O nowym papieżu Franciszku I z ks. Jerzym Twarogiem, bernardynem, rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Argentynie rozmawia Waldemar Piasecki.
- Kiedy rozmawiamy jest niespełna godzina po ogłoszeniu, iż nowym papieżem został Argentyńczyk, Jorge Bergolio, ordynariusz archidiecezji katedralnej w Buenos Aires, metropolii, gdzie misję pełni także ksiądz. Co się dzieje w stolicy Argentyny? Jakie są pierwsze reakcje?
- To, co się stało, dopiero dociera. Dziać to się dopiero będzie. Entuzjazm nietrudno sobie wyobrazić. Reakcje, z którymi się spotykam są pełne emocji i wzruszenia. Wdzięczności, że Kościół docenił dzieło kardynała Bergoglio oraz potrzebę pontyfikatu hierarchy z kontynentu południowo amerykańskiego i zmian w Watykanie.
- Czy wybór księdza zaskoczył?
- Zapewne w mniejszym stopniu niż innych ludzi, nie znających kardynała Bergoglio. Dla kapłanów argentyńskich jest postacią dobrze znaną i otaczaną powszechnym szacunkiem. Dotyczy to również mnie, od siedmiu lat rektora Polskiej Misji Katolickiej, dwukrotnie zatwierdzanego na tę pozycję przez kardynała.
- Jak najlapidarniej scharakteryzowałby ksiądz nowego Ojca Świętego?
- To człowiek niesłychanej dobroci, otwarcia na ludzi biednych, cierpiących i pokrzywdzonych. Kapłan hołdujący osobistej skromności, wyzbyty pokus majestatycznych. Mieszka w dwóch małych pokoikach w budynku diecezjalnym, a nie rezydencji. Podróżuje autobusami, pociągami i metrem, a nie limuzyną. Skromnie się żywi. Sprawia w swoim płaszczyku wrażenie zwyczajnego ubogiego księdza. Cechuje go prostota wyrażania myśli, przy jednoczesnej bogatej duchowości, żarliwości i rozmodleniu. Tak modlącego się hierarchy doprawdy nie spotyka się często. Oczywiście, jak nakazuje tradycja jezuicka, jest błyskotliwym intelektualistą i bardzo dobrym organizatorem. Przy całej franciszkańskiej wrażliwości na biedę, krzywdę i poniżenie.
- Podobno jest kontynuatorem linii Jana Pawła II?
- Zdecydowanie tak. Nominację kardynalską otrzymał w 2001 roku z rąk błogosławionego Jana Pawła II. Papieża-Polaka kochał i wielokrotnie dawał tego dowody. Uczestniczył w organizowanych w naszym kościele mszach po śmierci Ojca Świętego, w mszach za jego beatyfikację. Był zawsze otwarty na sprawy społeczności polskiej i naszej Polskiej Misji Katolickiej w Argentynie.
- Czy papież z kontynentu południowo amerykańskiego jest symbolem zmian nadchodzących w Kościele?
- Rola Ameryki, a zwłaszcza Ameryki Łacińskiej i Południowej w Kościele jest niemożliwa do przecenienia. To ostoja Kościoła. Papież znający to z własnego doświadczenia lepiej będzie to rozumiał. Taki wybór konklawe uważam za nieprzypadkowy. Pozaeuropejski papież jest nadzieją Kościoła.
- Franciszek I ma 76 lat. To wiek, kiedy hierarchowie przechodzą na emeryturę?
- Nie sądzę, aby wiek stanowił jakieś ograniczenie. Jest w dobrej kondycji. Elegancki pan, zdrowo myślący intelektualista. Znakomity kapłan.
- Jak rozumiem, nie ma ksiądz wątpliwości, że Franciszek I będzie dobrym papieżem...
- Żadnych. Przekonamy się o tym bardzo szybko.
RozmawiałWaldemar Piasecki
http://youtu.be/ZA3WUgFhcXQ
Reklama