Carnajewowi grozi kara śmierci lub dożywotniego więzienia. Z aktem oskarżenia zapoznano go w szpitalu Beth Israel w Bostonie.
19-latek, naturalizowany obywatel USA pochodzenia czeczeńskiego, jest studentem. Ze względu na liczne rany, w tym również w wyniku postrzału w szyję nie jest w stanie mówić. Podobno odpowiada na pytania pisemnie. Wiadomości tej nie potwierdziła policja.
W poniedziałek, tydzień po wybuchu dwóch bomb, które spowodowały śmierć trzech osób i zranienia 176 innych, z których 10 osób straciło kończyny, Boston wraca do normalności.
Wczoraj odbyły się nabożeństwa żałobne dwóch śmiertelnych ofiar zamachu, 29-letniej Krystle Campbell i studentki z Chin Lingzi Lu.
O godzinie 14:50, w czasie, gdy w ubiegły poniedziałek eksplodowały dwie bomby w tłumie ludzi zgromadzonych na mecie bostońskiego maratonu, ofiary uczczono minutą ciszy.
Na ślad sprawców trafiono dzięki kamerom monitorującym zainstalowanym na ulicach Bostonu, mediom i kibicom maratończyków. Dokładne sprawdzenie zdjęć pozwoliło ustalić, kto podłożył bomby.
Dzień po ataku młodszy Carnajew udał się do sali gimnastycznej Uniwersytetu Massachusetts-Dartmouth. Tam w rozmowie z kolegą, Zachem Bettencourt, powiedział: "To co się dzieje, to szaleństwo. Pomyśleć tylko, jak łatwo jest zrobić bomby. Takie tragedie cały czas mają miejsce w Afganistane i Iraku". Nieco później na swoim twitterze napisał, że jest człowiekiem pozbawionym stresów.
Policja twierdzi, że bracia Carnajew mieli tyle bomb i broni, że można przypuszczać, iż planowali więcej ataków.
(HP – eg)