Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 11:56
Reklama KD Market

Mur donikąd

Jedną z głównych przedwyborczych obietnic Donalda Trumpa było zbudowanie „wielkiego i pięknego” muru wzdłuż południowej granicy USA. Przyszły prezydent zapowiadał, że koszty tej budowy pokryje Meksyk, choć od samego początku w miarę oczywiste było to, iż pieniądze będą musiały pochodzić ze źródeł amerykańskich. Kadencja prezydenta Trumpa dobiega końca. Jaki zatem jest stan zapowiadanej granicznej zapory? Inny niż mogłoby się wydawać... 15 mil Zanim Donald Trump doszedł do władzy, Meksyk oddzielały od Stanów Zjednoczonych zapory o łącznej długości 654 mil. Jeśli wierzyć danym opublikowanym 6 października przez U.S. Customs and Border Protection (CBP), obecnie długość muru wynosi 669 mil, a zatem w sumie nowe zbudowane odcinki stanowią zaledwie 15 mil. Pozostałe prace budowlane dotyczyły jak dotąd renowacji wcześniej istniejących barier. Z tych samych danych wynika, iż 378 mil muru znajduje się w „fazie budowlanej”, ale z tego tylko połowa to zupełnie nowe zapory, które dotychczas nie istniały. W roku 2016 Donald Trump obiecywał skonstruowanie muru o długości ponad 2 tysięcy mil. Nieco później zaczął mówić o tysiącu mil, a w czasie wystąpienia przed Kongresem w lutym tego roku oznajmił, że jego celem jest zbudowanie zapory o długości 500 mil do stycznia 2021 roku. Zamiar ten niemal na pewno nie doczeka się realizacji. Wprawdzie Joe Biden wcześniej stwierdził, że nie zamierza burzyć jakichkolwiek wzniesionych już odcinków muru, ale dodał, że dalsza budowa zostanie kompletnie zawieszona. Zresztą po objęciu przez niego władzy finansowanie tego przedsięwzięcia stanie pod wielkim znakiem zapytania. Dla przypomnienia, administracji przyznano legalnie 5 miliardów dolarów na budowę muru. Jednak później prezydent ogłosił, że kontrolowanie granic jest „narodową sytuacją awaryjną”, a następnie odebrał 10 miliardów dolarów Pentagonowi, by kontynuować budowę zapory, co spowodowało wiele zastrzeżeń prawnych. Niektóre pozwy sądowe, zgłoszone przez takie organizacje jak American Civil Liberties Union oraz przez stany Kalifornia i Nowy Meksyk, nadal nie znalazły ostatecznego rozwiązania. Istnieją dwa dodatkowe problemy związane z granicznym murem: jego fizyczna struktura oraz skuteczność. Jeśli chodzi o ten pierwszy aspekt, początkowo prezydent twierdził, że jego wizją było zbudowanie betonowej zapory o wysokości ponad 9 metrów. Później jednak wycofał się z tych zamiarów, ponieważ ludzie ze Straży Granicznej wyrazili pogląd, iż mur powinien być taki, by można było obserwować to, co dzieje się po jego drugiej stronie. W związku z tym nowe zapory budowane przez obecną administrację to w większości stalowe konstrukcje, których zasadniczym elementem są metalowe słupy oddalone od siebie o kilka cali. Fatalna symbolika Problem skuteczności muru granicznego pozostaje tematem niezliczonych dyskusji. Prawdą jest to, że w latach 2018-19 liczba nielegalnych imigrantów usiłujących przedostać się do Stanów Zjednoczonych wyraźnie spadła. Jednak liczni eksperci twierdzą, że nie ma to nic wspólnego z murem, lecz z faktem, iż amerykańska polityka imigracyjna została znacznie zaostrzona, a dodatkowo epidemia koronawirusa zredukowała dramatycznie przemieszczanie się ludności. Dziś ludzie, którzy pojawiają się na terytorium USA i chcą uzyskać azyl polityczny, mają znacznie mniejsze szanse na sukces niż przed paroma laty. Przykładowo, amerykańscy strażnicy graniczni posiadają obecnie prawo do osadzania potencjalnych imigrantów w obozach dla uchodźców w Meksyku, co nigdy przedtem nie miało miejsca i co jest prawdopodobnie sprzeczne z prawem międzynarodowym. Dodatkowym problemem jest to, że począwszy od połowy 2019 roku szybko zaczęła wzrastać liczba tzw. imigracyjnych recydywistów, czyli ludzi, którzy wielokrotnie byli już deportowani z USA, ale nadal uporczywie starają się przekraczać granicę. Począwszy od marca tego roku liczba tego rodzaju przypadków wzrosła o 37 proc. Żadna fizyczna bariera na granicy z południowym sąsiadem Stanów Zjednoczonych nie jest w stanie tego problemu rozwiązać. Jednym z zasadniczych celów budowy muru granicznego na południu USA było nie tylko ograniczenie nielegalnej imigracji, ale zastopowanie przemytu narkotyków do Stanów Zjednoczonych. Niestety ten drugi cel niemal na pewno nie zostanie osiągnięty. Z danych statystycznych CBP wynika, że ogromna większość narkotyków przemycanych do USA to transporty ukryte w ciężarówkach i samochodach osobowych, a pojazdy te korzystają z legalnych przejść granicznych. Inną metodą transportu są łodzie przybywające z Meksyku do portów w Stanach Zjednoczonych, a ich liczba wzrosła w ostatnim roku o 82 proc. Nadal poważnym problemem pozostają podziemne tunele w Arizonie i Kalifornii, które kompletnie omijają jakiekolwiek naziemne bariery. Ich liczba jest dziś niemożliwa do oszacowania. Ponadto już po zbudowaniu kilku nowych odcinków nowego muru szybko okazało się, że jest on możliwy do sforsowania z łatwością przez co bardziej pomysłowych ludzi. Na domiar złego, jedna z sekcji tego muru zaczęła się rozpadać, co przypisano błędowi budowniczych. W sumie zatem całe to przedsięwzięcie jest nie tylko niezwykle kosztowne, ale prawdopodobnie mało skuteczne. Graniczna zapora jest też fatalna dla Stanów Zjednoczonych w sensie symbolicznym, gdyż wywołuje skojarzenia z murem berlińskim oraz wieloma innymi próbami odgradzania od siebie ludności, na przykład w Palestynie. Należy założyć, że dla prezydenta elekta Bidena graniczny mur stanie się niezwykle poślednią kwestią, a to oznacza, że to co już zostało zbudowane, pozostanie tam, gdzie jest, natomiast dodatkowe bariery nigdy już nie powstaną. A co dalej, tego na razie nikt nie wie. Andrzej Heyduk
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama