W czasach gdy przed najbardziej rodzinnymi świętami w roku Centers for Disease Control odradza rodzinne zgromadzenia, trudno napisać cokolwiek optymistycznego.
W tym roku wielu z nas nie zasiądzie przy wspólnym stole z najbliższymi. Lotniska nie będą pękać w szwach. Nie wszyscy zajedziemy do rodzinnych domów rodziców czy dziadków. Nie przyjadą do nas dorosłe dzieci, które rozjechały się gdzieś za pracą po całym świecie. Jeśli cokolwiek pewnego można powiedzieć o tegorocznym weekendzie Dnia Dziękczynienia, to to, że będzie on wyjątkowy.
Podzieli nas pandemia. Już to, czy dojdzie do fizycznego spotkania przy rodzinnym stole zależeć będzie od naszej oceny – co jest bezpieczne, a co nie. Wynikać to będzie nie tylko z pandemicznych ograniczeń, ale także z naszych poglądów, systemu wyznawanych wartości i codziennych doświadczeń. Często z bólem uznamy, że bezpieczniej będzie życzyć sobie na odległość „Happy Thanksgiving” (albo po polsku: „Smacznego turka”?). Być może będzie to nawet łatwiejsze niż przekonywanie krewnych przybyłych z odległych stanów do założenia maseczki i dezynfekcji rąk podczas rodzinnego spotkania.
Jest jeszcze polityka, która nas tak bardzo podzieliła. Pamiętacie jak było cztery lata temu po poprzednich wyborach? Wiele osób, które zadeklarowały w mediach społecznościowych swoje sympatie polityczne nie dostało zaproszeń na rodzinnego indyka. „Washington Post” opublikował nawet artykuł pt. „Jak dyskutować na temat wyborów w 2016 roku podczas Dnia Dziękczynienia”. Z przeprowadzonych później badań aktywności sieci telefonii komórkowych (dane umasowiono i zanonimizowano) okazało się, że wiele świątecznych kolacji zakończyło się wcześniej niż zwykle. Z danych wynikało, iż osoby mieszkające na co dzień w okolicach zdominowanych przez Demokratów, a odwiedzające znajomych czy krewnych w dzielnicach bardziej republikańskich, skróciły odwiedziny o 20-40 minut. W drugą stronę było jeszcze gorzej – czas odwiedzin Republikanów u Demokratów był o 50-70 minut krótszy niż rok wcześniej. Domniemany powód: kłótnie o politykę.
A to było cztery lata temu, kiedy zwycięstwo republikańskiego outsidera nie było jeszcze związane z konkretnymi działaniami politycznymi, mogącymi wpłynąć na codzienne życie Amerykanów. Dziś po nowych wyborach, pandemii i czterech latach dość nieortodoksyjnej administracji podziały wydają się dużo głębsze. Jak duże? Jedna trzecia Amerykanów odczuwa większe napięcie w relacjach rodzinnych właśnie z powodów politycznych. Po co zresztą statystyka? Wystarczy zrobić rachunek sumienia, z iloma fajnymi osobami ograniczyliśmy w ostatnich latach kontakty, tylko dlatego, że myślą od nas trochę inaczej. Kogo wyrzuciliśmy z list znajomych, książek adresowych, albo po prostu przestaliśmy do nich dzwonić. Kto tu jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem…
To wszystko doprowadziło do tego, że nasz kontakt z osobami o innych poglądach stał się mocno ograniczony. Zetknięcie z innym systemem wartości – podczas krojenia plastrów indyka – może okazać się trudnym doświadczeniem. Coraz trudniej o znalezienie wspólnego mianownika, czegoś, co pozwoli ostudzić emocje. Chyba że wszyscy umówią się, że rodzina jest ważniejsza od polityki czy poglądów na pandemię. I zamiast o drażliwych tematach panowie powinni rozmawiać o Chicago Fire, Bulls, Cubs, White Sox, Blackhawks czy Bears (niepotrzebne skreślić). A panie mają się prześcigać w wychwalaniu zalet swoich dzieci i swoich mężczyzn. Idealistyczne mrzonki? Znam domy, w których o polityce i wyborach w ogóle się nie rozmawia. Z dystansem do bagien i trzęsawisk portali społecznościowych. Ale to ostatni Mohikanie. Dziś nawet na portalach randkowych większość poszukujących partnerów życiowych szuka kogoś popierającego tę samą partię. To przecież łatwiejsze od zdolności słuchania i okazywania szacunku dla innych poglądów.
Mimo wszystko zazdroszczę wszystkim, którzy w tym roku mogą się odwiedzić w sposób bezpieczny i zjeść rodzinny obiad, doświadczając rzeczywistej obecności bez pośrednictwa ekranów komputerów, tabletów czy komórek. Oby tylko udało im się upiec soczystego „turka”, cieszyć się smacznym nadzieniem i polewać go jedynie sosem i żurawiną. Polityka w rodzinnym gronie nie jest najlepszą przyprawą.
Radosnego Dnia Dziękczynienia!
Tomasz Deptuła
Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.
Reklama