Program Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA) ma być ponownie otwarty dla nowych wnioskodawców. Dotychczasowi uczestnicy będą mogli występować o ochronę przed deportacją co dwa lata, a nie co rok. To dla Dreamersów powrót do normalności. Nie wiadomo jednak, na jak długo.
Powrót do starych zasad obowiązujących przed lipcem br. zasądził w ubiegłym tygodniu sąd federalny w Nowym Jorku. Sędzia Nicholas Garaufis wyprzedził swoją decyzją zmiany, których oczekiwano po nadchodzącej administracji. Prezydent-elekt Joe Biden podczas swojej kampanii zapowiadał ochronę imigrantów obejmowanych przez DACA – nazywanych też Dreamersami – którzy znaleźli się w USA jako dzieci lub młodzież i dziś często nie pamiętają już innej ojczyzny niż Stany Zjednoczone.
Decyzja sędziego Garaufisa
Zanim jeszcze zmiany w DACA ogłosiła nowa administracja, decyzję w tej sprawie podjął sąd federalny. Sędzia Garaufis nie zajął się jednak kwestią, czy program Deferred Action for Childhood Arrivals jest zgodny z konstytucją. Orzekając w sprawie Batalla Vidal vs. Wolf oparł się na swoim wcześniejszym wyroku kwestionującym legalność nominacji Chada Wolfa na stanowisko pełniącego obowiązki sekretarza Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS). Orzekł wówczas, że powołanie na stanowisko pełniącego obowiązki sekretarza DHS nastąpiło w sposób wadliwy, bo niezgodnie z obowiązującym Homeland Security Act. Tymczasowy członek prezydenckiego gabinetu nie mógł więc podejmować wiążących prawnie decyzji. Ogłaszane przez Wolfa regulacje i dokumenty zostały więc skutecznie zakwestionowane.
Program DACA został zamknięty dla nowych aplikantów w lipcu tego roku, po opublikowaniu przez Wolfa memorandum, w którym wprowadzono także obowiązek potwierdzania statusu uczestników co roku, a nie jak dotychczas – co dwa lata. Pełniący obowiązki szefa DHS nie ukrywał, że ostatecznym celem administracji prezydenta Trumpa jest definitywne zakończenie DACA, bo według tej administracji program promuje nielegalną imigrację.
Pierwsze próby likwidacji programu administracja Trumpa podjęła jeszcze w 2017 roku, jednak te wysiłki były dość skutecznie blokowane lub ograniczane przez sądy federalne różnych instancji. W czerwcu Sąd Najwyższy USA zakwestionował decyzję o zakończeniu DACA, argumentując, że rząd nie uzasadnił jej w sposób właściwy. Lipcowe decyzje miały z kolei według Wolfa tymczasowy charakter i miały obowiązywać do momentu podjęcia przez administrację kolejnych kroków. Według orzeczenia sędziego z Nowego Jorku decyzje te nie miały jednak mocy prawnej. Nie było więc konieczności wypowiadania się na temat legalności samego programu.
Furtka dla nowych aplikantów
Sędzia Garaufis nakazał władzom imigracyjnym ogłoszenie informacji o ponownym otwarciu DACA. Zobowiązał też rząd do przedstawienia raportu w tej sprawie do 4 stycznia 2021 roku.
Decyzja została przyjęta z ogromnym zadowoleniem przez organizacje zajmujące się obroną imigrantów. „Młodzi imigranci odnieśli poważne zwycięstwo. Czekamy na rozpoczęcie współpracy z nadchodzącą administracją Bidena w celu wypracowania trwałych rozwiązań dla młodych imigrantów” – czytamy we wpisie National Immigration Law Center na Twitterze. Organizacja, podobnie jak wiele innych, zaapelowała do młodych osób kwalifikujących się do DACA o jak najszybsze skonsultowanie się z prawnikami imigracyjnymi i wypełnienie wniosków o włączenie do programu, gdy tylko rząd ponownie zacznie przyjmować podania. Powodów do pośpiechu w składaniu podań o DACA jest sporo. Pomimo zapewnień prezydenta elekta o chęci otworzenia DACA, los programu nie jest do końca pewny. Szacuje się, że z Deferred Action for Childhood Arrivals korzysta obecnie około 650 tys. osób. Liczbę nowych chętnych szacuje się na co najmniej 60 tys. imigrantów.
DACA wciąż w niebezpieczeństwie
Prezydent-elekt Joe Biden nie ukrywa, że zamierza przywrócić DACA w formacie wprowadzonym w 2012 roku przez Baracka Obamę. Deferred Action for Childhood Arrivals był wówczas w założeniu programem tymczasowym, mającym zapewnić ochronę setkom tysięcy Dreamersów do czasu przyjęcia przez Kongres permanentnego rozwiązania, które uregulowałoby status osób wwiezionych do USA bez legalnej dokumentacji jako dzieci. Projekty ustaw znane pod wdzięcznym akronimem DREAM Act pojawiają się na Kapitolu od prawie dwóch dekad, jednak nigdy nie przebrnęły przez pełen proces legislacyjny. I dopóki nie przeprowadzi się przez Kongres ustawy regulującej status Dreamersów i póki nie podpisze jej prezydent, kilkaset tysięcy ludzi będzie żyło w niepewności.
Prawne niespodzianki
Za niewiele ponad miesiąc nowa administracja przejmie kontrolę nad polityką imigracyjną. Zanim to jednak nastąpi, program DACA może czekać jeszcze kilka niespodzianek. Po pierwsze wciąż urzędująca administracja Trumpa może odwołać się od decyzji nowojorskiego sądu z 4 grudnia. Po drugie, w innym sądzie federalnym, w Teksasie, leży złożony pozew w sprawie orzeczenia niezgodności z prawem całego programu. To zupełnie inne otoczenie prawne niż liberalny Nowy Jork i republikańscy prokuratorzy będą starali się dowieść, że już samo wprowadzenie DACA nie mieściło się w prerogatywach prezydenta.
Po trzecie – czerwcowe orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie zamknięcia DACA też nie odnosiło się do meritum sprawy. Podobnie jak w przypadku sądu federalnego w Nowym Jorku w minionym tygodniu, także i tu sędziowie nie orzekali o legalności DACA, a jedynie wypowiedzieli się w sprawie wadliwości uzasadnienia decyzji, zobowiązując administrację do przedstawienia racjonalnej argumentacji. W składzie orzekającym w stosunku 5-4 znajdowała się jeszcze liberalna sędzia Ruth Bader Ginsburg, którą po śmierci zastąpiła konserwatywna Amy Coney Barrett. Ponieważ już przed nominacją tej ostatniej do Sądu Najwyższego kilku konserwatywnych sędziów sygnalizowało swój krytyczny stosunek do DACA, istnieje niebezpieczeństwo, że program może zostać zakwestionowany. A decyzje Sądu Najwyższego, w którym konserwatyści dominują nad liberałami w stosunku 6-3 miałyby charakter ostateczny.
Orzeczenie sędziego Garaufisa może także oznaczać dla nowej administracji inne kłopoty. Podobnie jak Donald Trump, także Joe Biden może mieć problemy z mianowaniem sekretarza Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, który uzyskałby akceptację Senatu, zwłaszcza jeśli Republikanie utrzymają większość w izbie wyższej po wyborczej dogrywce w Georgii i będą chcieli blokować nową administrację. A wówczas trzeba będzie polegać jedynie na tymczasowych nominacjach. Jeśli można było podważać legalność sukcesji w DHS za czasów rządów Trumpa, to podobne manewry możliwe będą za czasów demokratycznej administracji. Może to utrudnić Joe Bidenowi znalezienie kandydata na szefa kluczowego departamentu, który jest odpowiedzialny nie tylko za egzekwowanie prawa imigracyjnego, ale także za bezpieczeństwo wewnętrzne kraju.
Jolanta Telega
[email protected]
Reklama