No co ja poradzę, że uwielbiam śniadania na słodko. Szczególnie te weekendowe. A co jest najlepsze na takie śniadanie? Oczywiście, że placuszki. Robi się je szybko, są rozkosznie puchate i pasuje do nich mnóstwo rzeczy.
Co chwila testuję nowe przepisy i ten jest chyba my number 1. Placuszki wychodzą genialnie delikatne, puszyste, łatwo zachować ich kształt. Do tego, pasuje do nich milion dodatków. Od tych najbardziej klasycznych, czyli syropu klonowego i czekoladowego, po sosy owocowe i świeże owoce.
W sezonie letnim polecam je właśnie ze świeżymi owocami: borówkami, pokrojonymi brzoskwiniami, malinami – już na samą myśl o takim śniadaniu uśmiecham się! Taka feria kolorów i smaków zwiastuje dobry dzień.
Składniki:
1 szklanka sera ricotta (pełnotłustego)
½ szklanki mleka
2 duże jajka, osobno białka i żółtka
⅔ szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
2 łyżeczki oleju
dowolne owoce lub syropy do podania
Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.
Ricottę, mleko, cukier i żółtka wymieszaj rózgą kuchenną do otrzymania gładkiej mieszanki. Dodaj olej i wymieszaj. Bezpośrednio do mieszanki przesiej mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i solą. Wymieszaj rózgą kuchenną.
Białka ubij na sztywną pianę.
Do gotowej mieszanki składników dodaj ubite białka i bardzo delikatnie wymieszaj, najlepiej szpatułką.
Na patelni rozgrzej olej lub masło klarowane (niedużo) i nakładaj łyżką porcje ciasta. Ok. 2 łyżek na 1 placuszek.
Smaż po 2 minuty z każdej strony na złoty kolor.
Podawaj z owocami sezonowymi lub ulubionym syropem.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
fot.arch. Kasi Marks
Reklama