Dla większości imigrantów przybywających do Stanów Zjednoczonych uzyskanie amerykańskiego obywatelstwa jest spełnieniem życiowych marzeń. Okazuje się jednak, że nie wszyscy chcą posiadać paszport z amerykańskim orłem na okładce. Tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku z obywatelstwa USA zrezygnowało 5816 osób. To ponad dziesięciokrotnie więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Te rekordowe dane wzbudziły zainteresowanie mediów na całym świecie, bo przecież za amerykańskim obywatelstwem tęsknią miliony. W przeszłości najgorsze statystyki odnotowano w 2016 r., kiedy obywatelstwa zrzekło się 5409 Amerykanów. I to w ciągu całego roku! A obecny raport zestawiony przez firmę Bambridge Accountants na podstawie danych rządu federalnego obejmuje okres zaledwie pół roku.
Uciążliwe obowiązki expatów
Po 2016 roku liczba rezygnujących z obywatelstwa zaczęła spadać. W całym 2019 r. odnotowano 2072 zrzeczenia. Dokładne przyczyny zwiększonego odwrotu od amerykańskości nie zostały jeszcze zbadane. W przeszłości powody oddawania paszportów USA były w większości przypadków prozaiczne: podatki. W odróżnieniu od ogromnej większości krajów na świecie amerykańscy obywatele są zmuszeni do rozliczenia się z fiskusem, niezależnie od aktualnego miejsca zamieszkania. Jest to proces uciążliwy dla tzw. expatów, czyli osób z paszportem USA mieszkających za granicą. Wiąże się bowiem z uciążliwym wypełnianiem formularzy oraz analizą dochodów, które podlegałyby opodatkowaniu w Stanach, a które nie są przedmiotem zainteresowania fiskusa w kraju aktualnego zamieszkania.
Wszystko przez pandemię i Trumpa?
Ale w sprawach podatkowych nic się od lat nie zmieniło, więc nie tu należy szukać przyczyn nasilenia zjawiska. Autorzy raportu zauważają jednak związek liczby rezygnacji z epidemią COVID-19. „Zwrot akcji nastąpił podczas pandemii koronawirusa, bo wcześniej, począwszy od 2017 notowaliśmy gwałtowne spadki” – uważa Alistair Bambridge z Bambridge Accountants. ,,Obecna sytuacja pozwoliła wielu osobom na zrewidowanie swoich relacji ze Stanami Zjednoczonymi i na podjęcie decyzji, że przy obecnym klimacie politycznym i ciągłym obowiązku ujawniania dochodów, to zbyt wiele naraz” – wskazuje Bambridge.
Autorzy zestawienia rządowych danych (zgodnie z obowiązującym prawem informacje o liczbie rezygnacji z obywatelstwa muszą być publikowane raz na trzy miesiące) sugerują więc, że chodzi tu także o reakcję na bieżące wydarzenia. Mówi się tu znacznym spadku prestiżu Stanów Zjednoczonych na świecie w dobie pandemii, wobec wyraźnych niepowodzeń tego kraju w walce z koronawirusem oraz o krytycznej ocenie rządów Donalda Trumpa. Wiele osób żyjących poza USA i posiadających podwójne obywatelstwo przestało utożsamiać się z Ameryką albo przestało dostrzegać interes w utrzymywaniu związków z tym krajem.
Przede wszystkim – podatki
Mimo politycznych motywacji i medialnych gestów różnych celebrytów (obszerną listę można znaleźć w Wikipedii), przy zrzekaniu się obywatelstwa dominują jednak motywy finansowe. „Dla wielu obywateli mieszkających poza USA obowiązek wypełniania zeznań podatkowych i potencjalnie płacenia podatków, ujawniania posiadanych za granicą kont bankowych, inwestycji, czy emerytur jest zbyt dużą ingerencją w ich życie oraz dodatkową komplikacją. Jeśli nie planują powrotu do USA podejmują decyzje o zrzeczeniu” – komentuje Bambridge.
Sprawą zainteresowały się także media nad Wisłą, które dopatrzyły się na listach rezygnujących polsko brzmiących nazwisk jak Baranowski, Stankiewicz, Ślusarski, Trzebiński, czy Wysocki. Potem już z rzetelnością przekazu było gorzej, bo w większości przekazów polskich mediów przeczytałam, że ma to związek z tym, że każdy obywatel USA musi płacić podatki amerykańskiemu fiskusowi. Tymczasem prawo mówi jedynie o obowiązku wypełnienia zeznania podatkowego. W większości wypadków, przy umiarkowanych dochodach, expaci nie są zobowiązani do płacenia podatków w USA, bo amerykańskie prawo podatkowe zwalnia od opodatkowania sporą kwotę dochodów z pracy najemnej za granicą. Do tego z większością krajów rozwiniętych USA mają podpisane umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Uciążliwością pozostaje jednak obowiązek corocznego wypełniania formularzy Internal Revenue Service i ujawniania swoich dochodów.
Kosztowny rozwód
Wydawałoby się, że samo zrzeczenie obywatelstwa nie powinno wiązać się z obciążeniami finansowymi. Nic mylniejszego. Jak to sprawach rozwodowych bywa, rozstanie może być kosztowne, a nawet wiązać się z obowiązkiem alimentacyjnym. Nawet jeśli jest to tylko rozwód z Wujem Samem. Opłata za wyrzeczenie się amerykańskości to niebagatelne 2350 dolarów. Co więcej, osoby, które w chwili podjęcia takiej decyzji znajdują się poza granicami Stanów Zjednoczonych, muszą pofatygować się osobiście do amerykańskiej placówki dyplomatycznej. Tam trzeba złożyć przysięgę o zrzeczeniu się obywatelstwa (Oath of Renunciation of the Nationality of the United States) oraz podpisać dodatkowe oświadczenie o świadomym złożeniu deklaracji (Statement of Understanding). Oczekiwanie na interview trwa zwykle od czterech do sześciu miesięcy i jest to informacja przedpandemiczna, więc teraz, gdy ambasady USA zredukowały aktywność do minimum na pewno terminy jeszcze się wydłużyły.
Do tego, aby otrzymać potwierdzenie o zerwaniu więzów z USA trzeba zapłacić wszystkie zaległe podatki – to właśnie te rozwodowe „alimenty”. Te przepisy wprowadzono właśnie po to, aby rezygnacja z obywatelstwa nie stała się sposobem na ucieczkę od odpowiedzialności przestępców podatkowych.
Prawnicy zajmujący się prawem podatkowym zgodnie przyznają – rozwód z Ameryką biorą przede wszystkim ludzie zamożni, dla których posiadanie amerykańskiego paszportu wiąże się z dodatkowymi zobowiązaniami finansowymi wobec fiskusa. W przypadku tej grupy rozwód z Wujem Samem potrafi być niezwykle skomplikowany, bo Kongres uchwalił szereg ustaw utrudniających procedurę „rozwodową” z Wujem Samem ludziom prowadzącym interesy w USA i posiadającym pokaźne majątki. To jednak zmartwienie naprawdę wąskiej grupy ludzi. I ich prawników.
Warto przy tym popatrzeć na całe zjawisko w odpowiednich proporcjach. Nawet przy obecnym tempie zrywania więzów z USA, Ameryce nie grozi wyludnienie i spadek liczby obywateli. Poza granicami mieszka około 9 milionów Amerykanów, na około 330 milionów mieszkańców USA (wraz z imigrantami). Co więcej, liczba osób naturalizowanych mierzona jest corocznie w setkach tysięcy. Dla milionów ludzi na całym świecie, a zwłaszcza dla żyjących w biedniejszych częściach globu, zamieszkanie w Stanach Zjednoczonych nie przestaje być przedmiotem marzeń.
Jolanta Telega
[email protected]
Reklama