Osoby, które nie zdążyły złożyć wniosków o naturalizację przed zapowiedzianą na 2 października podwyżką opłat o 80 proc., zyskały trochę czasu na zgromadzenie dokumentów i dopełnienie formalności. Wszystko za sprawą sądu federalnego 9. Okręgu w San Diego, który na trzy dni przed terminem zablokował tymczasowo wejście w życie nowego cennika opłat imigracyjnych.
Zdążyć przed podwyżką
Jak już pisałam w tym miejscu kilka tygodni temu, średnia wysokość podwyżek opłat to około 20 proc., ale w niektórych kategoriach ceny za opłacenie imigracyjnych procedur rosną skokowo, tak jak w przypadku składania wniosku o naturalizację, gdzie opłata skoczyła z 640 dolarów do 1170 dolarów (81 proc.), przy znacznym ograniczeniu ubiegania się o jej uchylenie z powodu złej sytuacji materialnej petenta. Po raz pierwszy w historii wprowadzono także opłatę (50 dol.) za złożenie wniosku o azyl. Oprócz tego azylanci będą musieli zapłacić 550 dolarów za zezwolenie na pracę oraz 30 dol. za zebranie danych biometrycznych.
Ponieważ o podwyżkach wiedziano już od lata, do U.S. Citizenship and Immigration Services zaczęto masowo nadsyłać podania o naturalizację. Fakt ten nie umknął uwagi mainstreamowych mediów, w tym „Chicago Tribune” i „Chicago Sun-Times”. Jednocześnie organizacje broniące praw imigrantów zaskarżyły decyzję o podwyżkach w sądzie federalnym. Jednym z ośmiu podmiotów była Illinois Coalition for Immigrant and Refugee Rights.
Decyzja pełna wad
Sędzia Jeffrey White uznał we wtorek argumenty skarżących w sprawie Immigrant Legal Resource Center, et al. v. Chad F. Wolf, et al. i zablokował jej wprowadzenie na trzy dni przed terminem. Choć decyzję wydano w Kalifornii, obowiązuje ona w całym kraju.
Przeciwko podwyżkom protestowali nie tylko imigranci, ale także pracodawcy i środowiska biznesowe, bo wyższe opłaty imigracyjne znacznie zwiększyłyby koszty zatrudniania zagranicznych pracowników w kluczowych gałęziach gospodarki. Izba Handlowa Stanów Zjednoczonych jeszcze w sierpniu zwracała uwagę na wady jakimi obciążony był proces wdrażania nowych przepisów.
Kto rządzi w DHS?
Fred Tsao z Illinois Coalition for Immigrant and Refugee Rights, powiedział ,,Chicago Tribune”, że decyzja o zmianie opłat była źle uzasadniona oraz zawierała szereg błędów formalnych. Prawnicy imigrantów zakwestionowali bowiem nie sam fakt wprowadzenia podwyżki, ale całą ścieżkę decyzyjną prowadzącą do wprowadzenia nowej tabeli opłat USCIS. Podczas wirtualnego przesłuchania sądowego adwokatka Samina Bharmal udowadniała, że Chad Wolf pełniący obowiązki sekretarza Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) nie posiadał uprawnień do wprowadzania zmian z powodu wątpliwości proceduralnych podczas mianowania go na to stanowisko. Jeśli chodzi o procedury przejmowania władzy w kierownictwie jednego z najważniejszych departamentów popełniono kilka kolejnych błędów przy mianowaniu osób pełniących obowiązki sekretarza DHS. Od czasu rezygnacji Kirstjen Nielsen w kwietniu 2019 roku resortem tym nie kieruje osoba powołana funkcjonująca jedynie jako acting secretary, a nie jako pełnoprawny sekretarz. Nielsena zastąpił w tej roli Kevin McAleenan, dotychczasowy komisarz Customs and Border Protection, który według ówcześnie obowiązujących przepisów był dopiero siódmy w kolejce do sukcesji. Także Chad Wolf, który z kolei zastąpił McAleenana został również mianowany p.o. sekretarza z pominięciem procedur. Jego kandydatury nigdy nie zatwierdził Senat.
Do podobnych wniosków, co sędzia White doszedł w sierpniu Government Accountability Office, a we wrześniu sąd federalny w Maryland, podważając zasadność innej decyzji DHS w sprawach imigracyjnych. Jednak Departament Bezpieczeństwa Krajowego stanowczo odrzuca te zarzuty.
Bez należytych starań
Sędzia White, który otrzymał nominację od George’a W. Busha, co ucina oskarżenia o polityczne podteksty podejmowania decyzji, podał także inne przyczyny zablokowania podwyżek. Jego zdaniem administracja nie dołożyła należytych starań przy sprawdzaniu potencjalnych skutków podwyżek dla osób o niższych dochodach. Do takich działań zobowiązują DHS przepisy federalne (Administrative Procedure Act). Zdaniem sądu USCIS nie uzasadnił też we właściwy sposób przyczyn stojących za wprowadzeniem podwyżek i zlikwidowaniem możliwości starania się o zwolnienia z opłat przez osoby o niskich dochodach. „Agencje (rządowe) mają prawo do zmiany swoich przepisów, pod warunkiem, że przedstawią racjonalne uzasadnienie swoich decyzji” – napisał sędzia White w uzasadnieniu. W tym jednak wypadku wyższe opłaty USCIS dotyczące naturalizacji oraz wprowadzenie opłat za wnioski o azyl stały w sprzeczności z intencjami Kongresu.
Wykorzystać czasowe „okienko”
Po decyzji sądu, rząd nie może wprowadzić podwyżek do czasu zakończenia całego procesu. Administracja może jednak odwołać się od tej decyzji. U.S. Citizenship and Immigration Services poinformowała na razie o tym, że musi poddać orzeczenie sądu w San Diego wnikliwej analizie. Jaki będzie dalszy scenariusz? „Rząd będzie się starał jak najszybciej unieważnić decyzję sądu 9. Okręgu i trudno w tej chwili przewidzieć, jak się dalej potoczy ta sprawa” – uważa Doug Rand, współzałożyciel Boundless Immigration. Warto też pamiętać, że USCIS utrzymuje się z opłat petentów i ma spory deficyt, więc Departament Bezpieczeństwa Krajowego nie zrezygnuje z pomysłu podwyższenia opłat, tym bardziej, że administracja Donalda Trumpa konsekwentnie od początku kadencji dąży do ograniczenia zarówno nielegalnej jak i legalnej imigracji do USA. Dotychczasowa tabela opłat będzie więc prędzej czy później zmieniona. Warto więc skorzystać z okazji, jaką stworzyła decyzja sądu federalnego.
Jolanta Telega
[email protected]
Reklama