4 października 1957 roku ponad 14 tysięcy ludzi zgromadziło się wokół hangaru na przedmieściach Toronto, by podziwiać nowy samolot – myśliwiec Avro Arrow. Było to niezwykle imponujące dzieło kanadyjskich inżynierów, którzy zaprojektowali i zbudowali maszynę znacznie przewyższającą pod względem technicznym wszystkie inne ówczesne myśliwce. Wydawało się przesądzone, że samolot zostanie zakupiony przez USA i kilka innych krajów. Nic z tego nie wyszło...
Kontrowersyjny pomysł
Kanada znana jest od wielu lat z tego, że projektuje i buduje specjalistyczne samoloty, zdolne do startów i lądowań w niezwykle trudnych warunkach. Ponadto w czasie II wojny światowej produkowała dla Brytyjczyków samoloty Hawker Hurricane i Lancaster, które odegrały sporą rolę w walkach z Luftwaffe w latach 40. Jednak pomysł zbudowania supernowoczesnego myśliwca od samego początku wydawał się dość dziwny.
Na początku lat 50. kanadyjscy politycy doszli do wniosku, że ich kraj powinien przestać produkować maszyny zaprojektowane w innych krajach, natomiast skoncentrować się na własnej pomysłowości i potencjale przemysłowym. W tym celu powstała firma Avro Aircraft, w której zatrudniono najlepszych konstruktorów lotniczych oraz inżynierów. Pod koniec lat 40. zadebiutował pasażerski samolot odrzutowy C-102 Jetliner, który zyskał sobie powszechne uznanie.
Ponadto w Avro Aircraft prowadzono eksperymenty ze startującymi pionowo „spodkami”, zwanymi Avrocar, oraz rakietowymi nośnikami zdolnymi do podróżowania do krańca ziemskiej atmosfery. Jednak Kanada nigdy nie była i nadal nie jest potęgą militarną, w związku z czym pomysł zbudowania myśliwca Avro Arrow wywołał wiele kontrowersji.
Kiedy po raz pierwszy zaprezentowano ten samolot publicznie, wywołał on powszechny podziw. Była to piękna maszyna w kształcie litery delta, która mogła latać z prędkością 1500 mil na godzinę na wysokości do 50 tysięcy stóp, przy czym przyszłe modele miały być jeszcze szybsze. Konstruktorom dano całkowitą swobodę stosowania dowolnych rozwiązań technicznych. W ten sposób w samolocie tym po raz pierwszy zastosowano praktycznie mechanizm fly-by-wire, czyli komputerowy system kontrolowania samolotu bez udziału mechanizmów tradycyjnych. Kadłub został wykonany z nowych stopów metali, a napęd stanowiły ponaddźwiękowe silniki Iroquios, również produkowane w Kanadzie.
Arrow był samolotem tak bardzo zaawansowanym, że w Kanadzie nie było żadnej placówki, w której można byłoby go testować. W związku z tym Kanadyjczycy korzystali z poligonu należącego do National Advisory Committee for Aeronautics, organizacji, która w roku 1958 została przemianowana na NASA. W sumie zbudowano pięć sztuk tych niezwykłych myśliwców, a amerykańscy specjaliści mieli o maszynie bardzo dobre opinie. Ponadto na taśmie produkcyjnej znajdowały się już dalsze egzemplarze, które posiadały jeszcze lepsze parametry techniczne, między innymi możliwość rozwijania prędkości 2300 mil na godzinę.
Zniszczony czy uratowany?
W roku 1959 nowym premierem Kanady został John Diefenbaker, który wkrótce ogłosił, że likwiduje cały program Avro. Była to decyzja zarówno polityczna, jak i czysto finansowa. Kanadyjczycy wydali na zaprojektowanie i budowę samolotu Arrow ponad 250 milionów dolarów, co w owych czasach było ogromną sumą. Rząd doszedł do wniosku, iż kraj nie mógł sobie pozwolić na tak wielkie wydatki bez uprzedniego wynegocjowania kontraktów na sprzedaż myśliwców. Jednak kontraktów takich jeszcze nie było, gdyż Arrow znajdował się nadal w fazie testów.
Zamknięcie Avro Aicraft oznaczało, że prawie 15 tysięcy ludzi w ciągu jednego dnia straciło pracę. 32 najbardziej utalentowanych inżynierów znalazło zatrudnienie w agencji NASA, a tak zwana Grupa Avro miała spory udział w programie Apollo, w ramach którego Amerykanie wylądowali na Księżycu. Ken Barnes, który w Avro zajmował się opracowywaniem rysunków technicznych, dostał polecenie zniszczenia wszelkiej dokumentacji związanej z myśliwcem Arrow. Jednak nie zrobił tego i posiadane przez siebie materiały schował w piwnicy, gdzie zostały po latach – już po jego śmierci – odnalezione przez rodzinę.
Rząd kanadyjski zarządził zniszczenie wszystkich samolotów Arrow, choć trudno dociec, dlaczego. Przed nieczynną już fabryką odbyła się ceremonia cięcia myśliwców na drobne części, a zdjęcia z tego wydarzenia zostały opublikowane przez liczne gazety. Zniszczenie maszyn zostało wykonane mimo faktu, że Pentagon zaoferował kupno wszystkich pięciu samolotów, a Wielka Brytania chciała wykorzystać niektóre rozwiązania techniczne w pracach nad skonstruowaniem ponaddźwiękowego samolotu pasażerskiego.
Po pewnym czasie w Kanadzie pojawiły się pogłoski, iż jeden z myśliwców Arrow nie został zniszczony i że pilot testowy poleciał nim do brytyjskiej bazy lotniczej w hrabstwie Kent. Byli nawet świadkowie, którzy twierdzili, że widzieli z oddali lądowanie deltoidalnego samolotu bez żadnego oznakowania. W roku 1968 Wilfred Curtis, który był szefem programu Arrow, odmówił udzielenia odpowiedzi na pytanie o to, czy jeden z samolotów rzeczywiście nie został pocięty na części. Jeśli istotnie jedna z prototypowych maszyn została uratowana przed zniszczeniem, dziś przypuszczalnie już nie istnieje. Z drugiej strony, bardziej prawdopodobne wydaje się to, że żadna z tych maszyn nie została uratowana.
W sumie cała ta historia jest dość kuriozalna. Specjaliści twierdzą, iż lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie pięciu gotowych samolotów do eksploatacji. Tym bardziej że odbyły one szereg lotów testowych, które nie wykazały żadnych problemów. Kanada zainwestowała wielkie pieniądze w zaprojektowanie i zbudowanie Avro Arrow, a potem zdecydowała się na całkowite zniszczenie tej inwestycji.
Krzysztof M. Kucharski