Administracja Donalda Trumpa chce znacznie rozszerzyć pulę osób, które będą zobowiązane do zostawiania w urzędach imigracyjnych swoich danych biometrycznych. I nie chodzi tu o prozaiczne odciski palców sprawdzane i dziś choćby przy składaniu wniosku o zielone karty. I nie tylko o imigrantów.
Według nowych procedur, jakie przygotowuje Departament Bezpieczeństwa Krajowego (Homeland Security Department – DHS) coraz więcej usług świadczonych przez US Citizenship and Immigration Services (USCIS) będzie się wiązało z koniecznością pozostawienia w urzędzie swojego śladu biometrycznego. Projekt, który przedostał się do mediów znacznie poszerza definicję danych biometrycznych, co ma dać DHS zielone światło do gromadzenia informacji z użyciem nowoczesnych technologii identyfikacji.
Autorzy projektu powołują się na zadanie nałożone na DHS, który jest zobowiązany do pozyskania danych biometrycznych od wszystkich cudzoziemców ubiegających się o jakiekolwiek świadczenie imigracyjne.
Permanentna inwigilacja
Obowiązek dostarczenia poszerzonych danych biometrycznych ma objąć większość podstawowych procedur obsługiwanych przez USCIS – od wydawania zielonych kart, poprzez załatwianie wiz pracowniczych, formalności związane z przyznaniem statusu uchodźcy, czy prawa azylu oraz przy udzielaniu zezwolenia na pracę.
Administracja motywuje to potrzebą ciągłej kontroli imigrantów aż do momentu ich naturalizacji (extreme vetting). Na liście danych, jakie będzie mógł gromadzić USCIS znajdują się: pobieranie próbek DNA, skanowanie tęczówek oczu, rejestracja głosu, czy fotograficzna technologia rozpoznawania twarzy.
Według administracji, skokowe poszerzenie kontroli danych biometrycznych gromadzonych przez Department of Homeland Security pozwoli na skuteczniejsze zwalczanie oszustw imigracyjnych. Zastępca sekretarza DHS Ken Cuccinelli mówi o konieczności modernizacji technik gromadzenia danych i dostosowaniu ich do wymogów XXI wieku. Ma to przyczynić się do „zapobiegania kradzieży tożsamości i powstrzymywania oszustów, którzy podają się za osoby, którymi nie są”. Jednocześnie jednak gromadzenie danych będzie stanowiło istotną pomoc dla samych imigrantów, którzy na każdym etapie procedur nie powinni mieć już problemów z potwierdzeniem własnej tożsamości.
Dane także od sponsorów
USCIS w celach identyfikacyjnych zwykle wymaga od dorosłych petentów jedynie odcisków palców, podpisu i zdjęcia, przy załatwianiu najważniejszych spraw jak wizy nieimigracyjne, zielone karty, czy naturalizacja. Nowe regulacje przewracają ten świat do góry nogami. Po pierwsze dlatego, że znacznie poszerzają kategorie zbieranych danych, a gromadzenie informacji biometrycznych staje się regułą, a nie wyjątkiem. Po drugie – obowiązek zostawiania danych biometrycznych ma objąć wszystkie osoby związane z procedurami imigracyjnymi, a więc nie tylko cudzoziemców, ale także ich sponsorów, będących najczęściej obywatelami USA. Po trzecie, zniesiony zostaje limit wieku przy dostarczaniu danych biometrycznych. Do tej pory obowiązek taki ciążył na osobach, które ukończyły 14 lat. Przepisy mają objąć osoby już przebywające w USA, jeśli będą ubiegały się o kolejne benefity ze strony USCIS.
Departament co prawda gromadzi już niektóre dane biometryczne, ale w dużo bardziej ograniczonym zakresie. W ubiegłym roku administracja umożliwiła pracownikom agencji imigracyjnych podlegających DHS na pobieranie materiału DNA od osób pozbawionych wolności. Służby imigracyjne mogą też badać materiał genetyczny w przypadku podejrzeń oszustw dotyczących deklarowanego pokrewieństwa członków rodziny. Tę praktykę stosuje już od wiosny U.S. Immigration and Customs Enforcement badając pokrewieństwo dzieci przekraczających granicę z dorosłymi opiekunami. Na marginesie: to ostatnie zastosowanie budzi spore kontrowersje. Co się bowiem dzieje, jeśli badania DNA nie potwierdzą pokrewieństwa dzieci chcących dostać się do USA z rodzicami, a partnerzy nie wiedzą, że ich potomstwo zostało poczęte w wyniku małżeńskiej zdrady?
10 kroków za daleko
Przedostanie się do mediów projektu zmian w przepisach zainicjowało prawdziwą burzę wśród organizacji imigracyjnych i obrońców prawa do prywatności, co czyni bardzo prawdopodobnym zaskarżenie nowych praktyk w sądzie. Krytycy zwracają uwagę, że USCIS tworzy kolejne przeszkody dla osób chcących przybyć do USA i zwiększa koszty wjazdu, bo urząd imigracyjny finansowany głównie z opłat petentów z pewnością wprowadzi podwyżki kompensujące koszty gromadzenia danych.
Sarah Pierce, analityczka Migration Policy Institute, uważa, że co prawda zmiany są zgodne z dotychczasową linią polityki imigracyjnej administracji, polegającej na doprowadzeniu do ekstremum kontroli nad cudzoziemcami, ale proponowane rozwiązania są po prostu niepotrzebne. „To dziesięć kroków za daleko” – twierdzi Pierce. „Już sama koncepcja, że imigranci będą mogli na każdym etapie procedur zostać wezwani do kontroli danych biometrycznych, znacznie rozszerza zakres inwigilacji”.
Electronic Frontier Foundation (EFF), organizacja zajmująca się obroną prawa do prywatności, zwraca z kolei uwagę na zawodność pewnych technologii. Zapalenie spojówek, czy gałki ocznej może sfalsyfikować weryfikację tożsamości na podstawie porównania tęczówek. EFF nie widzi też zasadności rozszerzania baz danych. Tym bardziej, że projekt DHS nie precyzuje jak długo dane biometryczne będą przechowywane, ani czy będą udostępniane innym agencjom lub rządom innych państw.
„Prowadzenie gigantycznej bazy danych z danymi genetycznymi i biometrycznymi nie poprawi bezpieczeństwa – ułatwi jedynie rządowi inwigilowanie i możliwość oddziaływania na całe społeczności” – twierdzi Andrea Flores zastępczyni dyrektora ds. polityki imigracyjnej w Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich (American Civil Liberties Union – ACLU).
Projekt znajduje się obecnie w fazie konsultacji społecznych i na pewno nie zostanie wdrożony w najbliższych miesiącach, nie tylko z powodu spodziewanej krytyki, ale także z przyczyn czysto logistycznych – do gromadzenia danych biometrycznych trzeba się po prostu dobrze przygotować. Stworzenie takiego systemu to czasochłonny proces. Jego wprowadzenie w życie może jednak znacznie skomplikować procedury imigracyjne, którym już dziś daleko do przejrzystości.
Jolanta Telega
[email protected]
Reklama