Codziennie tłumacz Google przetwarza już miliard zapytań, czyli tyle tekstu, ile zmieściłoby się w milionie książek. Ale jak się okazuje, aplikacja potrafi zmienić też życie. Phillip i Niki Smith z Missisipi w marcu adoptowali głuchoniemą 14-letnią Chinkę Guan Ya, z którą komunikują się niemal wyłącznie za pomocą translatora w smartfonie – pisze Associated Press.
Państwo Smith – którzy już mają troje dzieci, w tym 3-letnią adoptowaną Chinkę – po raz pierwszy zobaczyli Guan Ya niecały rok temu w internecie, przeglądając zdjęcia dzieci, którym trudno znaleźć rodziców adopcyjnych.
Postanowili wziąć dziewczynkę do siebie, ale Guan Ya nie tylko nie mówiła po angielsku, ale była głuchoniema. Wtedy z pomocą przyszedł elektroniczny translator - Guan Ya wpisuje tekst po chińsku, a jej rodzice po angielsku i prowadzą wirtualną rozmowę, przekazując sobie telefon.
Translatory są w stanie przekazać proste treści, ale dużo gorzej radzą sobie ze złożoną składnią. Ale czasami aplikacje przydają się nawet w początkowej fazie rozwoju. W 2010 r., kilka dni po trzęsieniu ziemi na Haiti, Google uruchomiło tłumacza kreolskiego haitańskiego, z którego korzystali ratownicy i pracownicy organizacji humanitarnych.
Co więcej, programiści z Google chcieliby niebawem rozszerzyć ofertę o kilka kolejnych języków, w tym odmianę języka hinduskiego - malajalam, którym posługuje się 30 mln Hindusów. Jak to zrobią? Ulepszając algorytmy oparte na tłumaczeniach wykonanych przez ludzi, których baza wciąż się powiększa. Gdy tłumaczenia translatora staną się wystarczająco precyzyjne, program trafi do użytkowników.
Tymczasem Niki Smith i Guan Ya biegają po supermarkecie na zmianę przekazując sobie telefon – rozmawiają o tym, co chciałyby przygotować na obiad. Co jakiś czas wpisują też dwa proste, najważniejsze słowa: „Kocham cię”.
as
Reklama