Pozwy sądowe dotyczące decyzji administracji Donalda Trumpa w sprawach imigracyjnych w zasadzie przestały dziwić. W sprawie wiz H-1B reakcja jednak była wyjątkowo szybka i stanowcza.
O zmianach przepisów dotyczących wydawania wiz dla naukowców, profesjonalistów i specjalistów sektora high-tech pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Powołując się na konieczność ochrony pandemicznego rynku pracy, zarówno Departament Pracy, jak i Departament Bezpieczeństwa Krajowego znacznie zaostrzył wymogi dotyczące ubiegania się o wizy H-1B oraz ich przedłużania. Przepisy dotyczą także innych kategorii wiz: H-2B, H-4, L-1 i niektórych wiz J-1, ale to właśnie H-1B budzą największe emocje. Wprowadzono zarówno wyższe wymogi dotyczące wykształcenia, jak i wynagrodzeń. Jednocześnie utrudniono procedury dotyczące możliwości przedłużania statusu.
Pracodawcy, uczeni i aktywiści
Wprowadzenie zmian nie będzie jednak łatwe, ponieważ przeciwko nowym regulacjom uformowała się dość niecodzienna koalicja. W jej skład weszły nie tylko organizacje i stowarzyszenia tradycyjnie upominające się o prawa imigrantów, ale także pracodawcy, przedstawiciele sektora high tech, wyższe uczelnie i środowiska biznesowe zwykle związane bardziej z republikanami niż demokratami.
Ten sojusz zaowocował wniesieniem dwóch pozwów. Pierwszy – w Dystrykcie Północnym w Kalifornii skierowany jest zarówno przeciwko Departamentowi Pracy (DOL), jak i Departamentowi Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) i kwestionuje nowe wymogi wynagrodzeń, narzucone przez nowe przepisy, w praktyce podnoszące obowiązkowe zarobki dla posiadaczy wiz H-1B o 40-45 proc., czyli często powyżej rynkowych realiów. W grupie skarżących znalazły się takie organizacje jak Izba Handlowa Stanów Zjednoczonych (U.S. Chamber of Commerce), Krajowe Stowarzyszenie Producentów (National Association of Manufacturers), National Retail Federation (NRF), American Association of International Healthcare Recruitment oraz cały szereg innych organizacji i innych uczelni w tym tak prestiżowych jak Stanford, Cornell czy University of Southern California.
Drugi z pozwów, na czele którego stanęły Purdue University, University of Michigan, University of Denver, Chapman University, Bard College, International Institute of New England, Information Technology Industry Council, Arizona State University, Scripps College, Northern Arizona University, Indiana University, oraz szereg innych organizacji jak Study Mississippi, Dentists for America, Physicians for American Healthcare and Hodges Bonded Warehouse, czy Information Technology Industry Council, skierowany jest przeciwko Departamentowi Pracy. Wniesiono go w stołecznym Dystrykcie Kolumbii.
Arbitralność, pośpiech, zła metodologia
Krytycy nowych przepisów twierdzą zgodnie, że celem wprowadzenia nowych zmian jest praktyczne uniemożliwienie zatrudniania przez amerykańskich pracodawców jakichkolwiek specjalistów zza granicy. Nie chodzi tu wyłącznie o wizy H-1B, ale także o możliwość sponsorowania na pobyt stały. Przyznanie wizy pracowniczej stanowi często bowiem pierwszy krok umożliwiający ubieganie się o zieloną kartę. „Tymczasem około jedna trzecia pracowników w USA ze statusem H-1B nie będzie w ogóle miała możliwości ubiegania się o przedłużenie wizy” – czytamy w pozwie firmowanym przez Purdue University.
Według autorów obu pozwów przepisy wprowadzono arbitralnie i w ogromnym pośpiechu, nie dopuszczając do konsultacji wymaganych przez Administrative Procedure Act (APA). Zakwestionowano także argumentację Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego o znaczącym wzroście bezrobocia w zawodach, które wykonują osoby z wizami H-1B. Według prawników skarżących rząd zastosowano tu błędną metodologię i nie uwzględniono poprawy sytuacji w sektorze zaawansowanej technologii w ostatnich tygodniach.
Uderzenie w ducha Ameryki
Autorzy pozwów zarzucają administracji złą wolę. „Po raz kolejny pozwani próbują wykorzystać pandemię COVID-19 jako pretekst do wyhamowania imigracji osób posiadających wysokie kwalifikacje. Co więcej, nowe reguły mają bezprecedensowy charakter. Pozostawione bez zmian naruszą stosunki zatrudnienia setek tysięcy osób już pracujących w USA i w praktyce zamkną furtkę dla zatrudniania nowych osób w przyszłości” – czytamy w kalifornijskim pozwie.
Tym razem szczególnie mocno protestują organizacje biznesowe, które od wielu lat walczą o możliwość zatrzymywania w USA najzdolniejszych absolwentów kluczowych kierunków STEM oraz o sprowadzanie do USA najlepszych z najlepszych. „Jeśli pozwolimy na utrzymanie tych przepisów, dojdzie do dewastacji spółek w kilku sektorach gospodarki” – uważa Thomas Donohue szef Izby Handlowej Stanów Zjednoczonych. Zwraca on także uwagę na zgubny jego zdaniem wymóg posiadania dyplomów w specjalnościach, w których mają pracować posiadacze H-1B, bez możliwości zrekompensowania braku formalnego wykształcenia latami doświadczenia w danej dziedzinie. „W wielu nowych dziedzinach wiedzy byłoby bardzo trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe wykazanie, że na tym właśnie polu wymagany jest ‘zawsze’ dyplom w ściśle określonym zawodzie” – czytamy w pozwie. I trudno nie przyznać racji tej argumentacji. W sektorze high tech można wskazać wiele dużych spółek, które zostały założone i efektywnie poprowadzone przez osoby, które zdecydowały się na przerwanie studiów i pójście własną drogą.
Uniwersytety zwracają z kolei uwagę, że nowe przepisy będą miały zgubny wpływ na swobodny przepływ myśli i idei, z których znane są amerykańskie uczelnie. To dzięki takim programom jak H-1B na kampusy docierają profesorowie i wykładowcy z całego świata. „Tego rodzaju działania mają poważne konsekwencje dla naszego kraju, który korzysta z pracy ludzi o wyjątkowych talentach i zdolnościach do innowacyjnego myślenia” – uważa Carol L. Folt, prezydent University of Southern California.
W ciągu najbliższych dni i tygodni sędziowie federalni z Kalifornii i Dystryktu Kolumbii wysłuchają pierwszych argumentów stron. Stawka jest bardzo wysoka, bo chodzi o jeden z programów uważanych za motor napędowy innowacyjności Ameryki. Być może jeden z sądów zadecyduje o zawieszeniu wejścia w życie przepisów do rozpatrzenia całego pozwu. Tu przed prawnikami powodów stoi trudne zadanie udowodnienia, że nowe przepisy zostały napisane w sposób arbitralny, bez racjonalnego uzasadnienia. Tymczasem nowe przepisy o H-1B stanowią logiczną konsekwencję polityki imigracyjnej prowadzonej przez Biały Dom od samego początku prezydentury Donalda Trumpa.
Jolanta Telega
[email protected]
Reklama