Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 17:08
Reklama KD Market

Wielkie imigracyjne zdzierstwo

Opłaty imigracyjne już od wielu lat utrzymują urzędników US Citizenship and Immigration Services (USCIS). Podwyżki są więc rzeczą normalną. Pod warunkiem, że nie przekraczają granic zdrowego rozsądku. Wyższa tabela opłat imigracyjnych zacznie obowiązywać z początkiem nowego roku budżetowego, a dokładnie – od 2 października. Jak twierdzi Joseph Eldlow, zastępca dyrektora USCIS, podwyżki są warunkiem normalnego urzędowania agencji. Tym bardziej, że pandemia koronawirusa, a co za tym idzie spadek liczby składanych wniosków do rozpatrzenia odbił się negatywnie na budżecie tego urzedu. USCIS zwrócił się do Kongresu o 1,2 miliarda dolarów, aby załatać finansową dziurę. Podwyżka o 520 dolarów Rozmiar niektórych podwyżek może szokować. I tak legalni imigranci występujący o obywatelstwo będą musieli zapłacić USCIS przy składaniu wniosku o naturalizację 1170 dolarów. Osoby, które zrobią to drogą elektroniczną będą mogły liczyć na zawrotną zniżkę w wysokości… 10 dolarów. Dziś przy składaniu wniosku o naturalizację trzeba zapłacić 640 dol. Dla kandydatów na obywateli oznacza to więc podwyżkę o co najmniej 520 dolarów, czyli o 80 proc. To niejedyne podwyżki opłat imigracyjnych. Z opublikowanych w poniedziałek przez USCIS nowych tabel wynika, że nowe opłaty i zniesienie większości ulg zwalniających biedniejszych imigrantów od konieczności ich wniesienia, pozwolą zwiększyć budżet agencji o 20 proc. i przynieść dodatkowy miliard dolarów. Do nielicznych wyjątków należeć będą ofiary przemocy domowej i handlu ludźmi. Zapłacą nawet uchodźcy Za załatwienie niemal wszystkich formalności związanych z pobytem w USA trzeba będzie płacić coraz więcej. Według administracji pieniądze te są potrzebne, aby pokryć wyższe koszty procedowania wniosków oraz dodatkowych działań, mających na celu wykrywanie oszustw imigracyjnych. Informacja o podwyżkach dała asumpt do politycznych oskarżeń, że administracja celowo chce blokować imigrację z najbiedniejszych krajów oraz utrudniać dostęp do obywatelstwa osobom o niskich dochodach. Po raz pierwszy w historii opłaty imigracyjne będą musieli wnieść azylanci i uchodźcy opuszczający swój kraj w obawie przed prześladowaniami. Opłata 50 dolarów nie wydaje się zbyt wygórowania, ale dla wielu uciekinierów może okazać się przeszkodą nie do pokonania. Znika też większość możliwości ubiegania się o uchylenie opłat (fee waivers). Według Jessiki Vaughan, dyrektor Center for Immigration Studies, think tanku opowiadającego się za ograniczeniem imigracji, ulgi te stanowiły poważne obciążenie finansowe dla USCIS. W 2018 roku urząd imigracyjny zwolnił z opłat około 350 tys. wnioskodawców. Center for Immigration Studies szacuje, że uszczupliło to budżet USCIS o około 368 milionów dolarów. Nie tylko obywatelstwo Podwyżki obejmują także cały szereg innych kategorii wiz imigracyjnych i nieimigracyjnych. Do tej pory dzieci do lat 14 występujące o zielone karty wraz z rodzicami wnosiły ulgową opłatę w wysokości 750 dol. zamiast 1140 dol. Teraz będą musiały płacić tyle, co dorośli. Opłaty za wizy pracownicze H-1B wzrosły co prawda tylko o 21 proc. z 460 dol. do 555 dol., ale w kategorii L-1 już o 75 proc. – z 460 dol. do 805 dol. Jest także kilka plusów nowych zmian. Opłaty za badania biometryczne zostały wliczone w główną opłatę imigracyjną (z nielicznymi wyjątkami). Zlikwidowano też karę 30 dolarów za cofnięty czek, choć tutaj motywacja była czysto pragmatyczna – koszt wyegzekowania tych pieniędzy był wyższy od uzyskanej kwoty. Między buchalterią a polityką Zwolennicy podwyżek twierdzą, że nowe opłaty powinny zostać wprowadzone już dawno temu. USCIS jest bowiem agencją utrzymującą się niemal w całości z pieniędzy imigrantów. Przypominają, że w przeszłości przydarzały się podobne lub jeszcze wyższe skoki opłat. Największą procentową podwyżkę odnotowano w 1999 roku za prezydentury Billa Clintona. Wówczas opłata za wniesienie wniosku naturalizacyjnego skoczyła z 95 dol. do 225 dol., czyli dokładnie o 137 proc. Polityczni przeciwnicy obecnej administracji przypominaja jednak, że podwyżki opłat ograniczą zarówną legalną imigrację, jak i proces naturalizacji osób o niskich dochodach. Jest to kolejne utrudnienie dla legalnych imigrantów, którzy nabyli prawo do ubiegania się o obywatelstwo. A jest ich niemało. Według oficjalnych danych z 2019 roku, w USA mieszka 9,1 mln posiadaczy zielonych kart, którzy dysponują prawną możliwością naturalizacji. Często nie robią tego właśnie z przyczyn ekonomicznych. Badania Stanford University przeprowadzone na nowojorczykach wskazały, że zwolnienia od opłat dwukrotnie zwiększały prawdopodobieństwo wystąpienia o naturalizację. Cios dla imigrantów jest dotkliwy, bowiem w okresie pandemicznej zapaści także wielu legalnych imigrantów ma problemy ze znalezieniem pracy i utrzymaniem źródeł swoich dochodów. Kolejna podwyżka jeszcze bardziej zawęzi pulę osób, które będzie stać na wypełnienie i przesłanie do USCIS formularza N-400, Application for Naturalization. Jessica Bolton, analityczka Migration Policy Institute zauważa, że w przeszłości zarówno republikańskie, jak i demokratyczne administracje starały się utrzymywać koszty wniosków naturalizacyjnych na niskim poziomie, aby zachęcać do przyjmowania obywatelstwa. “Teraz opłaty za naturalizację są podwyższane w tempie szybszym od pozostałych, ponieważ obecna administracja próbuje udowodnić, że w przeszłości były one sztucznie zaniżane” – twierdzi ekspertka. Zdążyć przed podwyżką Istnieje jeszcze możliwość zablokowania wejścia w życie podwyżek przez sąd. Pozew w tej sprawie wniosła w Massachusetts organizacja Project Citizenship, sugerując, iż nowe opłaty będą stanowić zaporę dyskryminującą większość posiadaczy zielonych kart. Prawnicy utrzymują, że mamy tu w rzeczywistości do czynienia z “testem zamożności”, eliminującym ogromną rzeszę ludzi, a nie z przeprowadzeniem procedury sprawdzenia kandydata na obywatela. Na decyzję Temidy trzeba będzie jednak poczekać. Zapowiedzi ogłoszenia nowej tabeli opłat na pewno spowodują, że do USCIS napłynie fala podań od tych, którzy będą chcieli zdążyć przed wejściem w życie podwyżek. Niestety będzie to miało uboczne, negatywne skutki. Już teraz urząd imigracyjny ma poważne zaległości w rozpatrywaniu podań, spowodowanych zarówno przez pandemię, jak i przez obostrzone procedury sprawdzania kandydatów na obywateli. Jak wyliczyły mainstreamowe media, z powodu opóźnień około 300 tys. imigrantów nie zdąży z naturalizacją i rejestracją na listach wyborczych przed listopadowymi wyborami. Zalew nowych wniosków z pewnością wydłuży jeszcze czas oczekiwania na załatwienie spraw w USCIS. Rozładowanie tego korka może zająć wiele miesięcy, tym bardziej, że urząd imigracyjny wciąż nie może być pewny, że dostanie od Kongresu zastrzyk pieniędzy, który pozwoliłby na zachowanie ciągłości funkcjonowania. Jolanta Telega [email protected]

tabelka

tabelka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama