Rosja i Iran próbują ingerować w amerykańskie wybory i uzyskały m. in. informacje o listach rejestracji wyborców - oświadczył w środę na konferencji prasowej dyrektor agencji wywiadu John Ratcliffe.
"Widzieliśmy wysłane przez Iran sfabrykowane e-maile, które miały zastraszać wyborców, podżegać do niepokojów i działać na szkodę prezydenta Trumpa" - powiedział Ratcliffe. Działania podejmowane przez Rosję miały natomiast nakłaniać do głosowania na Trumpa.
Ratcliffe i występujący razem z nim na konferencji prasowej dyrektor FBI Chris Wray zapowiedzieli, że Stany Zjednoczone "obciążą kosztami" wszelkie obce kraje, które będą próbowały ingerować w zbliżające się wybory.
Zapewnili, że mimo podejmowanych przez Iran i Rosję działań, Amerykanie mogą być pewni, że ich głosy będą policzone. "Te działania to desperackie próby podejmowane przez desperackich adwersarzy" - ocenił Ratcliffe.
Według Associated Press wyborcy zaliczani do zwolenników Partii Demokratycznej w co najmniej czterech "wahających się" stanach, w tym na Florydzie i w Pensylwanii, mieli otrzymywać e-maile z pogróżkami i ostrzeżeniami "dostaniemy Cię" jeśli odbiorca nie odda głosu na Donalda Trumpa.
E-maile miały być wysyłane przez skrajnie prawicowe ugrupowanie "Proud Boys" (Dumni Chłopcy).
Nadawcy mieli wykorzystywać adresy mailowe uzyskane ze stanowych list zarejestrowanych wyborców, na których widnieją informacje o afiliacji partyjnej, adresy domowe a także e-mailowe i numery telefonów.
Wybory w Stanach Zjednoczonych odbędą się 3 listopada, ale już od pewnego czasu trwa głosowanie przedterminowe.
Amerykanie wybiorą nie tylko prezydenta, który w amerykańskim systemie politycznym posiada rozległe uprawnienia, ale także pełny skład Izby Reprezentantów, 1/3 składu Senatu oraz gubernatorów stanowych. Przy okazji wyborów w wielu stanach odbędą się lokalne referenda. (PAP)
Reklama