Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 05:36
Reklama KD Market

Trudna dola tymczasowych imigrantów

Trudna dola tymczasowych imigrantów
Polacy w USA mają szczęście. Choć wiele osób trafiło do Stanów z powodów politycznych, nad Wisłą nie dochodziło w ostatnich dekadach do tragicznych konfliktów zbrojnych czy kataklizmów, które zainicjowałyby masowy exodus z kraju. W zupełnie innej sytuacji znajdują się imigranci z takich krajów jak Sudan, Nikaragua, Haiti czy Salwador.  Amerykański rząd zezwalał na wjazd i pobyt w USA setkom tysięcy ofiar klęsk i wojny przyznając im Temporary Protective Status (TPS). Słowo „temporary“ okazuje się tu kluczowe, bo zgodnie z intencją ustawodawców migranci powinni pozostawać w Stanach do momentu, gdy ich kraj będzie gotowy do przyjęcia ich z powrotem. Tymczasem wiele osób ze statusem TPS przebywa przez kilkanaście, a nawet ponad 20 lat, wrastając w amerykańskie społeczeństwo. Teraz decyzją sądu federalnego otwarto furtkę dla deportacji osób ze statusem TPS, mimo że wiele rodzin posiada urodzone w USA potomstwo, posiadające amerykańskie obywatelstwo. Ich liczbę ocenia się na 250 tysięcy dzieci. Przegrana apelacja  Sąd Apelacyjny 9. Dystryktu uchylił w ubiegłym tygodniu werdykt sądu niższej instancji blokujący plany administracji zamknięcia programów TPS  dla czterech wymienionych powyżej krajów. W wyższej instancji orzeczono, że sąd niższego szczebla przekroczył swoje kompetencje, a realizacja programu Temporary Protective Status nie podlega nadzorowi władzy sądowniczej. Decyzja zapadła niejednogłośnie (2-1), ale jest obowiązująca, przynajmniej do wydania orzeczenia sądu apelacyjnego w pełnym 11-osobowym składzie lub Sądu Najwyższego w tej sprawie. Teraz na niebezpieczeństwo wszczęcia procedur deportacyjnych  narażonych jest według różnych źródeł od 300 tys. do 400 tys. osób. „To przygnębiająca wiadomość dla setek tysięcy ludzi, którzy przez dziesięciolecia żyli i pracowali w tym kraju“ – skomentował werdykt Tom Jawetz, wiceprezes ds. polityki imigracyjnej w Center for American Progress. Podczas sądowych przesłuchań adwokaci występujący w imieniu uczestników TPS argumentowali, iż utrzymanie programu leży w narodowym interesie, gdyż około 100 tysięcy osób z tym statusem pracuje w gałęziach gospodarki uważanych za kluczowe w czasie pandemii koronawirusa. Według Center for American Progress w tej liczbie znajduje się ponad 11 tys. pracowników służby zdrowia i ponad 76 tys. zatrudnionych w przemyśle spożywczym. Utrzymanie statusu TPS dla migrantów poparły także środowiska biznesowe. Według Izby Handlowej Stanów Zjednoczonych (U.S. Chamber of Commerce) zamknięcie programu uderzyłoby negatywnie w całe branże. Jako przykład podaje się rynek budowlany w okolicach Waszyngtonu, gdzie jedna piąta zatrudnionych to imigranci, w ogromnej większości Salwadorczycy. Nadzwyczajni przybysze Podstawy prawne dla programu Temporary Protective Status przegłosował Kongres Stanów Zjednoczonych w 1990 roku. W zamyśle legislatorów chodziło o stworzenie tymczasowej prawnej ochrony dla cudzoziemców, którzy nie mogą bezpiecznie powrócić do swoich krajów z powodu kataklizmów, konfliktów zbrojnych lub innych „nadzwyczajnych i ograniczonych w czasie okoliczności“. Prawo do wskazywania krajów, które można objąć statusem TPS przyznano Departamentowi Bezpieczeństwa Krajowego (DHS). Wstępny czas ochrony określono na 6-18 miesięcy, ale DHS ma też prawo ustalania jak długo trwać będzie trwać okres ochronny dla imigrantów i przedłużania go na czas nieokreślony. Do tej pory w programie TPS uczestniczyli imigranci z 10 państw. Owe „nadzwyczajne“ okoliczności były kluczowe w argumentacji rządu federalnego w sądowym sporze. Sudan zakwalifikowano do TPS w 1997 roku, z powodu toczącej się w tym kraju wojny domowej. Nikaragua trafiła tam w 1999 r. po trzęsieniu ziemi, podobnie jak Salwador (2001) i  Haiti (2010).  Według prawników Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, trudno się po upływie tak długiego czasu powoływać się na pierwotne przyczyny utrzymywania statusu TPS. Stanowisko to poparło dwóch z trzech sędziów sądu apelacyjnego. Odpierając argumenty adwokatów imigrantów dotyczących ukrytych pobudek rasowych, przypomnieli oni, że administracja przedłużała status osobom z takich krajów jak Somalia, Sudan Południowy, Syria, czy Jemen, gdzie ogół populacji jest definiowany jako „nie-biały“ i „nie-Europejski“. W sumie przedłużenie TPS zaoferowano 8 tysiącom osób. Zakończenie TPS dla niektórych krajów też nie było w przeszłości niczym nadzwyczajnym. Bośnia Hercegowina utraciła status po zakończeniu wojny domowej, podobnie jak Gwinea, Sierra Leone i Liberia, po kryzysie wywołanym przez pandemię eboli. „Sąd 9. Dystryktu potwierdził dwa oczywiste aspekty TPS – skomentował najnowsze orzeczenie Dan Stein, prezes Federation for American Immigration Reform, organizacji opowiadającej się za ścisłą kontrola imigracji – po pierwsze litera ‚T‘ oznacza tymczasowość, po drugie, że cały program nie powinien być tylną furtką dla legalnej imigracji“. Utrata poczucia bezpieczeństwa Orzeczenie Sądu Apelacyjnego 9. Dystryktu oznacza, że uczestnicy programu TPS utracą status ochronny, staną się nieudokumentowanymi cudzoziemcami i będą podlegać deportacji. Te osoby, które wjechały do USA powrócą do swojego pierwotnego statusu imigracyjnego. Nie nastąpi to jednak natychmiast. Według informacji z DHS uprzywilejowany status zostanie przedłużony dla mieszkańców czterech krajów (oraz Hondurasu i Nepalu) co najmniej do stycznia 2021 roku, a w niektórych przypadkach – do listopada przyszłego roku.  Co będzie później – nie wiadomo. Wiele zależeć będzie od wyniku wyborów prezydenckich. Przegrana Donalda Trumpa dawałaby imigrantom z TPS szansę na przedłużenie legalnego pobytu w USA. Wiadomo natomiast, że setki tysięcy ludzi straciły poczucie elementarnego bezpieczeństwa. Stany Zjednoczone mogą bowiem w każdej chwili zdecydować o zamknięciu parasola ochrony humanitarnej. Problem w tym, że mimo iż w krajach, z których z których uchodźcy zniknęły powodu przyznania TPS, to pojawiły się kolejne konflikty zbrojne, albo kataklizmy, które  znacznie utrudniłyby powrót deportowanym. Haiti pogrążone jest w strukturalnym ubóstwie, w Salwadorze króluje przemoc gangów, a Sudan i Nikaragua też nie należą do krajów, które można uznać za stabilne. Zadecydują wybory? Administracja Donalda Trumpa od początku podejmowała kroki zmierzające do zakończenia większości programów TPS, argumentując, że z samego założenia powinny być one ograniczone w czasie. Według Białego Domu wydarzenia będące pierwotnymi przyczynami przyznania statusu ochronnego imigrantom z czterech krajów miały miejsce wiele lat temu.  Poza tym setkom tysięcy uczestników TPS błędnie stworzono wrażenie permanentności programu. To jednak nie koniec TPS. Wyrzucenie z USA setek tysięcy ludzi zadomowionych w kraju i do tego posiadających liczne potomstwo z amerykańskim obywatelstwem wydaje się mało realne, nawet antyimigracyjnym nastawieniu administracji.  Sprawy znajdą swój ciąg dalszy w sądach. W grę wejdzie też polityka, bo listopadowe wybory prezydenckie mogą przesądzić o kierunku, w jakim podążać będzie w kolejnych czterech latach polityka imigracyjna. Jolanta Telega [email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama