowników CPS do wizyt w pobliskich szkołach – sprawdzenia, jak te zostały przygotowane. Prawie równocześnie z tą zachętą Jessie Sharkey ujawnił we wtorek wynik ankiety, w której 69 proc. członków związku spośród tych, którzy wrócili w poniedziałek do szkół, zgłosiło w szkołach warunki, które „nie były odpowiednie” – m.in. „brudne” budynki i „nieodpowiednie lub brakujące oczyszczacze powietrza”.

Lista żądań CTU, o której pisaliśmy w poprzednich wydaniach „Dziennika Związkowego”, jest wspierana od tego tygodnia przez stowarzyszenie dyrektorów i administratorów szkół. Obie organizacje zorganizowały wspólną konferencję prasową, na której powtarzano, że dystrykt nie jest przygotowany na rozpoczęcie nauki stacjonarnej uczniów.

Wynikiem wymiany argumentów pomiędzy organizacjami będzie zwołane przez miejskiego radnego i przewodniczącego Komisji Edukacji Michaela Scotta Jr. specjalne przesłuchanie, na którym „pytania, obawy i błędne wyobrażenia” o ponownym otwarciu szkół być może zostaną „uspokojone”. Odbędzie się ono dokładnie w dniu powrotu pierwszej grupy dzieci do szkół, a więc 11 stycznia.

Znowu nic o dzieciach

Nieprzypadkowo w tekście niniejszym nie piszemy o dzieciach. W głośnym, w dużej części wyłącznie medialnym konflikcie dwóch organizacji walczących o prawa pracownicze, bardzo mało mówi się o dzieciach. A z doniesień lekarzy, naukowców i psychologów wiadomo, że nauczanie zdalne jest doświadczeniem bardzo trudnym, samotnym, wymagającym ciężkiej pracy nie tylko dzieci, ale i dużego zaangażowania najczęściej pracujących rodziców. „Dziennik Związkowy” donosił również o problemach towarzyszących dzieciom nie tylko amerykańskim w pandemii, m.in. otyłości, dramatycznie wzrastającej liczbie samobójstw, przypadków depresji i wielu problemów psychologicznych. W tak zróżnicowanym etnicznie i ekonomicznie mieście jak Chicago, wiele dzieci i młodzieży ma również problemy wychodzące daleko poza ramy wyobrażalnych dla zwykłego człowieka „problemów szkolnych”.

Powrót dzieci do szkół przy zachowaniu środków ostrożności nie jest jednak niemożliwy – udowadniają to nie tylko wspomniane szkoły katolickie i prywatne, ale i szereg podmiejskich dystryktów, które w zakończonych semestrach i trymestrach potrafiły uniknąć katastrofy epidemicznej. Plan CPS jest ostrożny i wolny – w porównaniu z histerycznymi działaniami z wiosny, można powiedzieć, że wręcz zachowawczy.

Wreszcie i przede wszystkim, trzeba pamiętać, że dzieci powracające do szkół CPS zamienią jedno trudne doświadczenie na drugie. Nie łatwiej będzie nauczycielom. Ale mimo wszystko może to być doświadczenie lepsze niż suma wszystkich problemów trwającej 10 miesięcy pandemii, doświadczanej w samotności w domu, który dla części dzieci i młodzieży nie oznacza ciepłego obiadu i własnego, wygodnego łóżka. I nad tym również, a może przede wszystkim, zamiast oglądania argumentów z każdej strony i medialnego ping-ponga, mogliby pochylić się przedstawiciele CPS, CTU oraz oficjele miejscy.

Z niecierpliwością czekam na najbliższy poniedziałek, kiedy do szkół wróci część dzieci i zamiast nich – ważny sprawdzian będą zdawać dorośli.

Katarzyna Korza[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama