Okulary Google to najbardziej pożądany gadżet przyszłości, mający zrewolucjonizować technologie mobilne. Wśród ośmiu tysięcy osób, które wygrały konkurs na przetestowanie prototypu tego niezwykłego urządzenia, jest Polka.
Okulary w działaniu przypominają smartfony, ale sterowane są nie dotykiem, a głosem. Wyposażone są w ukrytą kamerę i malutki wyświetlacz przymocowany do oprawki nad prawym okiem oraz w GPS. Okulary wykorzystują technologię rzeczywistości rozszerzonej (ang. augmented reality) i dzięki podłączeniu do internetu na nasze polecenie zrobią nie tylko zdjęcie czy nagrają wideo, ale też odpowiedzą na e-maila, wyszukają hasło w wyszukiwarce lub je przetłumaczą.
Ograniczeniem dla okularów jest tylko wyobraźnia; Google postanowił więc udostępnić prototyp w przedsprzedaży, oprócz deweloperów i inżynierów, także zwykłym użytkownikom, licząc na ich kreatywność i pomoc w ulepszeniu produktu.
Konkurs na przetestowanie innowacyjnego gadżetu ogłoszono miesiąc temu i był skierowany do mieszkańców USA. Wśród ośmiu tysięcy wybranych ochotników znalazła się 26-letnia Aleksandra Błaszczuk, studentka prawa z Nowego Jorku. Ola w wyniku wypadku doznała urazu kręgosłupa i porusza się na wózku inwalidzkim. Walczy też z niedowładem ramion i dłoni. Od czasu wypadku pilnie śledzi nowinki technologiczne, bo, jak mówi, dzięki nowym technologiom łatwiej jej wykonywać codzienne czynności, chociażby takie jak korzystanie z komputera.
Ola o konkursie dowiedziała się z blogów i od znajomych. W wypełnieniu formularza pomógł jej kolega i długoletni pracownik firmy Apple. Na platformie Google+ lub Twitter należało w maksymalnie 50 słowach napisać, do czego wykorzystałoby się okulary. Warunkiem udziału było także umieszczenie tagu #ifihadaglass oraz zamieszczenie kilku zdjęć i 15-sekundowego materiału wideo.
"Mogłabym w końcu zapanować na swoim życiem. Chcę pokazać światu jak można świetnie rozwijać się pomimo ograniczeń fizycznych […] Z okularami, paraliż nie musi być paraliżujący" – napisała Ola w swojej aplikacji.
Kilka dni później przyszło zaproszenie do udziału w programie. Studentka prawa odbierze prototyp o nazwie Explorer za kilka miesięcy w biurze Google’a w Nowym Jorku. Jednak pierwszeństwo w doświadczaniu przyszłości ma swoją cenę. Prototyp kosztuje 1 500 dolarów.
– W internecie spotkałam się z opiniami, że tak naprawdę wygrałam możliwość zapłacenia firmie Google 1 500 dolarów – żartuje Ola. – To dość dużo, ale gdyby nie ośmiotysięczna grupa internautów, byłyby jeszcze droższe. Chciałabym wrócić do korzystania z aparatu fotograficznego czy kamery, czego sama nie mogę na razie robić, więc dla mnie to opłacalna inwestycja.
Dla Oli na razie najbardziej liczy się podstawowa funkcjonalność urządzenia, ale bardzo podoba jej się idea zastosowań okularów na przykład w pracy zawodowej. Swoje zgłoszenia wysyłali też chirurdzy, którzy pisali o podglądzie danych podczas przeprowadzania operacji, nauczyciele o dostępie do stopni uczniów bez potrzeby odrywania od nich wzroku, strażacy o wykorzystaniu nawigacji w trakcie interwencji, a podróżnicy o dzieleniu się „na żywo” doświadczeniami z podróży.
26-latka zwraca uwagę, że obcowanie z okularami i wydawanie im poleceń może mieć zabawny akcent, czego sama już doświadczyła dyktując tabletowi sms-y w grupie znajomych. Zdaje sobie też jednak sprawę z zagrożenia, jakie mogą przynieść. Grozę budzą wizje identyfikowania osób w tłumie i pozyskiwania ich danych z sieci, takich jak adres, zawód, hobby i inne. – Wiele osób krytykuje okulary, mówiąc, że tracimy przez nie prywatność. To jest tak, jakby każdy miał kamerę przyczepioną do oka, a przecież nie możemy czuć się cały czas nagrywani, nawet w miejscach publicznych. Sama podzielam te poglądy, ale z mojej perspektywy bardziej mi pomogą niż przeszkodzą.
Ola już nie może doczekać się, kiedy wypróbuje okulary. Wydają jej się bardzo wygodne i lekkie, co dodatkowo podniesie komfort ich użytkowania przez dłuższy czas. Jednak do prototypu podchodzi z dystansem: – Na pewno nie będzie to wyglądało tak idealnie, jak pokazują filmy w internecie. Nie spodziewam się też, że odstawię laptop i będę pisała wypracowania przez okulary. Przynajmniej na tym etapie, tak mi się wydaje…
O doświadczeniach Oli opowiemy za kilka tygodni. Jedną z tajemnic wciąż pozostaje forma komunikacji gadżetu z użytkownikiem. Oprócz tego, że okulary mają wyświetlać tekst na ekranie, mają porozumiewać się głosowo, w sposób niezauważalny dla otoczenia.
Niestety na razie gadżetu nie przetestują osoby z wadami wzroku, ale docelowo koncern ma udostępnić je w takiej formie, by można było je zamontować na zwykłych okularach.
Na rynku okulary będą dostępne na początku przyszłego roku. Gadżet wyprodukowany przez firmę Foxconn w USA ma być jeszcze bardziej komfortowy i kosztować od 700 do 1 500 dolarów. Będzie dostępny w pięciu kolorach: czarnym, pomarańczowym, szarym, białym i niebieskim.
Zobacz, w jaki sposób można wykorzystać okulary Google:
[youtube id="v1uyQZNg2vE" width="620" height="360"]
Anna Samoń
Reklama