Niepotrzebny nam jest prezydent, który wszystko podpisuje w ciemno i po ciemku, tylko prezydent, który sam podejmuje racjonalne decyzje - mówił we wtorek w Gnieźnie kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski. Dodał, że marzy o tym, by politycy którzy doprowadzili do podziałów "zniknęli ze sceny politycznej".
Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski spotkał się we wtorek po południu z mieszkańcami Gniezna. Rynek pierwszej stolicy Polski był niemal szczelnie wypełniony, a przemówieniu Trzaskowskiego przysłuchiwali się też ludzie siedzący w ogródkach restauracyjnych.
Kandydat przywołał m.in. pytanie, jakie zadano mu kilka godzin wcześniej na briefingu w Łagiewnikach Kościelnych - czy ludzie przychodzący na jego wiece są opłacani. "Oni myślą, że wszyscy jesteśmy tacy sami jak oni. A my jesteśmy inni, jesteśmy uśmiechnięci i chcemy zmiany" - powiedział Trzaskowski.
Powtórzył szereg wątków, znanych z poprzednich przemówień. Podkreślał, że potrzebny jest silny i niezależny prezydent, który będzie patrzył władzy na ręce.
Oceniał, że prezydent Andrzej Duda w czasie swojej pięcioletniej kadencji "nie przemawiał własnym głosem". "Do tego trzeba mieć odwagę i kręgosłup, zaś prezydent Andrzej Duda, niestety, tego nie posiada" - zaznaczył prezydent Warszawy.
"Niepotrzebny nam jest prezydent, który wszystko podpisuje w ciemno i po ciemku, tylko prezydent, który sam podejmuje racjonalne decyzje" - przekonywał.
Podkreślał, że jako prezydent RP będzie miał tylko jednego szefa. "W przeciwieństwie do pana prezydenta ja nie muszę się bać żadnego prezesa" - powiedział. "Moim szefem nie będzie prezes partii, tylko wy, wolni obywatele" - zapewnił.
Powtórzył też, że skoro Donalda Tuska nie ma w polskiej polityce, nadszedł czas, by nie było także Jarosława Kaczyńskiego. "Niestety, u pana prezydenta Andrzeja Dudy wszystko działa tylko w jedną stronę. Pan prezydent odbiera tylko telefony od pana prezesa i wykonuje wszystkie jego polecenia" - mówił. "Może nadszedł czas drodzy państwo, żeby mieć takie marzenie, że budzimy się po wyborach i ci politycy, którzy doprowadzili do tak wielu sporów, niepotrzebnych podziałów, po prostu znikają z polskiej sceny politycznej. Takie mam marzenie" - przekonywał kandydat.
Zdaniem Trzaskowskiego "najważniejsze jest patrzenie w przyszłość". "Dosyć oglądania się na to, co było dawno temu i czas zająć się prawdziwymi problemami" - powiedział kandydat.
"Okazuje się, że ta władza, która tak wiele opowiada o wyrównywaniu szans, wzmacnianiu Polski powiatowej, tak naprawdę robi coś odwrotnego. Okazuje się, że upadają PKS-y, tak jak w Gnieźnie, że bardzo trudno jest dotrzeć do okolicznych wsi, że upadają kolejne szpitale powiatowe, a sytuacja w szkołach jest niewesoła. A rząd zajmował się atakiem na nauczycieli, nauczycielki, lekarzy rezydentów, rodziny osób z niepełnosprawnościami" - mówił.
Trzaskowski dodał, że "w państwie PiS wszystko musi być do góry nogami". "Robią reformy sądów po to, żeby działały szybciej, a działają wolniej. Mówili o reformie służby zdrowia, aby skrócić kolejki, a według statystyk są dłuższe. (...) Obiecywali większą wolność prasy, a okazuje się, że wolności mediów jest coraz mniej. Tak wygląda państwo PiS" - przekonywał kandydat KO.
Nie ma też obiecanych śmigłowców dla polskiej armii i setek tysięcy elektrycznych samochodów. Ale, jak dodał, nie ma komu odpowiedzieć na pytania, co z tymi obietnicami, bo "pan prezydent woli ustawki w TVP".
Kandydat KO przekonywał, że konieczna jest "nowa solidarność, nowa wspólnota, by mieć odważnego prezydenta, który jest w stanie powiedzieć: tak, pewne rzeczy nam się udały, pewne rzeczy nam się nie udały".
"Trzeba jasno powiedzieć, że na pewno udało nam się zmieniać Polskę na lepsze, ale też popełnialiśmy błędy" - mówił polityk PO. Przypomniał, że w 2015 r. Bronisław Komorowski przegrał w II turze wyborów z obecnym prezydentem. "To wszystko jest przeszłość, ale trzeba mieć odwagę to powiedzieć" - przekonywał. "Mam odwagę powiedzieć, że PiS miewał trafne diagnozy; i tym się właśnie różnimy" - mówił Trzaskowski.
Poinformował, że nigdy nie głosował na b. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale - oceniał - Lech Kaczyński przestrzegał konstytucji, walczył o praworządność, był aktywny w polityce zagranicznej i miał swoje zdanie.
"Tego jednak nigdy nie usłyszymy od prezydenta Andrzeja Dudy o swoich konkurentach politycznych, bo pan prezydent niestety jest zaprogramowany przez pana prezesa (PiS - Jarosława Kaczyńskiego) tylko i wyłącznie do udawania pewnego gniewu, do tego, by na nas krzyczeć i odpowiadać na pytania, które z góry zostały przygotowane przez TVP, a my zasługujemy na prawdziwą debatę" - mówił Trzaskowski.
Swoje przemówienie zakończył apelem do mieszkańców Gniezna. "Jest naprawdę blisko, wszystkie sondaże pokazują, że idziemy łeb w łeb. Dlatego jest tak ważne, żeby wszyscy ludzie, którzy kochają Polskę poszli do tych wyborów. A jeśli to zrobimy, zwyciężymy" - powiedział. (PAP)
autorzy: Piotr Śmiłowicz, Marta Rawicz
Reklama