Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 21:38
Reklama KD Market

Anioł zemsty

Na liście osób najbardziej poszukiwanych przez FBI wyprzedził nawet Osamę bin Ladena. Nazywano go „zabójcą z pociągu”, ponieważ zaczajał się na swoje ofiary w pobliżu torów kolejowych. Był nieuchwytny. Nie miał dowodu tożsamości, adresu zamieszkania ani samochodu. Jego domem stały się wagony. W nich spał i w nich przemieszczał się po Ameryce na przełomie lat 80. i 90. Wyskakiwał z pociągu tylko by coś zjeść, zdobyć alkohol i pieniądze. I żeby zabić…
ngel Maturino Resendiz

Autor: Wikipedia/Adobe Stock

Gwałt za brak wiary

Angel Maturino Resendiz urodził się w 1959 roku w Meksyku. Jako 14-latek nielegalnie emigrował do Stanów Zjednoczonych. Deportowano go kilkakrotnie. Jednak zawsze wracał. Był jednym z najbardziej brutalnych seryjnych morderców, jakich zna kryminalistyka. Zamordował 15 osób, większość z nich w ciągu niespełna dwóch lat. Atakował swoje ofiary kamieniami, cegłami, kilofem i innymi tępymi narzędziami. Czasem strzelał im w głowę, czasem dusił.

Kobiety przed śmiercią brutalnie gwałcił. Po kolejnym mordzie zwykle zatrzymywał się w domu ofiary i odpoczywał w towarzystwie zwłok. Mówił o sobie „nieśmiertelny anioł zemsty”. Przekonywał, że został zesłany na ziemię, by zlikwidować „złych” ludzi. W jego oczach byli nimi homoseksualiści, kobiety dokonujące aborcji czy generalnie niechrześcijanie. Z piętnastu ofiar Resendiza przeżyła tylko jedna. 

Pierwszą ofiarą „zabójcy z pociągu” była bezdomna Jane Doe. Zginęła w San Antonio w 1986 roku w wyniku czterech strzałów w głowę. Resendiz twierdził potem, że zamordował ją, gdyż „okazała brak szacunku” podczas wycieczki motocyklowej za miasto. Zastrzelił też jej partnera, uznając, że uprawia czarną magię. Kolejnym zamordowanym z San Antonio był 22-letni homoseksualista Michael White. W 1991 roku Resendiz zatłukł go cegłą za to, że ten „żył w grzechu”. 

W 1997 roku „zabójca z pociągu” pojawił się w Ocali na Florydzie. Tam zaatakował 19-letniego Jesse Holwella i jego 16-letnią dziewczynę Wendy von Huben, używając złącza przewodu hamulcowego z wagonu. Zrobił to, bo uznał, że nie są chrześcijanami. Dziewczynę zgwałcił na oczach chłopaka, chwilę potem oboje udusił, zaklejając im usta taśmą. Następnie wsiadł do pociągu. Kierował się na północ, do Kentucky.

Wieczorem 28 sierpnia 1997 roku Holly Dunn i jej chłopak Chris Maier, studenci Uniwersytetu Kentucky, szli na imprezę drogą biegnącą wzdłuż torów kolejowych. Nagle zaatakował ich krępy mężczyzna. Związał im ręce i nogi, kazał położyć się na ziemi z twarzami wgniecionymi w błoto. Błagali, by darował im życie, oferowali pieniądze. Bez skutku. Na oczach Holly Resendiz zmiażdżył głowę Chrisa, uderzając go wielkim kamieniem. Potem dźgnął dziewczynę nożem, zgwałcił, a następnie bił, aż straciła przytomność. Myślał, że zginęła.

Holly jednak wciąż żyła. Ocknęła się i doczołgała do pobliskiego domu, skąd zawiadomiono policję. Dziewczyna trafiła do szpitala ze złamaną szczęką, złamanym oczodołem i licznymi obrażeniami głowy. Nie była w stanie uczestniczyć w pogrzebie Chrisa. Była jedyną z piętnastu ofiar Resendiza, która przeżyła.

Widmo na torach

87-letnia Leafie Mason nie miała tyle szczęścia. W 1998 roku Resendiz włamał się do jej domu w Huhges Springs w Teksasie i zatłukł ją antycznym żelazkiem. Kolejna starsza pani, Fannie Whitney Byers, zginęła dwa miesiące później w Carls, tym razem od uderzeń felgą opony. Tydzień przed Bożym Narodzeniem Resendiz zaatakował w domu Claudię Benton, neurologa pediatrę z Houston. Zgwałcił ją, a potem zatłukł jej własną statuetką.

W 1999 roku zabił kolejne pięć osób. W maju na plebanii kościoła w Weimarze w Teksasie zamordował młotem Normana Sirnicę i jego żonę Karen. Miesiąc później zabił kilofem 26-letnią Noemi Dominguez, nauczycielkę szkoły podstawowej w Houston. Tego samego dnia wrócił pociągiem do Weimaru i tym samym kilofem zaatakował na farmie kolejną emerytkę, Josephine Konvicką.

Później wskoczył do pociągu zdążającego do Illinois. W Gorham, 10 dni po morderstwie Konvickiej, włamał się do domu 80-letniego George’a Morbera. Zabił go strzałem w głowę, potem zgwałcił i zmasakrował jego córkę, Carolyn. Uderzał ją w głowę strzelbą z taką siłą, że broń rozpadła się na dwie części. 

Resendiz przez lata umykał FBI. Nie zostawiał po sobie tropu, gdyż sam nie wiedział, dokąd zmierza, wskakiwał po prostu do kolejnego pociągu. Latami krążył, raz odwiedzając żonę w Meksyku, innym razem nielegalnie wjeżdżając do Kanady. Zdolność szybkiego przekraczania granic stanów w pociągach uczyniła go postacią-widmem. Takie życie sprawiało, że pozostawał nieuchwytny. Do tego używał różnych pseudonimów i nazwisk.

W ciągu niespełna dwóch lat urzędnicy imigracyjni, nie znając jego prawdziwej tożsamości, zatrzymali go aż dziewięć razy, za każdym deportując do Meksyku. Ten schemat powtarzał się do chwili, gdy Resendiz trafił na listę 10 najbardziej poszukiwanych przez FBI osób. Jego wizerunek został rozpowszechniony w mediach. W lipcu 1999 roku, za namową siostry i po obiecaniu mu bezpieczeństwa w więzieniu i prawa do regularnych odwiedzin rodziny, Resendiz sam oddał się w ręce FBI. Podczas przesłuchania przyznał się do zabicia dziewięciu osób. Dowody DNA powiązały go tymczasem z piętnastoma ciałami.

W 2000 roku powołany przez obrońców psychiatra argumentował podczas procesu, że Resendiz to schizofrenik paranoidalny. Stąd jego przeświadczenie, że jest aniołem zemsty oczyszczającym świat ze zła. Odrzucono jednak taką interpretację. „Nie kierował się wolą Bożą. Motywował go gniew, władza i pragnienie dominacji” – przekonywała ławę przysięgłych prokurator Lyn McClellan. 

Uznano go winnym i skazano na karę śmierci. „Wiem, że pozwoliłem diabłu rządzić moim życiem. Zasługuję na to, co dostaję” – powiedział tuż przed egzekucją do krewnych swoich ofiar, prosząc ich o wybaczenie. Został stracony 28 czerwca 2006 roku. Miał lat 46.

Joanna Tomaszewska


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama