37-letniemu Michaelowi Jacksonowi (przypadkowa zbieżność nazwisk ze znanym, czarnoskórym piosenkarzem) zarzuca się, że w nocy z czwartku 3 na piątek 4 lutego br. pobił taksówkarza, 61-letniego Haroona Paryani, a następnie kilka razy przejechał po leżącym na ziemi jego własną taksówką, zabijając go - oświadczyła policja chicagowska.
Następnie odjechał, rozbijając przy okazji kilka zaparkowanych samochodów, po czym porzucił taksówkę i zbiegł na piechotę. śledczy zapewniają, że incydent widziało wielu świadków. Rękoczyny i zabójstwo poprzedzała kłótnia o wysokość opłaty za przejazd.
Paryani wyemigrował do USA w 1971 roku. Pozostawił czworo dorosłych dzieci i jednego wnuka. Przełożeni, znajomi i rodzina twierdzą, że był uprzejmy, lubiany i kochał muzykę pakistańską. Współpracownicy i przyjaciele Jacksona przekonują, że brutalne zachowanie nie pasuje do jego osobowości: zawsze był łagodny, opanowany, spieszący z pomocą innym. Pracował społecznie w fundacji pomagającej chorym na AIDS.
Michael Oppenheimer, adwokat Jacksona, sugerował, że jego klient zostanie uwolniony od zarzutów, gdy tylko zostaną przedstawione śledczym wszystkie fakty w tej sprawie. W niedzielę Jackson sam zgłosił się na komendę policji. Paryani i Jackson kłócili się tuż po północy w okolicy West Briar Street w dzielnicy Lake View w północnej części miasta.
Chicagowski Departament Zdrowia Publicznego wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko Jacksonowi i będzie się starał o zwolnienie go z pracy. W 1993 r. Jackson był aresztowany w Georgii pod zarzutem jazdy w stanie nietrzeźwym. (ao)