Raper Shawn Carter - nieporównywalnie bardziej znany jako Jay-Z albo mąż Beyonce – chce po raz kolejny zmienić układ sił w amerykańskim sporcie. Po raz pierwszy zrobił to stając się udziałowcem w koszykarskiej drużynie NBA, Brooklyn Nets. Teraz sprzedaje udziały w Brooklynie, bo chce reprezentować nie tylko koszykarzy NBA, ale także innych sportowców. Na tym można na pewno lepiej zarobić.
Jay-Z, według „Forbesa” warty przynajmniej 400 milionów dolarów, jest niewątpliwie znakomitym biznesmenem i specjalistą od marketingu. Słuchając jego wywiadów można dojść do wniosku, że w nowej hali Barclays Center na Brooklynie, podobnie jak w Brooklyn Nets, “dzieli i rządzi”. Nic bardziej mylnego, bo w Nets jego udziały to zaledwie jedna setna ogólnej wartości klubu, którego działalność kontroluje rosyjski miliarder Prochorow. Już w 2011 roku, w przeboju „Czarnuch w Paryżu” nagranym z Kanye Westem, Carter śpiewał o tym, że nawet jak Nets przegrają wszystkie 82 mecze w sezonie, on i tak będzie zadowolony. Nie ma się co dziwić, bo reklamując halę na Brooklynie, gdzie ma swoją – zaprojektowaną według jego ścisłych ustaleń – lożę oraz bar, a Beyonce może występować na specjalnych warunkach finansowych, już kolejne powiększenie finansowego imperium zaliczył. Sport jest drugoplanowy.
Roc Nation Sports, firma marketingowa Jaya-Z, już zaczęła swoją działalność przejmując interesy gwiazdy bejsbolowej drużyny New York Yankees, Robinsona Cano. Kontrakt Cano będzie warty kilkaset milionów dolarów, ale rapper ma większy cel – chce reprezentować interesy czołowych graczy NBA. Żeby to zrobić, musi sprzedać swoje udziały w Brooklyn Nets, ale ten million dolarów Carter może nawet oddać na cele charytatywne - i tak będzie mu się opłacało. Połączenie sportu, rapu i biznesu nie jest jednak odkryciem Cartera, bo prób było już wiele. Ostatnim, który próbował był 50Cent (Curtis Jackson), który doszedł do wniosku, że może zaszaleć na rynku zawodowego boksu. Na początku próbował swoich sił z najsłynniejszym i najlepszym pięściarzem świata, Floydem Mayweatherem jr. Kiedy kumple się pokłócili – o pieniądze oczywiście – 50Cent próbował sam. Na razie dokłada do interesu, ale wątpię by jego kolega po fachu stracił choćby dolara. Jest lepszy jako raper i na pewno lepszy jako biznesmen.
Przemek Garczarczyk
Reklama