Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 października 2024 19:40
Reklama KD Market
Reklama

Rodzina podejrzanych: przynieśli wstyd nam i czeczeńskiemu narodowi



Mieszkający w USA wujek podejrzanych o zamachy w Bostonie, Ruslan Tsarni, powiedział, że jego bratankowie musieli ulec jakimś radykalnym wpływom. To "przegrani ludzie", którzy przynieśli wstyd rodzinie i czeczeńskiemu narodowi - dodał.

"Ktoś musiał ich zradykalizować, ale na pewno nie mój brat, który całe życie pracował na utrzymanie rodziny, naprawiając samochody" - opowiadał dziennikarzom Ruslan Tsarni. Wywiad z nim na żywo transmitowało kilka stacji telewizyjnych.

Podkreślił, że choć są "etnicznymi Czeczenami", to podejrzani o zamachy bracia "nie mają nic wspólnego z Czeczenią nigdy tam nie byli". "Czeczeni są inni - to spokojni

Dodał, że bratankowie wychowywali się w Kirgistanie, a jeden z nich urodził się w Dagestanie.

"Okryli wstydem naszą rodzinę i cały czeczeński naród, bo każdy teraz wiąże to z Czeczenią" - dodał.

Ruslan Tsarni zapewnił, że jego rodzina nie ma nic wspólnego z rodziną Carnajewów, a bratanków widział ostatni raz kilka lat temu, gdy jeszcze byli dziećmi. Poinformował, że przyjechał do USA 10 lat temu, a rodzina Carnajewów przyjechała do Cambridge nieco później; dostali status uchodźców.

Natomias mieszkająca w Toronto ciotka dwóch braci podejrzanych o poniedziałkowy zamach bombowy podczas maratonu w Bostonie oświadczyła, że "nie wierzy, by byli zamieszani w jakąkolwiek zbrodnię". Dodała, że w piątek rano kontaktowało się z nią FBI.

W rozmowie z telewizją CBC Maret Tsarnaeva (Carnajewa) oświadczyła, że "FBI nie ma żadnych innych dowodów (na winę braci) niż zdjęcia dwóch młodych ludzi idących ulicą koło linii mety" maratonu. Potwierdziła, że obaj mężczyźni to jej bratankowie i - jej zdaniem - są niewinni.

Z Toronto


Anna Lach


z Waszyngtonu


Inga Czerny (PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama