Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 10:09
Reklama KD Market

Szukać głębiej

Ktoś mi ostatnio w rozmowie zwrócił uwagę na fakt, jak poważne w konsekwencjach jest zaprzestanie lub po prostu nie uczenie się historii. Rozmawialiśmy o dyskusjach politycznych, które nie ustają, generując coraz większe i głębsze podziały i różnice w społeczeństwach. Wielu uczestnikom dyskusji brakuje właśnie historycznego odniesienia, a przecież to w nim trzeba szukać korzeni także postaw ludzi, zachowań, kształtowania się religijności, kultury i obyczajów. Podobna sprawa ma się z młodymi ludźmi, którzy, gdy brakuje im historycznych korzeni, a to niestety dzieje się coraz częściej, tworzą swój specyficzny świat. Nie zawsze można go w pełni zaakceptować, zwłaszcza, gdy zaczyna brakować szacunku do innych oraz gdy promuje się postawę, według której wszystko mi wolno. Jaki będzie świat za ileś lat, ten świat, który wciąż tak szybko się zmienia, odchodząc od tradycyjnych wartości? Jaki może być świat bez historii, bez korzeni, bez tożsamości, opierający się raczej na „nicknames”, czyli przezwiskach, które zajmują miejsca imion? Pisząc ten tekst mam przed sobą podpisany dziś przez Papieża Franciszka list z okazji przypadającej 1600. rocznicy śmierci pewnego człowieka, który miał na imię Hieronim, został ogłoszony świętym i należy do czterech największych Doktorów Kościoła. Można by powiedzieć, że co aktualnego może znaleźć się w życiorysie kogoś, kto umarł szesnaście wieków temu? Tak zresztą często dzieje się, gdy ogłasza się jakieś rocznice i historyczne wspomnienia. Słyszałem niedawno sprzeciw, płynący z oporu wobec ogłaszania jakiejś kolejnej rocznicy. Oburzony człowiek bardzo emocjonalnie oznajmiał, że „wzięliby się lepiej za aktualne problemy, a nie wygrzebywali spod ziemi lub z archiwów następne rocznice”. Tyle, że te rocznice i wspomniane daty, a także ludzkie historie wciąż o czymś mówią. Są często bardzo aktualne. Czytając na przykład wspomniany list papieża Franciszka, mam przed sobą obraz człowieka, który stał się prawdziwym gigantem i przerósł swoje czasy. Kogoś, kto nie bał się uczyć, a nawet odkrył w sobie pasję poznawania i poszukiwań, kogoś, kto dla nauki prowadził wymagające życie ascetyczne, poświęcając swój czas na solidne studiowanie. Dzięki temu poznawał samego siebie, drugiego człowieka, otaczający go świat i w końcu samego Boga, w Którego wierzył i ku Któremu się nawracał. Wspomniana asceza życia była dla niego „siłownią, w której kształtuje się ludzi”. Studiowanie, uczenie się, poznawanie traktował jako ćwiczenia życia duchowego, prowadzące go do Boga. Nieustannie kształtowała się jego kultura, którą oddał na służbę misji. Prowadząc życie samotne, potrafił równocześnie współpracować z innymi i jest „wzorcem synodalności”. Dzięki doświadczeniom życiowym stał się dla innych duchowym przewodnikiem i mistrzem, a sam był przekonany o tym, że „nie ma takiej sztuki, której można by się nauczyć bez mistrza”. Zatem potrzeba mistrzów. Ze swojej samotni śledził sytuacje wstrząsające ówczesnym światem. Prowadził debaty i spory doktrynalne. A całe swoje życie oparł o Pismo Święte, które kochał czytać, tłumaczyć, wyjaśniać, głosić. Było ono prawdziwą pasją jego życia. Było Osobą wcieloną, Jezusem Chrystusem. Czytam o jednym z chrześcijańskich gigantów i czuję, jak jego historia zapala mnie. A kiedy uświadamiam sobie, że kiedy żył, nie było mediów: ani radia, ani telewizji, ani internetu i telefonii, faksów, itp., to wszystko wydaje się wręcz nieprawdopodobne. A jednak możliwe. I jest wielką lekcją, którą ta historia tylko jednego, przypadkowego może mistrza, uczy. Raz po raz słyszę radosne głosy „eurek”, odkryć ludzi, kiedy po przeczytaniu jakiejś książki, będącej dziełem literatury, czują się tak ubogaceni, że sami potrzebują coś tworzyć i dzielić się z innymi swoimi odkryciami. Jeden ze znajomych podzielił się radością, że po dwóch latach zakończył swoją podróż po historii Polski, którą odbył z niezwykłym pisarzem, jakim jest historyk Norman Davies. Napisana przez niego historia Polski, pt. „Boże Igrzysko”, licząca ponad tysiąc sto stron, może wielu odstraszać. Czy nie warto jednak podjąć takie lektury, by móc za autorem stwierdzić na końcu, że: „Dla każdego, kto zna historię Polski, jest ona jeszcze czymś o wiele więcej. Polska jest skarbnicą idei i wartości zdolnych przetrwać wszelkie katastrofy militarne i polityczne”. Wypada tylko cieszyć się i pogratulować każdego, kto od historii nie stroni, ale się w niej zagłębia. Dla takich ludzi prawdziwe jest zdanie, że „historia jest nauczycielką życia”. Bez wątpienia warto takiej nauczycielki słuchać. Papież Franciszek pisze w swoim Liście, że „jednym z dzisiejszych problemów, nie tylko religijnych, jest analfabetyzm: brakuje nam umiejętności hermeneutycznych, które uczyniłyby nas wiarygodnymi tłumaczami naszej własnej tradycji kulturowej”. To bardzo poważny apel i stwierdzenie poważnego kryzysu. Niestety tak jest i zdajemy sobie z tego sprawę. Analfabetyzm jest wielkim zagrożeniem dla ludzi, którymi łatwo sterować, kiedy brakuje im głębszych odniesień i zakorzenienia, którzy nie potrafią się nawet podpisać. Łatwo jest wmówić coś, w co zaczynają wierzyć, włączając w tę wiarę całą emocjonalność i wydając ogromne pieniądze. Może zatem potrzeba przebudzenia w tym względzie? Papież apeluje: „W szczególności chcę rzucić wyzwanie ludziom młodym: wyjdźcie na poszukiwanie waszego dziedzictwa. Chrześcijaństwo czyni was spadkobiercami niezrównanego dziedzictwa kulturowego, które musicie objąć w posiadanie. Bądźcie pasjonatami tej historii, która jest waszą”. I jeszcze jedno. Piotr Żyłka, dziennikarz i publicysta napisał: „Mam trochę problem ze świętowaniem różnych rocznic związanych z Janem Pawłem II. Nie dlatego, że go nie cenię, bo cenię go bardzo, ale dlatego, że w tym świętowaniu często jest przerost formy nad treścią (…) Chodzi o to, żeby nasze świętowanie nie kończyło się na pełnych przepychu uroczystościach, ckliwych gestach i na kazaniach, na których w kółko cytuje się te same fragmenty jego wypowiedzi. Albo na bezrefleksyjnym powtarzaniu, że Święty Jan Paweł II Wielkim Polakiem był. Jan Paweł II faktycznie był i jest gigantem. I może być dla nas niesamowitym przewodnikiem. Ale żeby to odkryć, trzeba szukać dużo głębiej. Tak jak on sam nas do tego zachęcał”. No właśnie. Chodzi o to, by szukać głębiej. ks. Łukasz Kleczka Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Od lipca 2018 r. wikariusz w parafii św. Jana Pawła II w Bayonne, w New Jersey.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama